Rozdział 32 🌶

141 20 6
                                    

Żołnierzyk:

Diana była w łazience już dobre dwadzieścia minut. Właśnie dawała koncert wraz z jakąś nieznaną mi wokalistką. Mógłbym słuchać jej śpiewu godzinami, ale zamiast tego zdecydowałem się pomyszkować w jej mieszkaniu. Salon i kuchnie już dobrze znałem. Właściwie jedynym pokojem, w którym nie postawiłem dotąd stopy, była jej sypialnia. To się za chwilę miało zmienić.

Uchyliłem drzwi, które delikatnie skrzypnęły i nasłuchiwałem. Kobieta najwyraźniej nie usłyszała tego wtórując kolejnej piosence.

Sypialnia oddawała jej charakter. Panował w niej porządek, a wszystko zdawało się mieć swoje miejsce. W prawym rogu umiejscowione zostało proste łóżko z metalową ramą. Sprośne myśli wypełniły mi umysł, gdy wyobraziłem sobie jak ułatwi mi ona unieruchomienie zielonookiej piękności. Uśmiechnąłem się widząc obrazy w mojej głowie.

Przy łóżku znajdowała się niska szafka, na której stały lampka nocna i dwa oprawione zdjęcia. Na pierwszym pani Jones przytulała swoją nastoletnią córkę, a na drugim siedziała już sama na plaży wpatrując się w horyzont. Obie fotografie były ozdobione czarną wstążką.

Nie pamiętałem zbyt dobrze matki Diany. Widziałem ją kilka razy, gdy przyjeżdżała po córkę pod szkołę, ale wydawała się sympatyczną kobietą. Jej chaotyczna osobowość stanowiła całkowite przeciwieństwo łazienkowej gwiazdy pop. Przynajmniej na pierwszy rzut oka. Gdy bliżej poznałem Dianę, zauważyłem pewne podobieństwa. Przede wszystkim łączył je tak samo ognisty kolor włosów. Wtedy włosy Diany były bledsze, ale z wiekiem nabrały intensywności.

Odwróciłem wzrok od zdjęć i rozejrzałem się po reszcie pomieszczenia. Naprzeciwko łóżka było proste skromne biurko i krzesło obrotowe, a nad nim tablica korkowa. Karteczki do niej przyczepione zawierały daty i nazwiska. Kilka z nich kojarzyłem z kolacji firmowej, na którą z nią poszedłem.

Była tam też fotografia Diany w objęciach Tobiasa. Resztkami sił powstrzymałem się od zerwania jej stamtąd, ale wtedy domyśliłaby się, że tu byłem. Zajrzałem do szuflady biurka. Był tam zeszyt z nazwiskami i adresami e-mail w porządku alfabetycznym. Szuflada niżej była zamknięta na klucz, więc zrezygnowałem z próby włamania się i usiadłem na łóżku. Rozejrzałem się jeszcze raz po pokoju mojej kobiety.

Moja kobieta. Te dwa proste słowa ociepliły moje wnętrze.

Siedziałem otoczony jej prywatnością wśród beżowych ścian i jasnych mebli. Odepchnąłem od siebie chęć przejrzenia jej szafy i skupiłem się na szafce nocnej. W pierwszej szufladzie leżała książka i kolorowe znaczniki oraz kilka zakładek. Wziąłem do rąk znoszony egzemplarz Zabić Drozda i obróciłem go w dłoniach, po czym schowałem z powrotem i zamknąłem szufladę.

Szuflada niżej była najbardziej niespodziewanym i jednocześnie najciekawszym odkryciem. Nie licząc dwóch kartoników prezerwatyw, znajdowały się tam również wibratory, masażery do łechtaczki oraz inne urządzenia do erotycznych zabaw w różnych kolorach i kształtach. W głowie układałem sobie plan do czego je wykorzystam.

Zanim opanowała mnie potrzeba wyjęcia każdego z nich, zamknąłem szufladę i wyszedłem z jej pokoju. Powoli zamknąłem za sobą drzwi i usiadłem na kanapie. Przejrzałem Internet w poszukiwaniu restauracji, które oferują jedzenie na wynos i zamówiłem kolację.

Razem z Dianą, łazienkę opuściła chmura gorącej pary wodnej. Kobieta miała na sobie satynowe spodenki wykończone koronką i pasujący do nich biustonosz. Zniknęła na moment w pokoju i wróciła w sięgającej jej do bioder koszulce. Śledziłem ją spojrzeniem, co wyczuła, bo jej biodra zaczęły się bardziej kołysać.

Miłość po włoskuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz