Żołnierzyk
Zabawnie było obserwować Dianę wymykającą się z posesji. Czułem, że coś knuje, kiedy zauważyłem ją stojącą przy oknie w kuchni i obserwującą główną bramę.
Dałem znać ochronie by udawali, że jej nie widzą, choć prawie umarłem ze śmiechu widząc jak skradała się pod oknem. Śledzenie jej nie było trudne, bo nie spodziewała się, że ktokolwiek ją zauważył. Potwierdził to jej wyraz twarzy, gdy wkroczyłem szybkim krokiem do domu Luizy.
Kobiety pożegnały się i Diana posłusznie ruszyła do samochodu.
- Znów zakujesz mnie w kajdanki? - zapytała, tym samym przypominając mi poprzednią ucieczkę.
- Nie. Wsiadaj. - Mój ton był ostry i chłodny. Chciałem, by czuła, że jestem zły.
Zajęła miejsce obok mnie i ruszyliśmy.
Diana nie była skora do przeprosin, jednak sądząc po nieśmiałych spojrzeniach czekała, aż coś powiem. Nie zamierzałem dać jej tej satysfakcji.
Zaparkowaliśmy pod posesją.
- Siłownia. Teraz. - rozkazałem.
- Mogę się chociaż przebrać? - jej głos był obojętny.
Powstrzymałem uśmiech. Ta kobieta naiwnie liczyła, że jej karą będzie trening.
- Nie.
Rudowłosa szła pierwsza. Jej krok był niepewny, chociaż starała się zachować pozory obojętności.
Rozejrzała się po pustej sali. Mieliśmy farta, że nikogo tu nie było. Właściwie nie raz zastanawiałem się, czy ktokolwiek poza nami tu trenuje.
Ściągnęła płaszcz i buty, a potem zwróciła zaciekawione spojrzenie w moją stronę. Zapaliłem tylko światła po prawej stronie i wskazałem jej klatkę treningową.
- Mam podnosić ciężary za karę?
Teraz już nie potrafiłem powstrzymać uśmiechu.
Ustawiłem sztangę na najwyższy uchwyt.
- Stań tutaj. - rozkazałem.
Stanęła pod sztangą i spojrzała w górę.
- Jak mam to podnieść, skoro ledwo jestem w stanie to sięgnąć?
- Ręce do góry. - rzuciłem, ignorując jej pytanie.
Przerzuciłem sznur przez sztangę nad jej dłońmi. Oczy jej się rozszerzyły, gdy uzmysłowiła sobie co zamierzałem zrobić.
- Nie. - chociaż jej słowa odmawiały, głos miała podszyty oczekiwaniem.
- Tak. - związałem jej ręce tak, by musiała stanąć na palcach. - Raz na zawsze nauczę cię, że mi się nie ucieka. Zawsze cię znajdę. - ostatnie zdanie powiedziałem szeptem.
- Grozisz czy obiecujesz? - prowokowała mnie.
Nie odpowiedziałem. Zamiast tego szarpnąłem sznur tak, by podskoczyła.
Cofnąłem się o dwa kroki. Diana podniosła podbródek, by sprawiać wrażenie pewnej siebie. Co było zabawne, bo była teraz całkowicie ode mnie zależna.
Klęknąłem przed nią i rozpiąłem jej spodnie. Wstrzymała oddech, gdy moje palce musnęły jej skórę. Zsunąłem je z niej bardzo powoli, obserwując reakcję ciała kobiety. Odrzuciłem je na bok. Przytknąłem nos do jej majtek. Pachniała zajebiście.
- Chcesz mnie pieprzyć za karę? - zapytała drżącym głosem.
- Ktoś tu mówił o pieprzeniu? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
CZYTASZ
Miłość po włosku
RomanceDiana zrobiła wszystko, by odciąć się od ojca i jego politycznych gier . Pewnego dnia jest jednak zmuszona porzucić własne życie i zamieszkać z nim, bo grozi jej niebezpieczeństwo. Czy jest ktoś kto przewróci jej życie do góry nogami bardziej niż st...