- To się nie wydarzyło, to się nie wydarzyło. - powtarzałam w kółko.
Moja głowa leżała na kolanach Geneview, a nogi u Amandy. Obie głaskały mnie jak kota, jednak po piętnastu minutach przestało mi to pomagać.
- Najgorsze już minęło Kenny. - Gen zaczęła mnie jeszcze mocniej głaskać, jakby to miało pomóc.
- Najgorsze minęło?! - podniosłam się gwałtownie z jej kolan i popatrzyłam jej w oczy. - Jak minęło?! Hans i Marius widzieli na własne oczy jak Jack mnie traktuje! Już nic gorszego chyba nie mogło mi się przytrafić. Wstyd jak nie wiem.
- Czy ty jesteś poważna? - Geneview podniosła głos. - Twój chory psychicznie ex przyjechał specjalnie za tobą do innego kraju, a ty martwisz się tylko o to, że ktoś w końcu zobaczył co on Ci robi?
Zacisnęłam powieki i wzięłam kilka głębokich oddechów. Zdałam sobie sprawę, że krzyczenie w niczym nie pomoże.
- Hans już o wszystkim wie. - wtrąciła Amanda. - Może się wściekać na całą sytuację, ale nie pozwoli już Jackowi zbliżyć się do Ken.
Obie kiwałyśmy powoli głowami, chcąc przekonać się, że to prawda. Na mojej twarzy niespodziewanie pojawił sie grymas bólu, który nie uszedł uwadze dziewczyn.
- Ej, wszystko ok? - Gen położyła mi rękę na ramieniu.
- Teraz jak zszedł ze mnie stres, czuję dopiero jak zaczyna mnie boleć ta ręka. Jak Jack mnie za nią pociągnął, coś musiało się stać. - obie spojrzały na mnie z mieszanką przerażenia i obrzydzenia.
- Faktycznie ten gips wygląda źle.
- Musi to zobaczy jakiś lekarz, chodźmy. - Geneview od razu wstała, gotowa do wyjścia.
- Zostańcie tu, proszę. Znajdę Hansa i pójdę z nim. Przy okazji jestem mu winna rozmowę.- poszłam w stronę wyjścia.
- Jesteś pewna?
- Tak, wszystko będzie dobrze. - rzuciłam i zamknęłam za sobą drzwi.
- Powalona sytuacja. - Amanda rzuciła się na łóżko.
- Zawsze wiedziałam, że on nie jest normalny, ale żeby odwalać coś takiego. - druga przyjaciółka przycisnęła palce do skroni, jakbyś to miało pomóc jej wszystko zrozumieć.
- Jeśli kiedykolwiek złapię go w swoje ręce to nie... - tu przeszkodziły jej otwierające się drzwi. - Zapomniałaś czegoś?
Stojący w drzwiach Marius był nie mniej zaskoczony od nich. Amanda od razu podniosła się do pozycji siedzącej. Obie całkowicie zapomniały, że ten pokój dalej w części należał do Lindvika. Mijały kolejne sekundy niezręcznej ciszy i ciągła wymiana spojrzeń.
- Przepraszamy bardzo za to wproszenie się. Czekamy na Kendall. - wytłumaczyła Gen.
- Niee, spoko. Po tych kilku miesięcach już chyba powinienem był się przyzwyczaić do obecności kobiety w moim pokoju. Dwie też nie szkodzą. - w odpowiedzi dziewczyny tylko posłały Norwegowi niezręczny uśmiech. - Wszystko dobrze z... - zrobił pauzę, dalej nie mogąc zmusić się do wymówienia mojego imienia.
- Po tym całym... - Amanda nerwowo przełknęła ślinę. - Starciu, coś się jej stało ze złamaną ręką i poszła z Hansem to sprawdzić.
- Rozumiem. - skoczek starał się zachować spokój, lecz w jego oczach malowało się obrzydzenie całą sytuacją. Ledwo znał tego Jacka, a już czuł do niego absolutną niechęć. Nie chciał jednak tego pokazywać. - Życzcie jej zdrowia. - powiedział praktycznie pod nosem i szybko wyszedł.

CZYTASZ
When Love Takes Over
FanfictionKendall dołącza do świata skoków narciarskich, ale nikt do końca nie wie kim ona naprawdę jest. Przecież to tylko niebezpieczny sport i przystojni, wysportowani chłopcy z ambicjami. Nic nie może pójść źle...Prawda?