Rozdział XXX

819 36 4
                                    

Czwartek.

-Jezu, a co jak czegoś zapomniałam- powiedziałam schodząc po schodach. Za półtora godziny mamy lot, a dopiero teraz wychodzimy z mieszkań.

-Spokojnie, wszystko wzięłaś napewno- odpowiedział Nathan.

-Jeśli zapomniałam ładowarki to się załamie.

-Jeśli zapomniałaś ładowarki to ci pożyczę moją- odpowiedział na co się lekko zaśmiałam.

-Zamówiłeś ubera?- zapytałam.

-Powinien już czekać- wyszliśmy z budynku po czym zobaczyliśmy samochód, do którego odrazu podeszliśmy. Kierowca wyszedł z auta i otworzył nam bagażnik. Odłożyliśmy walizki i wsiadliśmy do środka- Na lotnisko poprosimy.

-Oczywiście- odpowiedział. Po 15 minutach byliśmy już na miejscu. Nathan zapłacił po czym jak szybciej udaliśmy się na lotnisko. Przeszliśmy przez wszystkie odprawy i niedługo po tym siedzieliśmy już w samolocie.

-z 8 godzin będziemy lecieć, co nie?- zapytał Nathan.

-Tak, coś tego typu więc nie wiem jak ty ale ja idę spać bo nie spałam prawie całą noc- odpowiedziałam opierając głowę o okno.

-Dosłownie, ja też. Na szczęście nie leci z nami w jednym samolocie ryczące dziecko.

-Weź jakby było to bym je przez okno wywaliła- powiedziałam.

-Myślę, że byłabyś świetną matką- zaśmiał się lekko.

-No a jak inaczej. Przecież kocham bardzo dzieci- odpowiedziałam po czym zamknęłam oczy żeby zasnąć- Obudź mnie jak dolecimy.

-Obudzę cię jeśli ty mnie obudzisz.

-Luz, ustalone. Obudzisz mnie jeśli ja cię obudzę- zaśmiałam się.

•••••••••

Finalnie skończyło się to tak, że stewardess'a nas obudziła i poinformowała, że jesteśmy już na miejscu. Wstaliśmy z miejsc, wzięliśmy plecaki i wyszliśmy z samolotu.

-Boże coś czuję, że jak będziemy w centrum Nowego Jorku to się porycze- powiedziałam wchodząc na obszar lotniska.

-Nie martw się, też byłoby mi trochę smutno- odpowiedział Nathan. Odebraliśmy nasze walizki i po 15 minutach w końcu mogliśmy wyjść z tego budynku. Złapaliśmy jakieś randomowe taxi, do którego wsiedliśmy.

-Do centrum Nowego Jorku- powiedziałam do kierowcy- Ej Nathan.

-Co tam?- odpowiedział zapinając pasy.

-Ty od zawsze mieszkałeś w Londynie?- zapytałam.

-Tak, jedyne co to kiedy miałem 16 lat wyjechałem z wujkiem do Los Angeles na rok.

-Ooo kurde chciałabym kiedyś tam polecieć- odpowiedziałam. Po 10 minutach dojechaliśmy już na miejsce docelowe. Tym razem ja zapłaciłam kierowcy po czym wyszliśmy z samochodu. Moim oczom ukazał się  bardzo dobrze znany mi widok. Wszystkie wspomnienia z "rodziną" do mnie wróciły. Niestety okazały się one kłamstwami. Były one fałszywe. W głowie mi się to nie mieści, że osoby, które mnie wychowywały, które stworzyły mi najlepsze wspomnienia z dzieciństwa mogły mnie tak okłamać. W głowie pojawiało mi się wiele pytań od chwili, w której się o tym dowiedziałam. Kim są moi prawdziwi rodzice? Dlaczego mnie od nich porwali? Czy może wyjść na to, że są oni źli? Naprawdę dużo rzeczy działo się teraz w mojej głowie przez co dokładnie tak jak mówiłam w moich oczach pojawiły się łzy. Nathan to chyba zauważył, ponieważ podszedł do mnie bliżej i objął mnie rękami. Odwzajemniłam uścisk i wzięłam kilka głębokich oddechów.

(Not)Perfect Couple Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz