Rozdział VIII.

1.1K 48 5
                                    

NATHAN POV

Siedzieliśmy w moim pokoju próbując znaleźć coś od czego możemy zacząć. Do głowy nie przychodziło nam nic. Minęły 3 dni od zaginięcia Aurory. Żadnych nowych wiadomości. Nic.

-Naprawdę potrzebujemy punktu zaczepnego ludzie- odezwała się Kiara.

-Tak, jasne, że potrzebujemy ale jak widać jest to trudniejsze niż myśleliśmy- odpowiedziałem. Gdy nagle w moim telefonie przyszło powiadomienie. Wyciągnęłem telefon z kieszeni, aby zobaczyć kto do mnie napisał- Uh...Patrzcie..-Odezwałem się gdy zobaczyłem wiadomość.

Detektywi 🕵️🕵️‍♀️

Aurorkaa: 🛣️🔎⬇️

-Co to ma być?- powiedziała Sarah. Na co ja wzruszyłem ramionami.

-Wydaje mi się, że jest to jakiś rebus??- Odpowiedział Liam.

-Czemu miałaby wysłać rebus, a nie napisać zwykłą wiadomość? Przecież wyszukanie odpowiednich emotek zajmuje dłużej niż wystukanie literek- odezwał się Alex.

-To bez sensu- Nie wiedziałem o co chodzi. Dlaczego wysłała rebus? Może to nie ona to napisała tylko porywacz, który zastawia na nas pułapkę?- Ale no dobra najważniejsze jest teraz to żeby to rozwiązać... Pierwsza emotka to autostrada?

-Może chodzi o ulice? Wtedy próbowałaby przekazać nam miejsce gdzie się znajduje.- zaproponowała Kiara.

-Tak to logiczniejsze by było... Następna emotka to lupa. Lupa teoretycznie kojarzy się z śledztwem czy detektywem, co nie?

-Tak, nic innego nie przychodzi mi na myśl- odpowiedział mi Liam.

-Ostatnia emotka pokazuję strzałkę w dół... Wtf tego nie rozumiem.

-Hmmm... Strzałka w dół... Zróbmy tak najpierw ogarniemy o co chodzi w dwóch pierwszych, a później dopasujemy ostatnią- powiedziała Sarah.

-Ulica detektyw/śledztwo.

-Nie rozumiem- odezwał się Alex.

-Hm...Jezu ludzie! - krzyknęłem, bo wpadłem na pomysł, który pasowałby idealnie do tego- Przecież tu w Londynie jest ulica, na której jest muzeum Sherlock'a Holmes'a!

-Nathan jesteś jebanym geniuszem- uśmiechnął się Liam- teraz oco chodzi z strzałkami na dół?

-Krąży legenda, że pod tą ulicą są podziemie- powiedziała Rose- Pamiętam bo moja babcia mi o tym opowiadała. Myślę, że chodzi o to.

-Czyli jeśli mamy rację, Aurora znajduję się w podziemiach Baker Street?- zapytał Alex.

-Tak ale problem jest taki, że ta ulica jest zamknięta jeszcze przez dwa dni i nie ma szans, że ktoś tam wejdzie- odpowiedziała Rose na co ja walnąłem pięścią o stół. Świetnie. Muszę czekać dwa dni, aby tam pójść. W głębi duszy modliłem się żeby nic jej się za ten czas nie stało.

AURORA POV (dwa dni później)

Znów się obudziłam. Tym razem nie było słychać totalnie nikogo. Zaczęłam próbować się uwolnić co zaskakująco zaczęło mi się udawać. Przypomniałam sobie film z Troom troom jak pokazywali jak się zerwać tak grubą warstwę taśmy. Pomogło mi to. Dzięki. Kiedy uwolniłam ręce to odkleiłam z ust taśmę oraz odwinąłam linę, którą miałam związane nogi. Wstałam z tego krzesła z tak dużym bólem pleców, że ledwo chodziłam. Co się dziwie? Siedziałam, bardziej pół leżałam na nim przez prawie tydzień. Kiedy miałam już uciekać zobaczyłam, że na ziemi znajduję się list, na którym napisane było Aurora. Wzięłam go i okazało się, że pod nim znajdował się mój telefon, który też podniosłam i pobiegłam w jakiś losowy zakręt podziem. Kiedy wydawało mi się, że jestem już daleko, w jakimś innym oddziale tego dziwnego miejsca usiadłam pod ścianą otwierając list.

