Nic więcej cz.2

57 5 2
                                    

Dla Adwi16 wiem że czekałeś =)
~~~
Wybiła szósta... nie spałem, niby się już przyzwyczaiłem ale... zmęczenie czasem daje o sobie znać. Na przykład dzisiaj, już teraz chce mi się płakać z bezsilności. Gapiąc się w sufit poczułem tylko jak łzy cieknął po moich policzkach, ale nie rzeka łez a pojedyncze. Wstałem z łóżka, popatrzyłem na Andiego, leżał z kołdrą na biodrach co odsłaniało jego plecy, leżał przytulony do fioletowej poduszki którą dostał ode mnie na dwudzieste trzecie urodziny. Od tamtej pory wszędzie ją zabiera. Włosy roztrzepane na poduszce i spokojny wyraz twarzy.

Poszedłem do łazienki by się ubrać, gdy wyszedłem z pomieszczenia blondyn siedział otępiały.
-Co ci się stało? -spytałem cicho, kucając  przy nim, spojrzał na mnie ze łzami w oczach. -Andi?
Wtedy rozpłakał się, siadłem obok niego i przytuliłem go do siebie. Głaskałem go po plecach, a on wtulił się w mój tors. Siedzieliśmy tak dopóki się nie uspokoił.
-Przepraszam... -powiedział cicho, miałem wrażenie, że boi się spojrzeć mi w oczy.
-Nie masz za co, naprawdę. Jeśli nie chcesz mówić nie mów... ale chcę ci pomóc...
Popatrzył na mnie a jego oczy zjechały na moje usta, następnie z powrotem na oczy.
-Bo ja już sobie nie radzę... Wszyscy czegoś wymagają a ja sobie trochę z tym nie radzę i... wszyscy czegoś ode mnie oczekują i nie wiem już... -rozpłakał się jeszcze bardziej wiec przyciągnąłem go do siebie.
-Andi... -mówiłem powoli jak do dziecka. -Nikomu nic nie musisz udowadniać, na prawdę jestem tu żeby cię wspierać. Ale czy jest coś jeszcze? Bo widzę, że cie coś gryzie.
-Chciałbym... chciałbym ci powiedzieć i wiem że chcesz mi pomóc, naprawdę to doceniam, ale jeśli ci powiem to mnie znienawidzisz.

Po wypowiedzeniu tych słów zerwał się z łóżka i pobiegł do łazienki. Podszedłem do drzwi i zapukałem. Odpowiedziało mi jakieś zniekształcone mruknięcie, więc zapukałem jeszcze raz.
-Andi, ja chcę ci pomóc ale jeśli będziesz się przede mną chować to nic to nie da.
Chwila ciszy, zamek ustąpił. Wszedłem do łazienki, a Andreas siedział z głową opartą o szafkę.
-Andi? -popatrzył na mnie ze łzami w oczach. Siadłem obok niego, a on położył mi głowę na ramieniu. Westchnął, aja oparłem głowę na tej jego.
-Steph... Bo ja już nie daję rady... Mam wrażenie że wszyscy oczekują... że będę ciągle w formie... A ja już nie daję rady... i jeszcze nie daje mi spokoju jedna sprawa...
Zamilkł i popatrzył mi w oczy, które zjechały na moje usta i stało się to o czym marzyłem tak wiele lat. Pocałował mnie, delikatnie muskał moje usta. Gdy oderwaliśmy się od siebie, wtulił się we mnie.
-To jest to co chciałeś mi przekazać? Że mnie kochasz? -spytałem patrząc mu prosto w błękitne oczy w których widziałem iskierki radości.
-Tak, bo wiesz nic więcej oprócz miłości mi nie trzeba.
Powiedział i pocałował mnie, a ja od tamtej pory przesypiałem wszystkie noce.

~~~
Słowa: 445
Hej, hej!
Doczekaliście się!
Zeszło się trochę za dłużej niż myślałam, ale jestem zadowolona!
Seria walentynkowa jeszcze się przedłuży!

Miłego!
Herbatka_Rumiankowa

Śnieg i wichura czyli:  Skijumping one shots|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz