Rodział XXII

892 44 8
                                    

Spało mi się bardzo miło dopóki nie obudził mnie dzwonek do drzwi. Ostatnio zauważyłam, że jest to mój budzik. Wzięłam do ręki telefon, który nagle zniknął i znalazłam go na ziemi. Tym razem już wstałam i podniosłam go sprawdzając, która jest godzina. 6:00 rano. Nawet ja nie wstaje tak wcześnie. Ledwo pozbierałam się z łóżka i poszłam otworzyć drzwi.

-Mówiłam, że przyjdę rano- powiedziała zadowolona Rose.

-O 6:00? Boże dziewczyno wróciliśmy wczoraj wsumie dziś o 1:00 w nocy.. Jak ty wstałaś?

-Było ciężko ale dotrzymałam obietnicy- odpowiedziała wchodząc do mieszkania. Zamknęłam za nią drzwi i poszłam tam, gdzie ona czyli do mojego pokoju. Skoczyłam na łóżko przykrywając się kocykiem- Ejej nie idziesz spać tylko opowiadasz.

-Jestem ledwo żywa..- powiedziałam z zamkniętymi oczami gdy nagle poczułam wodę na mojej twarzy- Nienawidzę cię Rose- otworzyłam oczy i zmieniłam pozycję na siedząca.

-Więc najpierw mów jakim cudem ty na samym początku się z Nathan'em pogodziłaś.. Byliście wrogami.

-Wsensie to chyba logiczne.. Wtedy co mnie porwali i później uciekałam i siedziałam w tym parku to Nathan mnie znalazł i pomógł. Wtedy jakoś przestałam go nienawidzić.

-Aha no wsumie...Dobra teraz coś na co bardzo czekałam to o co poszło w tej kłótni jeśli można to tak nazwać.

-Wtedy na tym wyjeździe podczas ostatniego dnia... Noo nie mogłam spać więc poszłam się przewietrzyć i Nathan miał ten sam problem.. I wpadł na genialny pomysł żeby iść do morza i tak trochę brakowało naprawdę mało żebyśmy się pocałowali w tym morzu..

-NIE PIERDOL- Rose rozszerzyła oczy- Od zawsze was shipowałam. Ale czekaj to był powód ignorowania siebie nawzajem przez 3 tygodnie?

-Po pierwsze to on mnie ignorował, a po drugie obiecaj, że nie powiesz nikomu bo Nathan mnie zabije jak dowie się, że komuś powiedziałam.

-Na mały paluszek.

-Więc Nathan powiedział, że zaczął mnie ignorować bo boi się trochę bliskości ale w takim sensie, że boi się, że kogoś skrzywdzi lub straci lub, że zostanie odrzucony.

-Aa...Okej rozumiem.. Ej ale musi być jakiś powód dla którego ma takie obawy.

-Nie wiem, tego mi nie powiedział.

-A jak się pogodziliście spowrotem?

-Myślę, że muszę zacząć od tego, że jak byłam u Louis'a to zaczął robić no nie fajne rzeczy i podczas tego złapał mnie tak mocno za szyję, że zostawił odcisk.

-Ale chuj jebany- powiedziała Rose.

-Kontynuując, kiedy wracałam po tym zdarzeniu do mieszkania to na klatce schodowej zastałam Nathan'a. Tam właśnie pogadaliśmy i sobie wszystko wyjaśniliśmy po czym on poszedł na bardzo spokojną rozmowę z Louis'em- zaśmiałam się lekko.

-TO ON GO TAK POTURBOWAŁ- Krzyknęła Rose.

-Boże zamknij się- zaśmiałam się- Tak, to raczej on.

-No patrz, typ znowu wychodzi na twojego bohatera.

-Weź daj mi spokój, nie czuje się z tym wcale dobrze- Westchnęłam- Moje życia tutaj jest o wiele ciekawsze niż to w Nowym Jorku.

-Londyn zaskakuje złotko- zaśmiała się dziewczyna

-Aha, zapomniałam dodać czegoś bardzo ważnego- Teraz spoważniałam

-Okej.. Co tam?- zapytała zaciekawiona Rose

-Masz nikomu nie mówić, więc ci ludzie co mnie porwali zostawili mi wiadomość, że ludzie, których nazywałam rodzicami wcale nimi nie są.

-Co ty pierdolisz- Rose otworzyła szeroko oczy- Ej ale ty w to tak poprostu uwierzyłaś?

-Tak bo połączyłam fakty.. Jak jeszcze mieszkałam w NYC słyszałam ciekawą rozmowę tych ludzi co się mną opiekowali.. Mówili coś, że prędzej czy później się o czymś dowiem przez właśnie jakiś ludzi.. Brzmieli na przerażonych i najlepsze jest to, że na drugi dzień poinformowali mnie, że wyjeżdżamy.

-Okej, to dziwne..

-Ale to jeszcze nie koniec. Po drugie nigdy nie widziałam zdjęć takich wiesz, że jak dziecko się urodzi to się robi zdjęcia takiemu noworodkowi. Oni nie mieli takich. Mieli tylko takie, na których miałam już 3 miesiące. A po trzecie, już to zauważyłam dawno ale zignorowałam bo geny są dziwne czasem, nie jestem w ogóle do nich podobna. Oni obydwoje mają brązowe oczy a ja z dupy mam szaro-zielone. Obydwoje mają bardzo jasne włosy, a ja mam ciemne. No błagam, jakim cudem?

-Hm...No faktycznie trochę podejrzane, pisali do ciebie? Po tym jak się wyprowadziłaś?

-Jasne, że tak ale ignoruje to. Boże oni muszą mieć takiego laga, że zaczęłam ich z dupy ignorować.

-Albo mogli się domyśleć, że się dowiedziałaś.

-Ta, też możliwe- westchnęłam- Życie mi się tu wali. Dosłownie.

-Masz nas Auriś- uśmiechnęła się Rose na co odpowiedziałam tym samym.

-Ciekawi mnie dlaczego to zrobili i kim są moi biologiczni rodzice..

-Tego się narazie nie dowiesz...Ej a dlaczego nie zgłosisz tego na policję?

-Po prostu nie chce żeby oni mieli problemy. Znienawidziłam ich co prawda ale to oni przez całe życie mnie wychowywali i wspierali. Szczerze mówiąc tak naprawdę dużo im zawdzięczam.

-Mhm, rozumiem- westchnęła- Współczuję, naprawdę.

-Pff przyzwyczaiłam się już- Tak naprawdę się nie przyzwyczaiłam. Psycha siada ale cóż.. Trzeba żyć dalej- Co tam u ciebie i Alex'a?

-Powiem ci szczerze, że serio dobrze nam się układa. Jak na to że jesteśmy nastolatkami to powiem ci, że nasz związek jest serio.. powiedzmy dojrzały? Jak mamy spinę to jak jakieś stare małżeństwo siadamy na kanapie i na spokojnie wszystko sobie tłumaczymy- zaśmiała się

-Oo słodko, życzę wam żebyście byli ze sobą jak najdłużej bo jesteście moim zdaniem idealnie dopasowani- uśmiechnęłam się- Będę namawiać Alex'a żeby ci się oświadczył. Naprawdę.

-Aurora mamy 18 lat- zaśmiała się

-NO I CO?? Oglądałam ostatnio taki film, gdzie para była właśnie w naszym wieku i ślub wzięli bo tak się bardzo kochali.

-Aurora stop to film, a nie prawdziwe życie- zaśmiała się.

-ALE TO BYŁO NA FAKTACHH- Walnełam lekko ręką w poduszkę.

-Chyba ty bardziej chciałabyś ten ślub niż ja i Alex- zaśmiała się

-A wiesz, że możliwe.. Jak coś to zaklepuję bycie matką chrzestną.

-Jasne, ja też zaklepuję bycie matką chrzestną twojego i Nathan'a dziecka- uśmiechnęła się

-Nie powiedziałaś tego- rzuciłam w dziewczynę poduszką

-Ejej tak się bawić nie będziemy- zaśmiała się

-Nathan ma szmatę jakąś. W ogóle mnie to nie obchodzi jak coś.

-Cooo jaką?

-Jane, jego przyjaciółka z podstawówki, ostatnio jak u niego byłam to ona przyszła żeby oddać mu bluzę. Niestety ma pecha bo był pod prysznicem więc ja musiałam to wziąć i ona mi powiedziała, że ostatnio ją wzieła i zapomniała oddać, a się okazało, że pożyczyła ją już rok temu. Szmata chciała żebym była zazdrosna. Nie lubię jej.

-Ty jej nie lubisz, ja też jej nie lubię- powiedziała po czym zbiłyśmy piątki. Kocham Rose. Serio. Lepszej przyjaciółki nie można było sobie wymarzyć.

(Not)Perfect Couple Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz