rodział XIV

889 42 2
                                    

Obudziłam się rano z lekkim bólem głowy. Wstając z łóżka omal nie dostałam zawału, ponieważ zobaczyłam, że Nathan leży obok, a zapomniałam o tym, że mam z nim pokój. Wyszłam z pokoju kierując się na schody żeby pójść do kuchni. Po zejściu na dół zacząłam szukać w szafkach jakiś tabletek na ból głowy. Przecież nie mogłam pozwolić żeby zepsuło mi to cały wyjazd.

-Co ty robisz- zapytał Nathan schodząc po schodach

-Ciszej bądź bo obudzisz wszystkich -odpowiedziałam- szukam tabletek jakiś na ból głowy

-Ty już mnie zdążyłaś obudzić, a jest 6:00 rano, zawsze jesteś takim porannym ptaszkiem?

-Tak dokładnie- zaczęłam wchodzić na blat żeby dosięgnąć do górnej szafki

-Wiesz, to nie jest dobry pomysł żeby się tak wspinać- chłopak wszedł do kuchni

-Nie jestem dzieckiem żeby spaść- Parę sekund po tym jak to powiedziałam zślizgneła mi się noga i było blisko żebym spadła ale tego nie zrobiłam bo Nathan mnie złapał.

-Jednak chyba jesteś dzieckiem- zaśmiał się i odłożył mnie na ziemię

-Bardzo zabawne, to pomożesz mi i zobaczysz czy w tej górnej półce są tabletki?

-Aa bo ty jesteś taka malutka i w ogóle

-Co ty pierdolisz człowieku- powiedziałam na co chłopak się zaśmiał i otworzył szafkę wyciągając z niej lek

-Prosze bardzo- podał mi pudełko

-Taa dzięki- wywróciłam oczami i lekko się zaśmiałam. Nalałam sobie do szklanki wody i wyciągnęłam 2 tabletki, które odrazu spożyłam.

-Co tu się dzieje, że taki huk przed chwilą był- Zapytała Rose wchodząc do kuchni

-Aurora prawie spadła z blatu ale na szczęście był tu jej bohater i znów ją uratował- powiedział Nathan na co wywróciłam oczami.

-No to już wszyscy przez to się obudzili więc może zadzwonię i powiem, że mogą już przynieść śniadanie- zaproponowała Rose na co kiwnąłam głową. Godzinę później wszyscy siedzieliśmy przy stole i jedliśmy.

-To gdzie dziś idziemy?- zapytałam

-Niespodzianka- odpowiedział Liam

-No weźcie powiedzcie błagam

-Idziemy do wesołego miasteczka- powiedział mi wreszcie Nathan na co wstałam z krzesła i zaczęłam skakać jak nienormalna

-KOCHAM WESOŁE MIASTECZKAA

-Wiem- powiedział Nathan na co wszyscy włącznie ze mną się na niego popatrzyliśmy i zaśmialiśmy

-Życie z stalkerem jest jak: - zaśmiałam się na co chłopak wywrócił oczami.

-Dobra spierdalaj przynajmniej masz super urodziny- lekko się zaśmiał na co tym razem ja wywróciłam oczami. Dwie godziny później wszyscy czekali już na mnie przed domkiem.

-Sorka, że musieliście czekać ale trudno było wybrać jakiś oufit- powiedziałam wychodząc z domku i zamykając do niego drzwi- Ile będziemy iść?- zapytałam zakładając okulary przeciwsłoneczne

-30/40 minut?- odpowiedział Jake

-Boże co? Ja z moją anemia i takim mocno świecącym słońcem plus moją kondycją prędzej tam padnę- odpowiedziałam

-No to wskakuj na barana bo raczej nie chcemy żebyś padła- Powiedział Nathan schylając się

-Bardzo chętnie- wskoczyłam mu na plecy. Kiedy wstał i zaczął iść zauważyłam że moi znajomi zaczęli robić nam zdjęcia- spierdalajcie- powiedziałam na co oni się zaśmiali- Ej Nathan

-Co?- zapytał

-Jestem ciężka?- spytałam chłopaka

-Nie jesteś- odpowiedział

-Ej Nathan

-Coo?

-Nie zmęczysz się za szybko?

-Nie, nie zmęczę się za szybko

-Ej Nathan

-Boże coo

-Czemu oni idą tak szybko przed nami a my tak z tyłu?

-Bo niosę nie tylko siebie ale i ciebie więc logiczne, że idziemy wolniej

-Ej Nathan

-JAPIERDOLE COO

-Czemu jesteś dla mnie miły

-Bo masz urodziny

-Ahaa, ej Nathan

-Nie.- chłopak odpowiedział na co ja się zaśmiałam. Kochałam mu dokuczać. Po 30 minutach byliśmy już przed wejściem do wesołego miasteczka. Chłopak położył mnie na ziemi wyglądając jakby niesienie mnie przez pół godziny było niczym.

-Ide wymienić kupony na bilety, poczekajcie- Powiedziała Sarah kierując się w stronę kas. Wróciła po 5 minutach rozdając każdemu z nas po jednym bilecie.- Chodźcie- dziewczyna skierowała się do bramek. Każdy z nas zeskanował papierek i wszedł do środka miasteczka.

-CHODŹMY NA ROLLERCOASTERA TEGO NAJWIĘKSZEGO NA POCZĄTEK PROSZEEE- poprosiłam wszystkich

-Jedyna osoba z nas, która lubi aż takie wysokie rzeczy to Nathan, my raczej pójdziemy na coś mniejszego- odpowiedziała Rose

-Ale nudziarze z was. No dobra to za pół godziny spotkajmy się przy tej budce z lodami włoskimi. Chodź Nathan szybko- Pociągnęłam chłopaka za rękę i zaczęłam biec w stronę kolejki. Strasznie jarały mnie takie rzeczy. Chwilę później wchodziliśmy już do wagonika i trafił nam się akurat pierwszy.

-Boże kocham takie rzeczy ale zawsze na początku mam takiego stresa, że to hit- powiedział chłopak

-Chill będzie dobrze- kolejka zaczęła powoli się ruszać i wjeżdżać pod górkę.

-Japierdoleee- chłopak złapał mnie za rękę i ścisnął.

-Luz wiem, że wjazd na górę zawsze jest straszny. Też tak miałam ale się już przyzwyczaiłam- uśmiechnąłam się. Kolejka była już na samej górze gdy nagle zjechała na dół. Kątem oka widziałam, że Nathan już bawi się świetnie co mnie uciszyło.

•••••••••••••••••••

Parę godzin później wracaliśmy już do domku tą samą drogą. Oczywiście znów byłam na barana u Nathana. Chciałam iść sama ale chłopak się uparł więc nie miałam innego wyboru.

-Było super kochani- powiedziałam na co wszyscy kiwnęli głowami.

-To co, robimy na plaży dziś wieczorem ognisko?- zapytał Alex. Słuchając ich rozmowy położyłam swoją głowę na głowie Nathan'a.

-Oczywiście, że tak- odpowiedziała mu Kiara. 10 minut później siedzieliśmy już wszyscy na naszej prywatnej plaży (brzmi to ekskluzywnie co nie?). Liam, Alex i Jake przynieśli drewno, które rozpalili, a Nathan gitarę.

-Umiesz grać?- zapytałam chłopaka

-Oczywiście- Uśmiechnął się po czym usiadł na przeciwko mnie po drugiej stronie ogniska i zaczął śpiewać grając na gitarze- I don't wanna be your friend, I wanna kiss your lips
I wanna kiss you until I lose my breath
I don't wanna be your friend, I wanna kiss your lips
I wanna kiss you until I lose my breath- Spodziewałam się wszystkiego tylko nie tego, że Nathan umie grać i śpiewać tak ładnie. Wieczór spędziliśmy śpiewając, pływając w morzu lub tańcząc. Kolejne marzenie z dzieciństwa zostało spełnione. Znam tych ludzi około 2 miesiące, a udało im się spełnić wiele moich marzeń czego przeprowadzając się tutaj w ogóle się nie spodziewałam. Tym bardziej po tym jak dowiedziałam się, że moi "rodzice" tak naprawdę nimi nie są i kiedy ktoś mnie porwał. Cóż życie lubi zaskakiwać. Ciekawe co jeszcze może mi się przytrafić. Już się szczerze nie mogę tego doczekać.

(Not)Perfect Couple Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz