Rozdział I.

3.2K 68 4
                                    

NA POCZĄTKU PRZEPRASZAM ZA WSZYSTKIE BŁĘDY I ZA KRÓTKIE ROZDZIAŁY!! Jest to moja pierwsza książka<3

To uczucie kiedy od dwóch godzin leżysz na łóżku zamknięta w pokoju słuchając przygnębiających cię jeszcze bardziej piosenek. Co może wprowadzić nas w taki stan? U mnie jest to świadomość, że zostało mi naprawdę mało czasu w miejscu, które kocham całym sercem. Nowy Jork to miasto, w którym się wychowałam oraz zbudowały mi się tutaj najlepsze wspomnienia. Moje życie jest tu dosłownie idealne. Nie mogę uwierzyć w to, że już za dwa dni wyjadę do Londynu. Naprawdę nie wiem czy mam płakać czy może choć trochę się cieszyć. Z jednej strony płakać. Dlaczego? Myślę, że to już wiadomo z początku. Z drugiej strony może powinnam choć trochę się cieszyć dlatego, że Londyn to miasto, które zawsze chciałam odwiedzić. No właśnie, odwiedzić, a nie zamieszkać na stałe co warto podkreślić. Z mojego smutnego transu wybudziła mnie moja mama.

-Aurora ogranij się w końcu, proszę cię- powiedziała moja mama prawie błagającym wzorkiem żebym w końcu się pozbierała. Dostałam prawie zawału, ponieważ miałam na uszach słuchawki z głośnością na maxa, a ona pojawiła się nagle przede mną.

-Mamo, czy ty chcesz żebym padła tu na zawał?-powiedziałam ściągając słuchawki- Powtórzysz proszę co mówiłaś?

-Mówiłam żebyś w końcu się ogarnęła.- Moja mama chyba mnie za bardzo nie rozumiała, wsensie jeszcze nie mówiłam jej o moich odczuciach ale po moim zachowaniu chyba można się domyśleć, co nie?

-Mamo, muszę wyjechać z kraju, w którym moje życie jest idealne, jakby dosłownie, nie jest łatwo się z tym oswoić biorąc pod uwagę to, że dowiedziałam się dwa dni temu.- powiedziałam biorąc poduszkę do rąk, którą przyłożyłam do twarzy

-W pełni mogę cię zrozumieć kochanie, też nie jest mi z tym łatwo ale tata ma wielką szansę, żeby jego firma rozwinęła się jeszcze bardziej i-

-I żeby zarabiał jeszcze więcej kasy- wymrotałam, dokańczając zdanie mojej mamy spod poduszki.

-Tak, teoretycznie to tak- odpowiedziała moja mama.

-Mamy już dużo pieniędzy, po co wam więcej?-powiedziałam a moja mama ściągnęła ze mnie poduszkę.

-Tata chce rozwinąć maszyny w firmie, to nie jest tak tanie jak ci się może wydawać. Masz już prawie 18 lat, naprawdę powinnaś to zrozumieć.- powiedziała po czym nastąpiła chwila ciszy- Masz rozmazany cały tusz, idź go zmyj, ponieważ twoje śliczne zielone, czy tam szare oczka nie wyglądają ładnie w takim zestawieniu.

-No dobrze, dziękuję mamo- wstałam i poszłam do łazienki, aby zrobić to o czym mówiła do mnie mama.

-Aurora jeszcze jedno, za dwa dni wyjeżdżamy, nie marnuj tego czasu na użalanie się nad sobą tylko wykorzystaj go na spędzeniu go razem z przyjaciółmi, co?-powiedziała mama opierając się o drzwi łazienki. Zdałam sobie sprawę że dobrze mówi.

-Masz rację! Lecę do Lilly!!- wybiegłam z łazienki kierując się w stronę schodów. Prawie z nich spadłam ale nawet nie zwróciłam na to uwagi tylko podbiegłam do drzwi wejściowych otwierając je i wybiegając. Miałam szczęście że moja przyjaciółka mieszka nie daleko bo z moją kondycją jakbym miała biec dłużej niż 3 minut z taką prędkością to przez moją anemię bym tam prędzej zemdlała. Kiedy dotarłam do jej domu zaczęłam szybko dzownić dzwonkiem.

-Już myślałam, że nie przyjedziesz, wiesz?- Dosłownie po chwili Lilly otworzyła drzwi mówiąc to. Miała na sobie piżamę. Prawdopodobnie ją obudziłam..

-Jak mogłabym nie odwiedzić przed wyjazdem mojej najlepszej przyjaciółki?-przytuliłam ją jak najmocniej jak tylko potrafiłam- Nie zdajesz sobie sprawy jak cholernie bardzo będę za tobą tęsknić.

-Misia, mogę powiedzieć dokładnie to samo. Przyjaźnimy się 6 lat, przeżyłyśmy razem dużo rzeczy, nasz pierwszy okres, pamiętasz? Myślałaś, że niedługo umrzesz, a ja musiałam cię uspokajać, że nic złego ci się nie stanie- kiedy to powiedziała myślałam, że się popłacze.

-Lilly, czy ty chcesz żebym ja się tu poryczała jak głupia?- Łzy napłynęły mi do oczu. Oczywiście jak zawsze. Bycie osobą wrażliwą jest jak- Japierdole no i płacze- Lilly przytuliła mnie jeszcze mocniej po czym się odsunęła i zaprosiła do środka domu. Usiadłyśmy na kanapie i zaczełyśmy wspominać sytuację z całych 6 lat naszej przyjaźni. Nie dam rady zliczyć ile razy obydwie się popłakałyśmy.

••••••

Było już dosyć późno więc zaczęłam zbierać się do domu.

-Lilly, będę już się zbierać...- powiedziałam i powoli wstałam z kanapy i spojrzałam na zegarek- jest 00:30..To znaczy że już jutro wyjeżdżam, przyjedziesz na lotnisko się ze mną pożegnać, prawda?

-Oczywiście, że tak Auriś, mam coś dla ciebie tak w ogóle..Miałam ci do dać na urodziny ale chyba już cię tu wtedy nie będzie...-Dziewczyna wyciągnęła z kieszeni dwie bransoletki- Jak za dzieciaka, kupiłam nam bransoletki przyjaźni. Pomińmy fakt że mamy po 18 lat.

-Jezu Lilly, bardzo cię kocham- znów łzy napłynęły mi do oczu- I będę płakać znowu.-Dziewczyna założyła mi na rękę bransoletkę która zawierała nasze inicjały:
AM- Aurora Moon
LS- Lilly Shell
Pomiędzy nimi było serduszko. Pożegnałyśmy się i wyszłam z jej domu. To był ostatni raz kiedy stałam w jej korytarzu.

(Not)Perfect Couple Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz