Rodział XXXIV

785 34 3
                                    

Obudziłam się rano ubrana tylko w koszulkę Nathan'a. Oho, widzę, że nieźle skończyła się impreza. Chciałam wstać z łóżka ale chłopak trzymał mnie tak mocno, że nie miałam szans. Zostało mi tylko go obudzić.

-Nathan- powiedziałam na co nie zareagował- NATHAN- krzyknęłam lekko.  Tym razem trochę otworzył oczy ale i tak widać było, że był w pół śnie.

-Weź jeszcze 5 minut, chce poleżeć- jęknął.

-Spoko, ale mnie puść.

-Poleżeć 5 minut z tobą- przyciągnął mnie bliżej przez co stuknęłam się plecami z jego klatką piersiową.

-5 minut. Ani sekundy dłużej.

-Mhm- wymamrotał i położył swoją głowę w zagłębieniu mojej szyi. Czułam jego ciepły oddech na sobie przez co przeszły mnie dreszcze. Pojebane.

LOUIS POV.

Siedziałem sobie spokojnie na kanapie i bawiłem się z Leilą. Pies nagle randomowo skoczył na stół i zwalił z niego talerz. Pojebie mnie.

-No kurwa Leila- złapałem się za głowę. Nagle przyszło do mnie jakieś powiadomienie. Mógłbym się założyć, że to Chris napisał żeby pochwalić się, że wyrwał następną laskę. Podniosłem telefon i nie było tak, jak myślałem. Napisał do mnie jakiś dziwny nieznany numer. Szczerze treść jest dziwniejsza.

Nieznany numer

Nieznany: Znasz Aurorę Moon?

Nie no kurwa typiara nigdy mi już z życia chyba nie wyjdzie. Dobra napisze zgodnie z prawdą.

Ja: Tak? Kto pyta?

Nieznany: Jesteś z nią, prawda?

Ma chyba jakieś stare informacje. No nie chyba tylko napewno.

Ja: Nie, co prawda byłem ale już nie jestem.

Dla zakładu. Żałuję? Trochę tak, miałem twarz rozwaloną przez jebanego White'a.

Nieznany: ..Okej, ale wiesz gdzie mieszka i w ogóle?

O co kurwa chodzi? I czemu ja w ogóle pisze z tym kimś.

Ja: Ta?

Nieznany: Jest ważna sprawa...

Po otrzymaniu wiadomości o jaką sprawę chodzi i dowodów na to naprawdę mnie zamurowało. Muszę spotkać się z Aurorą albo z nią popisać. Spotkanie byłoby o wiele lepsze, ponieważ jest to dosyć ważna sprawa. Ale jak? Dziewczyna za chuja się ze mną nie spotka. Nie po tym co jej przecież zrobiłem. Gratulacje Lootn. Musisz im przecież jakoś pomóc. Nie no tak naprawdę wcale nie musisz.

Plan pierwszy- namówić ją na spotkanie, jeśli to nie wyjdzie napisać jej to, a jeśli to także nie wypali.. Zabawimy się w pewną grę. Ależ ja mam dobre serce. Niezły żart

AURORA POV.

-Wziąłeś wszystko?- zapytałam wychodząc z pokoju.

-Tak, przynajmniej tak mi się wydaje.

-Okej to chodźmy- powiedziałam zamykając drzwi i kierując się w stronę windy. Za 2 godziny mamy lot. 5 minut Nathan'a zmieniło się w godzinę przez co wyszliśmy później niż mieliśmy w planach. Jak zawsze. Zatrzymaliśmy się na parterze i podeszliśmy do recepcji, aby oddać klucze. Kiedy już to zrobiliśmy złapaliśmy jakaś randomową taksówkę, która zawiozła nas na lotnisko. Wyszliśmy z auta i weszliśmy na teren lotniska. Półtora godziny do lotu. Spokojnie Aurora, na luzie zdążycie. I tak było. Po wszystkich odprawach zostało nam z 5 minut na odpoczęcie ale i tak woleliśmy już się przygotować. Chwilę potem szliśmy już w stronę samolotu, kiedy nagle Nathan się zatrzymał.

(Not)Perfect Couple Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz