Rozdział 6

861 21 4
                                        

Kaia

Nie byłam na to gotowa, nie oswoiłam się z tym co się stało, nie wiem, jak im to powiedzieć. Wpatrywali się na mnie jak sępy na jedzenie. Słysząc włoskie zdanie skapnęłam się, że na pewno wiedzą i tego nie chcieli mi powiedzieć. Woleli żebym im sama wszystko wyśpiewała, ale nie chciałam. Miałam nikłą nadzieję. Miałam nadzieję, że siniaki znikną i nigdy nie będę musiała im o tym powiedzieć.

Ich wzroki czekali na moją odpowiedź. Podciągnęłam kolana pod brodę i schowałam w nich głowę. Dając łzą spłynąć po policzkach. Nie wytrzymałam wspomnienia o przeszłości. Był to mój czuły punkt. Czemu mnie to spotkało? Nikt nie ma prawa przeżyć tego samego co ja. Nikomu tego nie życzę.

-Stella, spójrz na mnie proszę - Tata wiedział, że się niego posłucham, jak mówi tym tonem. Powoli wynurzyłam głowę z kolan i na niego popatrzałam. Nie wiedzieli, że płaczę. Widząc to od razu do mnie podszedł przytulając mnie do siebie. - Pamiętaj jesteś zemną bezpieczna. Nikt cię przy mnie nie skrzywdzi.

Od dawna mówił mi te słowa, były kojące. Ale w tej sprawie za bardzo nie pomogły. Chciałam mu wszystko powiedzieć, ale nie lubię się za bardzo powtarzać. Decydując się powiem im o tym.

-Mogę wam powiedzieć, ale wszyscy muszą to usłyszeć, bo nie chce się powtarzać. - Powiedziałam cicho, widziałam, że to im chodziło chcieli się dowiedzieć czemu tak reaguje. - Będziecie pierwszymi osobami którym to mówię.

- Oczywiście, nie bój się. - Uspokajał mnie tata. W tym czasie, na którym spędziłam uspokajając się do gabinetu weszli pozostali bracia. Nie wiedzieli o co chodzi, od razu ich wzrok spoczął na mnie. Nie wiem skąd się tu wzięli, ale to chyba sprawka Vincenzo. - Kaia musi nam coś powiedzieć o swojej przeszłości i chciała was tu wszystkich bez wyjątku. Nie przerywajcie jej.

Ton taty na końcu był ostry, wiedział on, że są w stanie przerwać moją historie. Nie wiem, jak zareagują, ale nie chce, żeby mnie zostawili i patrzyli na mnie inaczej. Ich reakcja będzie najważniejsza dla mnie i to od nich zależy czy im się pokaże od drugiej strony.

Opowiadając im to znowu się rozpłakałam i to mocno. Tata trzymał mnie na swoich kolanach. Na ich twarzach były widoczne emocje jak gniew, nienawiść, wnerwienie i jeszcze jakieś. Nie przerywałam swojej wypowiedzi. Wszyscy zaciskali ręce w pięści. Kończąc ją czułam tylko jak tata mnie mocniej przyciąga do siebie. Potrzebowałam jego bliskości nawet nie wiem jak bardzo.

-Principessa, przepraszam, kurwa, przepraszam, że nie znalazłem cię wcześniej. - Widząc to łamało mi się serce, nie chciała, żeby mnie przepraszał. Jego czy były zamknięte, nie chciał płakać. Przytuliłam się do niego. - Gdybym jej szukał, znalazłbym cię. Uniknęłabyś to piekło, przepraszam słonce, nawet nie wiesz jak bardzo.

- Nie przepraszaj, nie masz za co. Co się stało to się nie odstanie. - Powiedziałam do niego łapiąc w dwie ręce jego policzki, żeby na mnie spojrzał. - Dziękuje, że mnie przyjąłeś pod swój dach. - Ucałowałam jego nos. Uśmiechnął się licho. - Kocham cię.

Wyszeptałam te słowa, żeby tylko on mnie usłyszał, bo od razu tamci byliby zazdrośni. Przez ten dzień trochę ich poznałam. Nagle usłyszałam trzaśnięcie drzwiami aż podskoczyłam. Odwróciwszy się zobaczyłam, że nie ma Armanda.

-Kochanie, masz jakieś rany albo siniaki jeszcze? - Zapytał Matthias. Na jego słowa kiwnęłam lekko głową i z lekkim lagiem uniosłam do góry swoją bluzę wraz z koszulką. Było słychać, jak wypuszczają powietrze z płuc. - A plecy kochanie?

Poszłam o krok dalej i ściągnęłam koszulkę wraz z bluzą. Na moich plecach były wyryte słowa nożem, dokładnie mówiąc dwa: pomyłka i suka. Któryś z barci przywalił z pięści w stół.

I just wanted...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz