-Cooo? - powiedziałam to zadziwiająco piskliwym głosem i złapałam się za głowę. - Jak!?
-Gdzie twoja kultura? Może byś się przywitała ze starymi przyjaciółkami? - powiedziała poważny tonem Genevievie, ale na końcu zaczęła się śmiać.
-Totalnie was powaliło.-przytuliłam je obie. - Co wy tu robicie? Miałam już wracać do Norwegii.
-Taka sytuacja koleżanko, że nie wracasz do żadnej Norwegii. - odezwała się Amanda. - Mieszkasz tam całe życie, po co masz tam teraz wracać?
-Dobra, teraz to już totalnie zgłupiałam. Co wy wymyśliłyście? - nie wiedziałam czy jestem bardziej zdziwiona, czy zmartwiona.
-Zamiast tego zabieramy cię do Finlandii!- powiedziała Amanda z wielkim entuzjazmem.
-Pobawimy się trochę, a w piątek będziesz idealnie gotowa na kwalifikacje. - wtrąciła Gene.
-Jeju laski, nie wiem co powiedzieć. - moje życie cały czas mnie teraz zaskakuje, chyba powinnam się zacząć przyzwyczajać.
-To świetnie, bo i tak nie masz tu nic do gadania. - odezwała się stanowczo Amanda i pokazała mi trzy bilety do Finlandii.
Trener nie robił mi żadnych problemów. Powiedział tylko żebym zbyt mocno nie balowała, ponieważ już w piątek muszę być gotowa na kwalifikacje. Zapewniłam go, że wszystko będzie dobrze i życzyłam miłego lotu. Pożegnałam się także z resztą drużyny.
-Nie szalej zbyt bardzo, chcę cię widzieć w czwartek wieczorem w jednym kawałku. - rzekł pół żartem, pół serio Marius.
-Co ty? Imprezy? Nieee. Jadę tam wcześniej żeby wiesz, ogarnąć teren i takie sprawy. - wyszczerzyłam zęby.
-Tak, oczywiście. - zaśmiał się pod nosem. - Trzymaj się i proszę nie zrób sobie krzywdy. - teraz już powiedział to naprawdę serio.
-Jasne, widzimy się w czwartek. - pożegnałam się, ale po tym jeszcze mnie przytulił.
Odwróciłam się w stronę dziewczyn, które obserwowały nas z bezpiecznej odległości. Genevievie pokazywała kciuki do góry, a Amanda tworzyła serce. Posłałam im tylko ironiczny uśmieszek.
_______________________________________Po paru dniach w Finlandii, w których głównie byłyśmy na mieście przyszedł czas na bardziej spokojne zajęcia. Zatrzymałyśmy się w tym samym hotelu, w którym będą mieszkać skoczkowie na czas tutejszych konkursów. Rankiem siedziałam z moimi aktualnymi towarzyszkami na stołówce i piłyśmy herbatę. Na razie jest tu bardzo spokojnie. Zabawa zacznie się dopiero wieczorem, gdy zaczną się tu zjeżdżać skoczkowie i sztaby. Te kilka dni tutaj były naprawdę piękne. Mogłam być sobą, nie musiałam nikogo udawać i co ważniejsze za nikogo się przebierać.
-To jak to z wami jest? - zaczęła Amanda.
-Co jest i z kim? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-No ty i ten Marius. Co jest między wami?
-Laska, ile ty wczoraj wypiłaś, bo ewidentnie jeszcze nie wytrzeźwiałaś. - zignorowałam jej pytanie.
-A to jak cie cały czas przytula? - wtrąciła Genevievie.
-Widziałyście raptem jeden raz jak mnie przytula.
-Oglądałyśmy twoje wszystkie treningi, kwalifikacje i konkursy. Przytulał cię tyle razy, że aż ciężko zliczyć. Czy ci się skok udał, czy wręcz przeciwnie on już jest przy tobie. - Genevievie była pewna swego.
-Ooo albo jak złapał cię za rękę. - gdyby była taka szansa, źrenice Amandy zmieniłyby się w serca. - Myślałam, że padnę. To było takie kochane. Coś musi być na rzeczy.
-Dziewczyny stop, to nic nie znaczy. Ja i Marius jesteśmy po prostu przyjaciółmi. - tłumaczyłam. - A nawet, gdyby zakochał się we mnie teraz to by znaczyło, że raczej nie jest zainteresowany kobietami.
-A co z tobą?-zapytała się Genevievie.
-A co ma być ze mną? - odpowiedziałam już trochę zirytowana.
-Podoba ci się on? W sensie jest bardzo przystojny i spędzacie razem w cholerę czasu, a to akurat dobra okazja żeby ktoś się komuś spodobał. - Genevievie patrzyła mi prosto w oczy czekając na odpowiedź.
-Dziewczyny proszę was, mówiłam już, jesteśmy tylko przyjaciółmi. W mojej sytuacji nie ma miejsca na coś takiego jak miłość. - powiedziałam stanowczo.
-Kendall... - odezwała się zmartwionym głosem Amanda.
-Dobra. - prawie krzyknęłam. - Marius jest naprawdę przystojny i mamy na razie super kontakt. Jest zabawny, ale i martwi się o mnie i poprawia mi humor. Jednak nadal to jest tylko przyjaciel. Z resztą, teraz kiedy udaje, że jestem Hansem to i tak nie moglibyśmy być niczym więcej.
-Czyli mówisz, że gdyby on znał cię jako Kendall to jest szansa, że coś by z tego było? - popatrzyły na mnie podejrzliwie.
-Nie łapcie mnie za słówka, nic takiego nie powiedziałam. - moja irytacja rosła z minuty na minutę.
-Nie powiedziałaś tego, ale miałaś na myśli. - Amanda uśmiechnęła się pewnie.
-Jesteście beznadziejne, nie gadam z wami. - odeszłam od stołu i ruszyłam w stronę pokoju, który i tak niestety dzielę z tymi dwoma wariatami. W sumie już nie długo, wieczorem wreszcie znowu będę miała pokój z Lindvikiem! Z czego ja się tak cieszę? To tylko Marius.
By dostać się do pokoju muszę przejść przez recepcję. Na miejscu okazało się, że była tam już jedna reprezentacja. Jak na złość była to reprezentacja nie inna jak Norwegii. Przyjedziecie wieczorem? Taa, jasne. Gdy się tam pojawiłam wiele par oczu skierowało się w moją stronę, w tym oczy Mariusa. Co jest, czy ci ludzie nigdy nie widzieli dziewczyny? Zmyłam się stamtąd jak najszybciej, w duchu modląc się żeby nikt mnie nie rozpoznał.
CZYTASZ
When Love Takes Over
FanfictionKendall dołącza do świata skoków narciarskich, ale nikt do końca nie wie kim ona naprawdę jest. Przecież to tylko niebezpieczny sport i przystojni, wysportowani chłopcy z ambicjami. Nic nie może pójść źle...Prawda?