Kaia
Miłość dla dzieci jest ważna, ale najpierw trzeba ją mieć. Będąc w ramionach najstarszego brata czułam się cudownie. Myślałam, że to tylko wielka bryła lody. Moje oczekiwania przerosły rzeczywistość. Jego ostatnie zdanie w ciągi dalszym trzymało mnie w wielkim szoku. Byłam jedyną dziewczyną urodzoną w tej rodzinie. Nawet nie wiedzieć, ile mam kuzynów i wujków.
Jego kącik ust poruszył się, próbował się nie roześmiać z mojej reakcji. Jego uśmiech był piękny. Można byłoby na niego patrzeć godzinami. Zawstydziłam się lekko więc schowałam głowę w zagłębieniu jego szyi. Jego woda toaletowa była intensywna, ale przyjemna dla nozdrzy.
-Nie chowaj się tesoro, nigdy się przed nami nie ukrywaj. Sei carino quando arrossisci. - Nie zrozumiałam co to znaczy, muszę się zapytać, czy mnie nauczą włoskiego (Jesteś słodka, kiedy się rumienisz).
- Co to znaczy?
- Nic szczególnego, nie zamartwiaj się tym. - Posłał mi oczko, zdenerwowałam się trochę, bo chce wiedzieć co to znaczy. Trochę to upierdliwe jak inni mówią w innym języku a ty tego nie rozumiesz. Zawsze masz myśli, że to cię obgadują.
- Proszę - Zrobiłam maślane oczy, jego wzrok się na chwile zmienił na łagodniejszy, ale od razu go zmienił. Wałczył ze samym sobą. Wygięłam jeszcze wargi, teraz na pewno mi ulegnie.
- Przestań robić tę minę - Nie miał pojęcia co zrobić ze mną, nie chciał mi ulec. Taka była jego natura. - kurwa, przestań. Nie ulegnę ci. Mała spryciaro.
Zaczął mnie gilgotać, to była jego jedyna broń na mnie. Miała wielkie łaskotki. Błagałam go, żeby przestał, nie mogła prawie wsiąść oddechu. Moje śmiechy sprawiały mu radość, było to widać z daleka. Na chwilę przestał i wykorzystałam tą okazję na wymknięcie się od niego. Ruszyłam biegiem w stronę drzwi i jak błyskawica pognałam do salonu a Vini za mną. Przez całą drogę się śmiałam.
W salonie siedział Matthias wraz z tatą, nie wiedziałam, gdzie jest reszta braci. Zauważając tatę od razu do niego poleciałam, tylko on mógł mnie uratować od niego. Przyjął mnie z otwartymi ramionami. Szybko oplotłam go nogami i rękami wokół jego ciała, żeby mnie nie puścił.
-Ratuj mnie! - Krzyczałam uradowana przy tym się śmiejąc. Od razu poczułam oplatające mnie ramiona.
- Przed czym stella?
- Przed Vincenzo! Goni mnie i gilgocze - Odwróciłam głowę, żeby zobaczyć, czy stoi już tam chłopak, o którym wspominałam. Był tam i patrzył na mnie, po jego oczach widziałam, że mi tego nie odpuści. Wystawiłam do niego język a ten tylko bezradnie pokręcił głową. Trzymał swoją maskę. Postanowił ją tylko opuścić przy mnie a nie przy innych członkach rodzinny.
- Zostaw ją już, nie widzisz jaka spocona jest? Jeszcze za chwile się nam rozchoruje. - Była to prawda było mi gorąco i to bardzo i zdyszana przy okazji. - A ty - Zwrócił się do mnie - Pójdziesz się wykąpać a potem przyjdziesz na kolacje.
Uśmiechnęłam się do niego i powiedziałam szybkie tak i poleciałam do góry słysząc za mną słowa Matt'a "Nie biegaj po domu Kaia!". Oczywiście go nie posłuchałam i nie patrząc, dokąd biegnę wpadłam w Armanda, lecz ten szybko mnie złapał, żebym nie upadła. Byłam mu za to wdzięczna.
-Dziękuje Ar- Nie dokończyłam patrząc na jego posturę. Był wymęczony i można było zobaczyć jego krwawiące dłonie a bardziej ich kostki. - Co się stało?
- Nic się nie stało, nie martw się - Upewniał mnie, ale ja nie dam tak szybko za wygraną. Potrzebował pomocy. Złapałam go za rękę i pociągnęłam w stronę jego pokoju upewniając się czy nie ma nic przeciwko żebym tam weszła. Usadowiłam go na jego łóżko. Jego pokój bardzo go charakteryzował, ale był przytulny w pewnym stopniu.
CZYTASZ
I just wanted...
RandomNastoletnie życie nie jest łatwe, nabieramy doświadczenia, które zdobywamy przez całe życie, lecz ten czas jest najważniejszy. Kaia zdobywa te doświadczenie od dzieciństwa, nie wie, w którym momencie przyjdzie jej przy płacić życie, ale czuje, że s...