Rozdział 31

186 12 4
                                    

Kaia

Mój oddech był ciężki, w ciągu dalszym nie dochodziło do mnie, co właśnie się stało. Łzy leciały po moich policzkach. Nie chciałam jeszcze umierać. Niedawno co, znalazłam się w dobrych rękach.

Moje życie stało na włosku, a ja czułam, jak umieram. Od środka, ból był tak mocny, że skomlałam pod jego dotykiem. Ostry przedmiot przyłożony do mojej szyi niczego nie polepszał.

Jak on to w ogóle tu wniósł, przecież każdy był przeszukany przed wejściem. Nie powinna się zdarzyć taka sytuacja. Szczególnie mnie, miałam dobre przeczucie. Ktoś czyhał na moje życie i wykorzystał fakt, że dodałam taniec do aukcji.

W moment na sali nastała cisza, każdy na nas patrzył, a do sali wbiegła ochrona, która wymierzyła swoją broń w przestępcę. W moich oczach przez chwile pojawiła się ulga, gdy zauważyłam Callum'a z bronią w ręce.

-Nie radziłbym. - Zaśmiał się złowrogo, coś było nie tak. Coś planował więcej. - Spójrzcie na siebie, każdy na kogoś innego.

Polecił im, wtedy zauważyłam czerwone kropki. Każdy miał jedną na sobie. Oczywiście nie wszyscy, mniej ważne osoby były pominięte.

-Kurwa! - Słyszałam głos Vincenzo. Stresował się, a zarazem denerwował, widząc mnie w tej sytuacji.

-Ciebie się tu nie spodziewałem. - Zaczął do kogoś mówić, ewidentnie na kogoś patrzył. - Stary przyjacielu. Zmieniłeś fuchę?

Jego głos przyprawiał mnie o ciarki, bałam się. Strasznie się bałam.

-Puść ją. - Powiedział spokojnie mój ochroniarz. To do niego mówił, znali się jeszcze sprzed lat. - Ona nic złego nie zrobiła.

Chciał mnie uratować, nie tylko on. Nikt nie ważył się odezwać pod groźbą porywacza. Wreszcie chodziło tu o moje życie. Mogłam je stracić w sekundę.

-A jak powiem nie? - Robiło mi się niedobrze od jego zapachu. Byłam bliska wymiotów, musiałem je powstrzymać. - Może i one nic, ale jej rodzina już tak, hm? - Kpił z niego. - Nawet nie zaprzeczysz.

Ryknął śmiechem na całą salę.

Wiedział coś o mojej rodzinę, czego ja nie znałam. Chciałabym wreszcie poznać prawdę. Dowiedzieć się, kim oni na prawdę są. W tym momencie jest to nie właściwe.

-Ona nic nie wie! - Warknął dziadek na mężczyznę za nim. - Chcesz zemsty na nas? To weź mnie.

Mężczyzna za mną dalej się śmiał, aczkolwiek przestał, gdy usłyszał słowa dziadka.

Coraz bardziej robiło mi się słabo, nie jestem stabilnie emocjonalnie, żeby przechodzić przez takie rzeczy. Cóż mi za rozrywka w moim nudnym życiu.

-To sprawia, że to jest jeszcze lepsze! - Wydarł się na cały głos. - Ciebie? Szef ciebie nie chce, on chcę ją. - Poczułam, że mocniej dociska przedmiot do mojej siły. Chciałam ją przechylić, ale nie było mi to dane. - Stój spokojnie! - Krzyknął mi do ucha, zdrętwiałam.

Przed oczami zobaczyłam Micheal, który zawsze na mnie krzyczał. Chciałam już go błagać, by mnie puścił. Ocknęłam się w dobrym momencie, żeby tego nie zrobić. Nie mogę błagać przed moją rodziną, nie przed ludźmi.

-On chcę zobaczyć, jak cierpicie. - Zbytnio nie zwracał na mnie uwagi, bo co może mu zrobić taka mała gówniara. - Ona będzie idealna, ona jest waszym słabym punktem!

Czułam, jak się uśmiecha za mną. Dobrze wiedział, że nie puszczą tego płazem. Jakimś cudem dowiedział się, że jestem ich słabym punktem.

-Tak? - Prychnął Callum. - Za to ja wiem, co jest twoim.

I just wanted...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz