Rozdział XIX

862 42 50
                                    


NATHAN POV

Szłem właśnie do naszego ulubionego Louis'a. Na szczęście wiem gdzie mieszka bo widziałem kiedyś jak Aurora tam idzie. Jak można tak potraktować dziewczynę? Mam nadzieję, że ma dobre wytłumaczenie bo dostanie wpierdol jak nie. Wsumie i tak go dostanie niezależnie od tego co powie. Albo może nie dam mu prawa głosu? Nie no jestem ciekawy jego wytłumaczenia. Grzecznie zadzwoniłem dzwonkiem i czekałam aż otworzy. Zrobił to niemal odrazu jakby siedział przy tych drzwiach i czekał na mnie.

-Hejcia musimy pogadać- powiedziałem z sarkastycznym uśmiechem. Chłopak nie odpowiedział nic tylko próbował zamknąć mi drzwi przed nosem ale uniemożliwiłem to ręką.- Dziękuję za zaproszenie- powiedziałem grzecznie i wszedłem do jego mieszkania

-Czego chcesz Nathan- odezwał się zamykając drzwi

-Oo nie muszę się przedstawiać- uśmiechnęłem się sakrastycznie- Nie udawaj głupiego Lootn- lecimy po nazwisku (wystalkowałem go)

-Nie wiem o co ci chodzi- kurwa nie da się grzecznie. Podeszłem do chłopaka łapiąc go za koszulkę i przyciskając do ściany.

-Mamusia cię szacunku do dziewczyn nie nauczyła?

-Ahaa boże, chodzi ci o Aurorę?- zaśmiał się

-Widzisz w tym coś zabawnego? Nie wkurwiaj mnie- powiedziałem zaciskając zęby.

-Laska była zakładem, którego kurwa nie wygrałem bo ona jakaś uczulona na dotyk- wywrócił oczami. Niewiary kurwa godne. Nie wytrzymałem więc uderzyłem go pięścią w twarz- auć

-Ma boleć. Ty jesteś jakiś pojebany. Jak mogłeś w ogóle zgodzić się na taki zakład

-Moje życie moje decyzje- odpowiedział na co uderzyłem go kolejny raz

-Zaraz tego swojego życia nie będziesz mieć- uśmiechnęłem się sakrastycznie.

-Pff to cię zamknął w więzieniu czy coś- zaśmiał się. Miał bardzo wkurzający śmiech.

-No i zajebiście przynajmniej będę mógł siedzieć i żyć tam z wiedzą, że na świecie jest o jednego chuja takiego jak ty mniej- uśmiechnęłem się. Chłopak na to nic nie odpowiedział. Aż się mi ego dziwnie wzrosło po powiedzeniu tego zdania.- Chcesz coś jeszcze dodać?

-Powiedz Aurorze, że była zakładem

-Co? Nie ma szans, że ja jej powiem.- odpowiedziałem

-A chcesz żebym ja się z nią spotkał?- Poczułem się szantażowany.

-A będziesz chciał dostać jeszcze raz wpierdol?- zapytałem

-Jezu poprostu jej powiedz- w sumie zasługiwała na prawdę ale przecież to w nią uderzy..Plus ja będę tego świadkiem. Może kupię jej jakiegoś misia na stacji dla pocieszenia?- Zirytowała mnie tym, że uciekła

-Stfu typie nie jestem twoim kolegą żebyś się spowiadał jak cię to wkurzyło, nie wkurzyło- Powiedziałem po czym walnąłem go jeszcze raz. Tak dla zasady. Trzy razy sztuka. Trochę mu się krew z nosa lała ale cóż. Ani trochę nie było mi go żal. Puściłem chłopaka i wyszedłem z jego mieszkania czując się dziwnie spełniony. Może dlatego, że chciałem już to od tygodnia zrobić? W drodze powrotnej skręciłem na stację żeby zobaczyć czy mają jakiegoś pluszaka. Stacja benzynowa była jedynym sklepem otwartym o tej godzinie więc miałem nadzieję, że znajdę tam rzecz, którą potrzebuje. Po wejściu zaczęłem się rozglądać i zobaczyłem białego pluszowego misia wielkości um..nie umiem znaleźć porównania ale powiedzmy, że był długości takiej jak od kolana do kostki. Bez zastanowienia go kupiłem. Po 5 minutach wchodziłem już po schodach na swoje piętro, gdzie zauważyłem Aurorę siedząca pod ścianą.

-Chyba sobie żartujesz, że siedziałaś tu przez ten cały czas- powiedziałem

-No czekałam na ciebie- odpowiedziała

-Równie dobrze mogłaś poczekać w mieszkaniu swoim. Przecież jest zimno w tym budynku

-Jest lato

-Ta ale jest po pierwsze noc po drugie na klatce schodowej nie ma grzejnika, a ściany są z betonu, a po trzecie jesteś ubrana jak na plaże- Poczułem się jak ojciec. Dziewczyna wywróciła oczami i przeniosła wzrok na pluszaka, ściągając brwi.- Wejdź do mnie- Powiedziałem po czym wstała i weszła do mojego mieszkania. Ściągnęła buty i udała się do kuchni aby usiąść na blacie. Nie wiem co ona ma z tym siedzeniem na blacie. 

-Więc jak poszła rozmowa z Louis'em, o którą cię nie prosiłam- wywróciła oczami

-Noo taa, bardzo dobrze- podałem dziewczynie misia- trzymaj

-Za co to?- położyła pluszaka na swoich kolanach i go przytuliła.

-Forma pocieszenia boo coś nie fajnego muszę ci powiedzieć. No zasługujesz na prawdę

-Zaczynam się bać- powiedziała. Oparłem się o blat naprzeciwko jej.

-Więc Louis.. Kurwa no powiedział, że byłaś zakładam..- Aurora poprostu nie mówiła nic tylko patrzyła na mnie z niedowierzaniem. Zauważyłem, że ścisnęła mocniej misia ale nagle odłożyła go na bok żeby zasłonić twarz rękami. Płakała, na sto procent.-Aurora spokojnie- podeszłem do niej i ją przytuliłem na co odwzajemniła uścisk.- Jest chujem, nie opłaca się marnować na niego łez- dalej nic nie mówiła tylko położyła głowę na moim ramieniu dalej płacząc bo poczułem, że moja koszulka trochę przemaka.

-Myślałam, że naprawdę mnie lubi- wyszeptała- Jestem idiotką, że zgodziłam się na bycie jego dziewczyną, gdzie znałam go stanowczo za krótko- no tak to niestety prawda- To moja wina, że teraz się tak czuje

-Przecież nie mogłaś tego przewidzieć, to nie twoja wina Aurora.

-To moja wina

-Nie prawda

-Nathan, to jest moja wina

-Przestań- westchnęłem i odsunęłem się od dziewczyny- Jest późno, powinnaś iść spać.

-Moge tu spać na kanapie? Jest wygodniejsza niż moje łóżko- uśmiechnęła się lekko

-Możesz- dziewczyna skoczyła z blatu biorąc pluszaka i położyła się na kanapie.- Łap kocyk- Rzuciłem w nią kocyk, który walnął ją w głowę

-auć- zaśmiała się lekko. Serio lekko.

-Nie przesadzaj to tylko kocyk, dobranoc Aurora- uśmiechnęłem się lekko

-Dobranoc Nat- odpowiedziała po czym zgasiłem światła i poszedłem do swojego pokoju.

(Not)Perfect Couple Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz