Rozdział XXVII

810 36 5
                                    

-Dobrze więc tutaj masz ekspres. Jest naprawdę łatwy do obsługiwania jeśli zapamiętasz, które przyciski są do czego. Zaraz powinien przyjść Luke to wszystko ci wytłumaczy- powiedziała szefowa. Tak ogólnie to dostałam tą pracę i właśnie dziś jest pierwsza sobota, w którą pracuję. Noah wczoraj wyjechał do swojego domu. Chłopiec się dosłownie prawie popłakał jak żegnał się ze mną i Nathan'em. Nie wiem co było tego powodem. Wracając do tematu pracy. Kiedy usłyszałam imię Luke, odrazu pojawiła mi się myśl w głowie żeby nie chodziło o tego chłopaka, o którym myślę.

-Jasne, poczekam- odpowiedziałam z uśmiechem. Parę minut później do kawiarni wszedł chłopak. Wykrakałam, ponieważ był to ten sam Luke, który odprowadził mnie do domu. Ale chwila, typ z mafii pracuje w takiej kawiarni? Co jest kurwa grane.

-Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie- powiedział do szefowej, a kiedy mnie zobaczył powiedział pod nosem "japierdole" ale tak, że na spokojnie mogłam go usłyszeć- Cześć, jestem Luke- powiedział z wymuszonym uśmiechem.

-Hej, ja Aurora- uśmiechnąłam się dokładnie tak samo.

-Dobrze więc Luke, pokaż Aurorze co i jak, ponieważ ja za chwilę mam spotkanie- powiedziała pani Charlotte. Pośpiesznie zabrała swoje rzeczy i wyszła z kawiarni.

-Czemu kurwa typ z mafii pracuje w takiej kawiarni?- Powiedziałam do niego cicho.

-Zamknij się. Nie dawno dołączyłem, a w tej kawiarni pracuje od początku roku.

-I nie przyszło ci do głowy żeby dla swojego bezpieczeństwa rzucić tą pracę?

-Przyszło. Pracuje tu do końca wakacji, ponieważ Charlotte to moja ciotka i odrazu by zaczęła mnie wypytywać dlaczego rzuciłem tą pracę, a jak odejdę po wakacjach moim argumentem będzie, że muszę się skupić na studiach czy coś.

-Na którym jesteś roku?

-Drugim.

-I zamierzasz sobie tak normalnie chodzić na te studia?

-Nie, też rzucę.

-Aha i będziesz kłamać, że musisz się skupić na tych studiach?

-Cóż życie gangstera nie jest łatwe- powiedział na co się zaśmiałam- Dobra koniec gadania o mnie, pokażę ci jak obsługiwać ten ekspres- powiedział na co kiwnąłam głową.

-Ostatnie pytanie mam

-Boże jakie- odpowiedział

-Na jakich studiach jesteś?-zapytałam

-Psychologicznych

-Kurwa stary, taka przyszłość przed tobą, a ty wybrałeś tą gorszą drogę- powiedziałam na co się uśmiechnął i wywrócił oczami- Dobra pokaż o co chodzi z tym ekspresem bo zaraz trzeba otwierać- Chłopak pokazał mi co i jak i faktycznie, mimo, że ten ekspres wygląda na trudny do obsługi to jest naprawdę łatwy w użyciu.

-Dobra otwieramy- Chłopak podszedł do drzwi i otworzył je na oścież. Po 10 minutach usłyszałam, że ktoś wszedł. Wyszłam z kuchni żeby zobaczyć kto to. Japierdole. Nie był to nikt inny niż Louis. Popatrzył się na mnie po czym usiadł przy jednym z stolików.

-Luke- podeszłam do chłopaka- Błagam obsłuż tego typa co właśnie przyszedł.

-Robie ciasto przecież- odpowiedział i podniósł miskę żeby mi pokazać.

-To ja przejmę robienie, błagam no.

-No dobrze- chłopak podał mi łyżkę i poszedł go obsłużyć. Popatrzyłam się na Louis'a żeby zobaczyć jego reakcje. Był zawiedziony. Może sobie kurwa pomarzyć, że z nim pogadam. Odwróciłam wzrok i zaczęłam mieszać ciasto na chyba Brownie. Po chwili wrócił Luke.

-Okej zamówił latte. Weź chociaż mu zrób i podaj- powiedział na co kiwnąłam głową i oddałam mu łyżkę. Podeszłam do ekspresu, wzięłam jakaś szklankę i nacisnęłam przycisk, który miał zrobić latte. Po chwili było już gotowe więc wzięłam do ręki i udałam się w stronę stolika.

-Prosze bardzo- powiedziałam, kładąc na stole kawę po czym szybko odeszłam. Było widać, że chciał coś powiedzieć ale nie zdążył. Po chwili do kawiarni wszedł jeszcze Nathan. Kurwa jakie combo.

-Witam moją ulubioną kelnerkę- uśmiechnął się i usiadł na krześle przy ladzie.

-Hejka Nathan- uśmiechnęłam się- Chcesz coś?

-Wsumie to tak, poproszę o karmelową kawę- odpowiedział.

-Jasne- W ekspresie nie było opcji żeby zrobić kawę karmelową więc trzeba było ją zrobić samemu. Wzięłam szklankę do której nalałam sosu karmelowego i dla ozdoby dałam jeszcze go na ścianki. Zalałam to zwykła kawą z mlekiem, a na samą górę dałam bitą śmietanę. Wyglądało ślicznie- Proszę bardzo- podałam ją Nathan'owi.

-Dzięki- uśmiechnął się.

-Nie zgadniesz kto jest tutaj- Powiedziałam.

-Kto?-zapytał.

-Louis. Miał nadzieję, że ja mu przyjmę zamówienie ale wysłałam Luka żeby to zrobił.

-I dobrze- odpowiedział- Czekaj jakiego Luka?- zapytał na co w tym samym momencie Luke wyszedł z zaplecza.

-No..właśnie tego- odpowiedziałam.

-Oo Nathan jak dawno się nie widzieliśmy. Sory, że się ostatnio z tobą nie przywitałem- Powiedział Luke.

-Znacie się?- zapytałam.

-Ta, znamy się- odpowiedział Nathan.

-Oczywiście, że się znamy. Byliśmy najlepszymi kumplami- powiedział Luke.

-Byliście? Czas przeszły?

-Mhm, byliśmy- wtrącił się Nathan dopijając kawę- Ile wyszło?

-12 zł- odpowiedziałam- Idziesz już?

-Tak, kartą zapłacę.

-Dobrze- Przybliżyłam do niego  terminal, a on zapłacił.

-Paa Aurora- powiedział i wyszedł z kawiarni. Dziwne zachowanie.

-O co poszło między wami?- zapytałam Luke.

-W skrócie. Jak dowiedział się, że dołączyłem do tej mafii- powiedział cicho- to oznajmił mi, że lepiej żebyśmy się już się zadawali bo on już nie chce mieć problemów z tym.

-Czekaj.. JUŻ nie chce mieć problemów z tym. Miał je kiedyś?

-Tego ja ci nie powiem. Spytaj się jego. Jeśli będzie chciał ci powiedzieć to ci powie, a jeśli nie, to nie- odpowiedział na co kiwnąłam głową. Po chwili do lady podszedł Louis. Popatrzyłam się na Luke po czym to on do niego podszedł. Po 5 minutach wrócił- Zapytał się mnie czy może z tobą pogadać ale odpowiedziałem, że nie. Miałem powiedzieć tak?

-Nie, dobrze odpowiedziałeś.

-Kto to jest tak w ogóle?

-Mój były, który był ze mną dla zakładu- odpowiedziałam.

-Boże to istnieją jeszcze ludzie, którzy wchodzą w związki dla zakładów?- zapytał Luke

-Najwidoczniej- westchnęłam.

-Strasznie nie dojrzałe i żałosne- odpowiedział na co się zaśmiałam- Co mu się stało w twarz? Miał siniaki.

-Sprawka Nathan'a- uśmiechnęłam się.

-Mhmm, to nieźle. Łączy was coś?- zapytał.

-Um przyjaźń.

-Taaa każdy raczej wie jak to się skończy- uśmiechnął się na co wywróciłam oczami.

-Bo co? Bo przyjaźń damsko-męska nie istnieje?

-Chill, poprostu widzę- odpowiedział.
Siedziałam w kawiarni do 18. Było dziś dosyć sporo klientów. Szczerze mówiąc nie byłam jakoś bardzo zmęczona. Weszłam do mieszkania i odłożyłam plecak na kanape, na której też usiadłam. Zastanawiało mnie czy Nathan serio miał kiedyś jakieś problemy. Postanowiłam, że się do niego przejdę i zapytam.

(Not)Perfect Couple Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz