-Helene to moja dziewczyna.
-Ooo kurde, nie miałem pojęcia, że masz dziewczynę. - swoje zdezorientowanie próbowałam ukryć sztucznym uśmiechem. Szczerze ciężko mi powiedzieć co się działo w mojej głowie w tym momencie.
-Jesteśmy razem pół roku. Naprawdę nigdy ci o niej nie opowiadałem? - rzekł z niedowierzaniem, jednak jego twarz nadal była pogodna.
-Jak widać nigdy. - szepnęłam bardziej do siebie.
-Co mówiłeś?
-Nie, nic. - dalej odpowiedziałam ledwo słyszalnie. Kurczę, co jest z moim głosem? -Strasznie rozbolała mnie głowa, pójdę się na chwilę przewietrzyć. - mój głos brzmiał już odważniej.
-Jesteś pewien, że wszystko dobrze? Mam iść z tobą, albo zaprowadzić cię do lekarza? - Marius jest cały czas gotowy wszystkim pomagać. Dlatego też ma z każdym taki super kontakt.
-Nie przejmuj się mną. Jak wrócę musisz mi koniecznie opowiedzieć o tej twojej... wybrance. - coraz ciężej było mi ukrywać emocje, które mnie w tej chwili przejmowały. Musiałam koniecznie wyjść z tego pomieszczenia.
Gdy tylko zamknęłam drzwi, łza mimowolnie pojawiła się na moim policzku. Czuję się tak żałośnie, nie umiem powstrzymać żadnych emocji. Szybko przetarłam swoją twarz i pobiegłam do pokoju dziewczyn, jednak nie zastałam tam ich (heh, typowe one, nigdy nie będę w miejscu, w którym powinny być). W tej chwili nie chciałam przebywać w żadnym tłumie ludzi, ale też nie chciałam być sama. Ahh, bez sensu!
Ściągnęłam zbędne owłosienie z twarzy oraz głowy i ubrałam moje "normalne" ciuchy. Padło na jeansy i kremowy golf. Płaczący skoczek narciarski niestety może być lekką sensacją dla dziennikarzy, dlatego lepiej być teraz zwykłą nastolatką, na którą raczej nikt nie powinien zwrócić uwagi.Na dworze była koszmarna pogoda, dlatego tym razem nie mogłam się przejść. Na szczęście na holu było dość spokojnie, kolejne reprezentacje mają się pojawić dopiero za parę godzin. Siedziałam na kanapie i spoglądałam na ludzi wchodzących lub wychodzących z hotelu. Większość z nich widziałam tylko przez chwilę, ponieważ zaraz po przybyciu znikali gdzieś w korytarzach. Wszystkie te osoby pomagały mi nie myśleć o wcześniejszych wydarzeniach, rozmowach i rzeczach, których się dowiedziałam.
Było dobrze, dopóki w drzwiach nie pojawiła się zakochana para. Trzymali się za ręce i uśmiechali od ucha do ucha. Właśnie takich myśli chciałam uniknąć. W jednej chwili przypomniały mi się wszystkie momenty z Linusem. Wszystkie rozmowy, wszystkie konkursy i imprezy po nich, wszystkie razy, gdy się o mnie martwił... Co ja sobie wyobrażałam? Nawet jakby nie miał dziewczyny to nic by to nie zmieniło. Robiłam sobie jakieś złudne nadzieję. Swoje łokcie oparłam o kolana i schowałam twarz w dłonie. Po prostu siedziałam tam bez żadnego celu.
_______________________________________-Hej przepraszam, wszystko w porządku? Mogę ci jakoś pomóc? - czy raz w życiu nie mogę sobie spokojnie usiąść i nie martwić się, że zaraz ktoś do mnie zagada? Czy proszę o wiele?
Podniosłam lekko wzrok, by zobaczyć twarz osoby zakłócającej mój spokój, ale zaraz wróciłam do mojej wcześniejszej pozycji. Początkowo byłam zdziwiona, jednak po chwili pomyślałam, że było to do przewidzenia. Od kiedy go poznałam cały czas jest przy mnie.
-Wszystko ok, nic mi nie jest. - emocji w moim głosie nie było żadnych. Miałam nadzieję, że moja odpowiedź zniechęci go do dalszej rozmowy.
-Jednak coś jest nie tak. Gdybyś chciała możesz mi powiedzieć co cie gryzie. Wiele osób mówi, że jestem godzien zaufania. - nawet nie widziałam jego twarzy, ale jestem pewna, że malował się na niej charakterystyczny uśmiech młodego Norwega.
-Tu nie ma nic do gadania. Po prostu jestem egoistką, która myśli, że świat kręci się wokół niej. Nie zdaje sobie nawet z tego sprawy, że ludzie mogą mieć swoje życie. Później jest naprawdę zawiedziona kiedy jednak odkrywa tą prawdę. Jest jej smutno, że ludzie dla których chciała być najważniejsza mają osoby, które są dla nich ważniejsze niż ona. I dokładnie to mi jest. - powiedziałam praktycznie na jednym oddechu.
I tu nastała chwilowa, niezręczna cisza, która na szczęście w końcu została przerwana.
-I co z osobami dla których chciałaś być najważniejsza? Już się z tobą nie przyjaźnią? - ciągnął dalej rozmowę Marius.
-Nie, nic się nie zmieniło, ponieważ one o tym nie wiedzą.
-No to w czym problem? Zrozumiałaś swój błąd. Wiesz, że nie musisz być zawsze najważniejsza, więc chyba możecie się dalej przyjaźnić, czyż nie? -usiadł na boku kanapy. Cały czas czułam jego wzrok na sobie.
-I tu właśnie wkracza mój egoizm. Czuję się strasznie źle z tym, że nie jestem najważniejsza w życiu tych osób, dlatego raczej nie chce kontynuować tych przyjaźni. - po tłumaczeniach cała sytuacja wydaje się bardziej pogmatwana niż na początku.
-Musisz zrozumieć, że jeśli przyjaźnisz się z ludźmi to nie możesz oczekiwać, że będziesz dla nich najważniejsza. Jest duże prawdopodobieństwo, że będę oni w, np. związku i to ich partner będzie dla nich najważniejszy. - tłumaczył mi to wszystko jak pięciolatce.
-Ale właśnie tu nie chodzi o bycie najważniejszą w jakiejś przyjaźni. - w końcu to powiedziałam.
-Aaaa... Niech zgadnę, chodzi o chłopaka? - w sumie szybko wpadł na to o co mi chodzi. - I bardzo prawdopodobne, że chodzi o chłopaka, z którym nie możesz być, ponieważ jest, np. w związku? Prawda?-dobra tego się nie spodziewałam.
Popatrzyłam na niego oszołomiona. On musi mieć dar czytania w myślach. Inaczej się tego nie da wytłumaczyć.
-Na początku myślałem, że po prostu jesteś hipokrytką, ale w końcu cię rozumiem. - powiedział zdumiony. Im dłużej z nim rozmawiam, tym bardziej czuję, że on uważa mnie za jakąś gówniarę.
-Wiem, że zachowuję się strasznie, ale nie mam pojęcia co robić. Boli mnie to, a aktualnie nie mam możliwości żeby zakończyć z nim kontakt. - w końcu podniosłam wzrok, chociaż chyba nie był to dobry pomysł, ponieważ cały czas byłam na granicy płaczu.
-I z tego powodu chcesz zakończyć tą przyjaźń? - zapytał zdumiony.
-Jestem tchórzem, który nie chce być raniony, dlatego woli się odciąć.
-Słuchaj jeśli naprawdę ci na nim zależy to powinnaś się cieszyć jego szczęściem i wspierać go. - teraz patrzył mi prosto w oczy.
-Jaa... To daje mi dużo do myślenia... postaram się to przemyśleć. - mój głos załamywał się coraz bardziej z każdym słowem. - Dziękuję. - tylko to potrafiłam powiedzieć.
-Cieszę się, że mogłem choć trochę pomóc. Mam wielką nadzieję, że w twoim życiu wszystko się ułoży. - z każdym jego słowem coraz bardziej miękło mi serce. - Gdybyś mnie kiedyś widziała i chciała pogadać, nie wahaj się podejść.
Nic już nie odpowiedziałam. Marius wstał, jeszcze raz się do mnie uśmiechnął i zaczął się oddalać.

CZYTASZ
When Love Takes Over
FanfictionKendall dołącza do świata skoków narciarskich, ale nikt do końca nie wie kim ona naprawdę jest. Przecież to tylko niebezpieczny sport i przystojni, wysportowani chłopcy z ambicjami. Nic nie może pójść źle...Prawda?