Rozdział 30

33 6 0
                                    

Po mile spędzonym czasie z Mariusem, trzeba było w końcu wrócić do rzeczywistości. Wow, nie spodziewałam się, że po tych wszystkich wydarzeniach, jeszcze będę nazywać czas spędzony z Lindvikem "miłym". Sprawdziłam godzinę na telefonie.

- Nie chcę nam przeszkadzać, ale za chwilę masz chyba trening. - odparłam, wiedząc, że tak właściwie my mamy za chwilę trening.

- Oosz kurde, to ty musisz być już jakąś niezłą psychofanką, jak nawet znasz moje godziny treningów. - nie zauważając mojego uśmiechu, Linus zaczął wybierać czyjś numer telefonu.

- Zadzwonię do Hansa, zapytam się gdzie jest.

Mój mózg potrzebował trochę czasu na przetworzenie usłyszanych informacji i zorientowałam się co powiedział dopiero wtedy, gdy mój telefon zaczął dzwonić.

'Everyone wants him
That was my crime
The wrong place at the right time
And I break down, then he's pullin' me in'

Marius spojrzał na mnie podejrzanie, więc szybko musiał uratować sytuację.

- Przepraszam. - szepnęłam z lekkim zakłopotaniem i wyciszyłam telefon, udając, że go odebrałam i z kimś rozmawiam. W rezultacie Marius w swoim telefonie dalej miał sygnał i myślał, że po prostu Hans nie odebrał. -Co się stało? Co ty gadasz? Już lecę, do zobaczenia. - powiedziałam do telefonu i udałam, że się rozłączyłam.

- Chyba też się gdzieś musisz spieszyć.

- Oj tak, babskie sprawy, wiesz jak to jest.- odparłam bez namysłu, jednak Marius odpowiedział śmiechem.

- Tak, jasne, że wiem haha. Powodzenia, niech moc będzie z tobą.

- Powodzenia na treningu. - rzuciłam i zaczęłam się oddalać.

- Może dasz mi swój numer telefonu? - krzyknął za mną Linus, jednak ja udałam, że już go nie słyszę i tylko przyspieszyłam wiedząc, że przygotowanie się do treningu zajmuję mi więcej czasu niż pozostałym.
___________________________________________

Na trening oczywiście przyszłam spóźniona, jednak trener chyba mi to wybaczył i po prostu kazał dołączyć do kolegów, więc można powiedzieć, że mi się upiekło. Czas szybko minął i wszyscy ruszyli do wyjścia z sali.

- Johnson, nie myśl sobie, że twoje spóźnienie zostało niezauważone i zapomniane. Dodatkowe 20 minut dla ciebie, czas, start.

Bez zbędnego gadania, wzięłam się do roboty, wiedząc, że dodatkowe minuty nie są bezpodstawne. Część chłopków popatrzyła się na mnie ze współczuciem, a reszta zaczęła się śmiać, jednak wiedziałam, że nie było w tym złośliwości.
Stöckl po chwili także opuścił salę. To nie tak, że mi ufa i wie, że sumiennie wykonam ćwiczenia. Powiedział, że później osobiście sprawdzi monitoring w budynku i jak się okaże, że nie zrobiłam tego co miałam, to wymyśli jakąś gorszą karę niż dodatkowe 20 minut treningu.
Będąc sama na sali mogłam sobie podśpiewywać, modląc się, że kamery nie nagrywają dźwięku. Czas szybko minął i nareszcie mogłam iść na upragniony odpoczynek. Był to koniec aktywności na dziś. Wyszłam z sali.

- Hans! Mogę zdjęcie?

- Jasne. - odpowiedziałam nawet nie odwracając głowy w stronę, jak sądziłam, mojego kibica, jednak ten mocno szarpnął mnie za ramię i pociągnął na bok.

- Co jes...

- Wolisz żeby Ci mówić Hans czy może jednak po staremu, Kendall?

Ciężko oddychając, spojrzałam na swojego oprawcę.

- Hans?!- praktycznie krzyknęłam.

- Ooo super, że dalej uznajesz moje imię bo słyszałem, że trochę je sobie przywłaszczyłaś.- na jego twarzy widniał ironiczny uśmieszek. - Do robienia zdjęć byłaś pierwsza, a teraz nawet nic nie powiesz? Niegrzecznie z twojej strony.

When Love Takes OverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz