Kopciuszek:
Kilka następnych dni bez reszty poświęciłam się dopinaniu najdrobniejszych szczegółów imprezy. Udało mi się przekonać ojca, że Matteo to wystarczająca obstawa i naprawdę nie musi wysyłać ze mną całego oddziału SWAT. Trochę rozczuliło mnie to, że tak bardzo przejmował się moim bezpieczeństwem.
Alicia znalazła mi makijażystkę i fryzjera w moim mieście oraz umówiła ich obu w moim mieszkaniu w dniu kolacji. Zajęła się też wszelkimi dodatkami do stroju. Mimo, że nalegałam by poleciała z nami, odmówiła. Wymówiła się obowiązkami, choć miałam wrażenie, że odkąd się tu pojawiłam nie robiła nic innego jak pomaganie mi. Czułam się głupio, odciągając ją od pracy tak bardzo, że musi nadrabiać po godzinach.
Przez te kilka dni nie widziałam nigdzie również Matteo. Zastosował się do moich słów, a ponieważ nie wychodziłam poza mury posiadłości, nie musiał mi nigdzie towarzyszyć. Anna zapewniła mnie, że będzie mieć garnitur, żeby łatwiej wtopić się w tłum. Choć to wyrażenie w ogóle do niego nie pasowało. Wszędzie, gdzie się dotychczas z nim pojawiłam, zwracano na niego uwagę. Kobiety patrzyły z zachwytem i rumieńcami, a mężczyźni z szacunkiem lub strachem. Wcale im się nie dziwiłam. Matteo był ode mnie wyższy o głowę, a ja nie należałam do najniższych kobiet. Miał szerokie barki i plecy i przede wszystkim przeszywające spojrzenie. Takie, w którym albo się zakochasz, albo się go przestraszysz.
Właśnie skończyłam pakować niezbędne rzeczy do walizki, gdy usłyszałam pukanie. Zaprosiłam gościa do środka. W drzwiach stanął obiekt moich rozmyślań. Czarne spodnie, bluza tego samego koloru oraz ciemne włosy sprawiały, że wyglądał jak demon. Natomiast jego oczy, mocno zarysowana żuchwa i dobrze zbudowane ciało robiły z niego diabła, któremu niejedna kobieta oddałaby duszę.
- Gotowa? - zapytał.
- Tak, tylko zamknę walizkę. - poczułam za sobą jego ciepło, gdy jedną ręką docisnął walizkę, a druga sprawnie ją zapiął.
Nienawidziłam swojego ciała jak na niego reagowało. Wstrzymałam oddech, jak gdyby ktoś wyssał cały tlen z otoczenia, a ciało spięło się w oczekiwaniu.
- Dlaczego nosisz maskę? - To pytanie dręczyło mnie od dawna.
- Dlaczego nie? - odpowiedział pytaniem na pytanie. Wzruszyłam tylko ramionami chcąc jak najszybciej zwiększyć dystans między nami.
Czułam się niewłaściwie reagując tak na jego bliskość, kiedy w domu czekał na mnie wierny, troskliwy i kochający chłopak. Minęłam go, łapiąc walizkę i poczułam uścisk na swoim ramieniu. Skóra paliła tam, gdzie mnie dotykał. Tysiące małych iskierek rozeszły się z tego miejsca rozprzestrzeniając się po reszcie ciała. Mierzyliśmy się wzrokiem, gdy Matteo wolna ręką zdjął maskę.
- Tak podoba Ci się bardziej? - uniósł brew w tej arogancki, ale zalotny sposób.
- Właściwie... to tak podoba mi się mniej - odparłam wciąż utrzymując kontakt wzrokowy.
Zacisnął usta w cienką linie i mnie puścił. Bez namysłu wykorzystałam tę okazję by się od niego oddalić. Ścisnęłam mocniej walizkę i skierowałam się na podjazd.
Ojciec nadal nie był zachwycony moim wyjazdem, ale w końcu jakoś to zaakceptował. Przytulił mnie tak mocno, że pod powiekami pojawiły mi się łzy. Powtórzył mi wszystkie zasady bezpieczeństwa raz jeszcze, zapakował walizkę i pomógł mi wsiąść. Matteo zajął miejsce obok kierowcy i ruszyliśmy.
W samolocie nie wymieniliśmy nawet zdania. Mężczyzna w pełni zastosował się do moich słów odnośnie przyjaźni i ochrony, nie odzywając się do mnie, chyba że było to absolutnie konieczne. A podczas naszej podróży sytuacji absolutnie koniecznych było zero. Na lotnisku czekał wynajęty kierowca, który zawiózł nas pod kamienice, w której mieszkałam. Matteo wziął nasze bagaże i puścił mnie przodem.
CZYTASZ
Miłość po włosku
RomanceDiana zrobiła wszystko, by odciąć się od ojca i jego politycznych gier . Pewnego dnia jest jednak zmuszona porzucić własne życie i zamieszkać z nim, bo grozi jej niebezpieczeństwo. Czy jest ktoś kto przewróci jej życie do góry nogami bardziej niż st...