Droga Auroro

Jeśli czytasz ten list to znaczy, że nie umarłaś tylko albo znaleźli cię twoi znajomi albo wydostałaś się sama. Wysłałem z twojego telefonu im rebus gdzie się znajdujesz. Nie mogłem już dalej cię przetrzymywać, ponieważ mój szef się rozmyślił i zrozumiał, że to błąd, aby próbować ci przekazać pewną informacje w ten sposób więc kazał mi zostawić ci ten list. Aurora. Ludzie których nazywasz teraz swoimi rodzicami wcale nimi nie są. Porwali się jak byłaś niemowlakiem.

Nie. Nie. Nie. To nie może być prawda. Połączyłam wszystkie podejrzane zdarzenia, fakty i wszystko by się zgadzało. Oni by tego nie zrobili. Nie mogłam się powstrzymać od łez więc dosłownie wybuchłam tam płaczem. Płakałam z jakieś 10 minut dopóki nie usłyszałam dziwnego dźwięku. Co prawda wydawał się być daleko ale nie mogłam ryzykować więc wstałam ocierając łzy i zaczęłam biec, aby znaleźć wyjście.

NATHAN POV

Kiedy próbowałem wejść do tych jebanych podziem musiałem oczywiście upuścić plecak, który wydał dosyć przerażający dźwięk. Szukałem tego wejścia z 1,5 godziny. Już miałem się poddawać ale zauważyłem dziwną podłogę w jednym z zaułków ulicy Baker Street. Wystarczyło mocno stanąć na niej, a ona się uchyliła. Bardzo dobrze ukryte. Kiedy wreszcie wszedłem do tych podziem zaczęłem szukać Aurory. Po 2 godzinach zbliżałem się do końca i nie znalazłem nic. Kiedy dotarłam do zakończenia byłem strasznie zły. Miałem wielkie nadzieje co do tego miejsca. Postanowiłem, że pójdę przejść się po parku. Nie obchodziło mnie to, że jest już ciemno. Muszę się uspokoić.

AURORA POV

Po znalezieniu wyjścia, siedziałam na ławce w jakimś parku pod lampą i wpatrywałam się w list jak jakaś głupia. Oczywiście nie mogło zabraknąć przy tym łez. Na początku po uwolnieniu się chciałam wrócić odrazu do domu ale teraz nie mogę tego zrobić, co starsznie mnie bolało. Po drugiej stronie parku widziałam mężczyznę, który był ubrany cały na czarno. Podejrzene ale nie zbyt się tym przejęłam. Wstałam z ławki postanawiając przejść się jeszcze raz przez ten park. Powiem szczerze, że zgubiłam się. Totalnie nie wiedziałam gdzie jestem. Na początku idąc trzymałam głowę w dół ale wreszcie postanowiłam popatrzeć się przed siebie. Kiedy to zrobiłam w oddali zobaczyłam sylwetkę chłopaka, lecz innego niż wcześniej. Ta sylwetka była znajomego mi chłopaka. Chłopak musiał też mnie rozpoznać, ponieważ po zauważeniu mnie zaczął biec w moim kierunku. Kiedy był już blisko przytulił mnie tak, że aż się zachwiałam. To był Nathan. Mimo, że nie zdążyłam zobaczyć jego twarzy poznałam go po zapachu jego perfum. Nie wnikajmy dlaczego po tym go poznałam.

(Not)Perfect Couple Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz