Rozdział XVIII

868 39 13
                                    

Dwa tygodnie później

Weszłam z Louis'em w związek. Teoretycznie dwa tygodnie to mało ale chłopak spotykał się ze mną dzień w dzień na parę godzin. Naprawdę mamy ze sobą dużo wspólnego i mamy razem dobry vibe. 
Był już wieczór, Louis zaprosił mnie do siebie więc oczywiście nie odmówiłam. Kupiłam jakieś chrupki i udałam się pod adres chłopaka. Na szczęście nie mieszkał daleko. Zadzwoniłam dzwonkiem na co chłopak odrazu otworzył.

-Hejka słodka- powiedział po czym podszedł do mnie i lekko mnie pocałował

-Hejka Lou- uśmiechnęłam się i weszłam do jego mieszkania. Było one bardzo zadbane i wszystko do siebie pasowało. Jak narazie chłopak wydaje się idealnym materiałem na męża.- Co robimy?

-Możemy coś pooglądać- chłopak wszedł do swojej sypialni i położył się na łóżku włączając telewizor. Położyłam się obok niego a on objął mnie ręką w talii. Nagle poczułam wibrację w m kieszeni więc wyciągnęłam telefon i zobaczyłam wiadomość, która do mnie przyszła.

Detektywi 🕵️🕵️‍♀️

Rosea: Za chwilę u mnie? Wiem że jest dosyć późno ale mi się nudzi. Wsumie wcale nie jest późno 21 dopiero.

Nathan: Nie chce mi się, przepraszam

Za co ty przepraszasz? W ogóle Nathan znalazł sobie jakąś szmatę. Widziałam wczoraj jak ją przytulał. Nazywa się Jane, tak wystalkowałam ją. Dobra ogar laska. Nie powinnam się z tym problemu, przecież mam chłopaka.

Ja: Nie mogę, jestem u Louis'a

Alex: Ja ide słonko

Sarrah: Też przyjdę

Kiarcia: Ja też

Liam: Jak Kiara idzie to ja też

Jake: Sarah idzie więc ja tak samo

Spędzam ostatnio z nimi za mało czasu. Nie podoba mi się to. Nagle poczułam że ręka Louis'a idzie w miejsca, w które nie powinna. Wzięłam rękę chłopaka i ją z siebie zrzuciłam na co wywrócił oczami. Między nami była chwila ciszy, po której chłopak znowu próbował to zrobić. Tym razem się wkurzyłam i zeszłam z łóżka stając obok niego z złożonymi rękami.

-Nie pozwalaj sobie na za dużo kolego- powiedziałam zirytowana

-Weź, nie jesteś jakimś dzieckiem już- odpowiedział wstając z łóżka. Oparłam się o ścianę dalej mając skrzyżowane ręce. Zirytował mnie strasznie.- No co? Taka przecież prawda- chłopak stanął na przeciwko mnie i pocałował, nie miałam ochoty na takie rzeczy więc próbowałam się wyrwać ale Louis nie chciał mnie puścić.

-Co ty robisz? Puść mnie- nie zrobił tego tylko położył swoją jedną rękę na mojej szyi a drugą zaczął mnie dotykać. Kiedy znowu próbowałam się wydostać złapał mnie tak mocno za szyję, że aż serio strasznie mnie to zabolało. W końcu odepchnąłam go tak mocno, że udało mi wyrwać się z jego uścisku. Wzięłam szybko swoje rzeczy i wybiegłam z jego mieszkania. W odbiciu od drzwi zobaczyłam, że na szyi mam duży czerwony odcisk, który dalej bolał. Zapłakana szłam do swojego domu. Na szczęście było już późno więc nie było nikogo na ulicach. No prawie. Weszłam do budynku, wchodząc po schodach, kiedy nagle na swoim piętrze zobaczyłam Nathana stojącego na korytarzu i palącego papierosa. Brakowało mi jeszcze tego. Jestem cała zapłakana i mam na szyi odciśniętą rękę, wcale nie jest to podejrzane ani nic. Kiedy chłopak mnie zobaczył aż otworzył szerzej oczy i rzucił papierosa na podłogę deptając go.

-Kto ci to zrobił?- powiedział widać, że naprawdę wkurzony. Co go to obchodzi? Nagle sobie o mnie przypomniał po 3 tygodniach.

-Odpierdol się- odpowiedziałam zirytowana.

-Nie zachowuj się jak dziecko tylko mów kurwa kto ci to zrobił. Ten twój idealny Louis?- Następny co mnie dzieckiem nazwał. Nie odpowiedziałam mu tylko popatrzyłam się na swoje ręce żeby znowu nie wybuchnąć płaczem- Aurora japierdole..

-Czego ty chcesz?

-Dlaczego związałaś się z chłopakiem, którego znasz tylko dwa tygodnie?- zapytał spokojnie

-Nie wiem.. Myślałam, że jest inny- Odpowiedziałam wycierając łzę z policzka- Mogę zapytać się o to samo. Czemu ty jesteś z Jane? Wątpię, że znasz ją długo bo nigdy jej na oczy z tobą nie widziałam.

-Jane? To nie jest moja dziewczyna tylko przyjaciółka z podstawówki

-Oh..To przepraszam. Ale mam inne pytanie. Czemu kurwa ignorowałeś mnie przez te 3 tygodnie, a nagle się o mnie martwisz?- Zapytałam, a chłopak zamiast odpowiedzieć, wyjął z paczki następnego papierosa i zapalił go.- Serio? Nathan to jest dla mnie ważne bo ani trochę tego nie rozumiem.

-Kurwa nie wiem, dobra. Powiedzmy, że mam pewnie lęki?..

-Dużo mi to dało- wywróciłam oczami- Powiedz Nathan, proszę cię.

-Połączenie filofobii, nullofobii i tanatofobii.

-Myślisz, że wiem co to znaczy? Bardziej precyzyjnie?

-Kurwa Aurora dobijasz mnie czasami- lekko się zaśmiał- Więc krótko mówiąc boje się trochę bliskości ale w takim sensie, że boję się, że kogoś skrzywdzę lub stracę czy, że zostanę odrzucony.- powiedział. Teraz mogę w jakimś stopniu zrozumieć jego zachowanie.

-Nie mogłeś odrazu mi tego powiedzieć? Psycha mi siadła przez to twoje ignorowanie mnie. Jeszcze bardziej mnie dobiłeś jak mi ten prezent dałeś.

-Przepraszam- odpowiedział. Widać, że było mu naprawdę przykro. Zastanawiałam się czy dobrym pomysłem będzie go przytulić. Dobra najwyżej mnie odepchnie czy coś. Podeszłam do niego bliżej i owinąłam swoje ręce wokół niego. Na szczęście odwzajemnił uścisk więc nie wyszłam na idiotkę.- Tęskniłem bardzo

-Ja też- odsunęłam się od chłopaka- Dobra więc, przyjaciele?- wyciągnęłam rękę w jego stronę

-Przyjaciele- zaśmiał się i ścisnął moją rękę. Po chwili ją puścił i nagle ruszył w kierunku schodów.

-Gdzie ty idziesz?- zapytałam.

-Musze z kimś poważnie porozmawiać- powiedział schodząc po schodach.

-Z kim?!- Krzyknęłam bo był już daleko.

-Z twoim byłym!!- Odpowiedział też krzycząc.

-Kurwa Nathan, nie!- krzyknęłam kiedy usłyszałam zatrzaskające się drzwi. Świetnie.

(Not)Perfect Couple Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz