37. Jestes gejem?

31 3 1
                                    

Dziś zaparkowalismy na parkingu naziemnym. Było piękne słońce i mocno przygrzewało, idealna pogoda na odpoczywanie nad rzeką. Może po pracy skoczę nad rzekę?
W końcu mam się dotleniać, leniuchować, spacerować.

- Tato, zaczekaj, rozwiązała mi się sznurówka. - zawołałam do taty który właśnie wchodził do budynku.
- Kochanie, nie mogę, za pięć minut mam ważny telefon. Dasz sobie rade?! - krzyknął.
- Dobrze, zajże do ciebie po wszystkim. - odpowiedziałam tacie i zerknęłam na trampki. Zawiązałam mocniej w obu butach. Ale za mocno się schyliłam i zakręciło mi się w głowie. Musiałam podeprzeć się ręką ale najbliżej był tylko chodnik. Usiadłam na stopach i oparłam rece o chodnik. Cały świat wirował. Nie myślałam że początki ciąży mogą być tak okrutne dla kobiety. Czułam się fatalnie.

- Biedroneczko? - usłyszałam męski głos. Tylko nie On - wszystko dobrze?
- Nie. - miałam wrażenie, że zaraz się przewrócę. Wyciągnęłam rękę w jego kierunku.

Podszedł do mnie i kucnął przy mnie, a ja czułam jak osuwam się w ciemną otchłań w jego stronę.

- Biedroneczko, obudź się. - słyszałam spanikowany męski głos.
- Co się stało? - zapytałam z zamkniętymi oczami.
- Otwórz oczy, proszę. - Był przerażony. - zemdlałaś.

Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że jestem w budynku, leżę na sofie a obok mnie siedzi WonWoo. Jego twarz była zmartwiona a piękne, czarne oczy były smutne.
- Mieliśmy wzywać karetkę ale się ocknęłaś. Powiadomić kogoś? - był już spokojniejszy. Recepcjonistka podała mi do ręki kubek z wodą. Złapałam kilka łyków i uśmiechnęłam się do dziewczyny.
- Dziękuję. Jak sie tu znalazłam?
- złapałam kilka głębszych wdechów.
- Przeniosłem cię. Jesteś strasznie lekka, musisz trochę więcej jeść. Jadłaś śniadanie?- nagle stał się strasznie troskliwy. Czyżby z groźnego macho, jakim był wczoraj, stawał się potulnym barankiem?
- Nie martw się. Jadłam śniadanie. - znów złapałam łyka wody.
- Pewnie mało, zaraz coś Ci przyniosę ze stołówki. - nagle wstal z sofy ale złapałam Go za reke.
- Nie, wystarczy mi woda. - spojrzał się na mnie dziwnym wzrokiem i zerknął na mój chwyt. Puściłam szybko rękę. - Ja ... nie chciałam ... bądź przy mnie teraz, proszę. - nie chciałam być teraz sama. A w tym momencie On był jedyną tu osobą.

Chłopak posłuchał i zawrócił na sofę.
- Jadłam śniadanie, tata mnie przypilnował. - uśmiechnęłam się. Złapałam kilka głębszych wdechów.
- Ok. Chcesz kogoś zawiadomić?
- Nikogo nie trzeba informować o tym moim zasłabnięciu. - nie potrzebuje afery, chwile odpoczne i wszystko bedzie dobrze - Muszę chwilkę odpocząć, z resztą już powoli robi mi się lepiej.
- Wystraszyłem się. - spojrzał się na mnie, jakoś tak ostrożnie, jakby się bał, że mnie skrzywdzi wzrokiem. - Biedroneczko, nie rób więcej takich akcji - on nadal był smutny - widok jak tracisz przytomność i osuwasz się na nogi był przerażajacy. Cholernie się bałem.
- Hej, już jest ok. - delikatnie dotknęłam jego reki, ale szybko ją zabrałam - zawiązywałam trampka i za mocno się schyliłam, zakręciło mi sie w głowie i akurat podszedłeś. I dziękuję Ci, że byłeś pod ręką. - uśmiechnęłam się.

Chłopak uśmiechnął się do mnie ukazując szereg pięknych białych ząbków. Był bardzo przystojny. Jego włosy były idealnie ułożone z przedziałkiem na boku. Jakby dopiero wyszedł od fryzjera. Miał na sobie ciemne spodnie, rurki. Idealnie dopasowane. Jasną koszulkę, też opietą i na to założoną czarną sportową marynarkę. Był jak z obrazka.

- Chcesz moje zdjęcie? - usłyszałam pytanie które mocno wbiło mnie w sofę.
- Niiee - odpowiedziałam dziwnie zmieszana. Chyba za długo wpartywalam się w chłopaka. - Leć już do pracy, żebyś nie miał problemów. - Już czułam się lepiej, wiec nie musiał już przy mnie być.
- Nie zostawię Cię. - powiedział stanowczo.
- Naprawdę, już nic mi nie jest. Dziękuję za pomoc. - w sumie to ja też musiałam jechać na górę. Nawet nie wiem, która jest godzina. - Dobrze, w takim razie chodźmy razem do windy.

Lost Your Way //JJK/2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz