43. Nie moge Cię stracić

32 3 1
                                    

Promienie słońca wpadające przez okno obudziły mnie szybciej niż Yuri. Przespaliśmy w takiej pozycji całą noc. Moja ręka była już dawno zdrętwiała ale nie chciałem jej ruszać. Bo na niej nadal spała Yuri.

Jej twarz cudownie oświetlona, była idealna, taka spokojna beż żadnych zmartwień. Przyglądałem się jej. Chciałem delikatnie dotknąć jej włosów ale szybko cofnąłem rękę. Nie chciałem jej budzić. Spała tak lekko. Jej różowe usta, kusiły do porannego pocałunku na dzień dobry. Ale nie mogłem.
- Zaraz zwarjuje - szepnąłem. Trzymać ukochaną osobę i nie móc jej pocałować, wariactwo.

Patrzyłem się na zamknięte oczy Yuri, które po chwili się otworzyły. Błękit jej oczu przypominał niebo w słoneczny dzień, a może morze w bezwietrzną pogodę. Yuri, wpatrywała się we mnie a ja czułem jak powoli wchodzi we mnie paraliż. Czyżby usłyszała moje słowa i się obudziła? Chciałem żeby jeszcze ta chwila trwała. Chwila tylko dla mnie.
Patrzyliśmy sobie w oczy bez żadnego ruchu, ona nadal wtulona we mnie.

O czym myślała?

Dlaczego jesteś tu tylko na chwilę?

Nagle Yuri odwróciła się ode mnie. A ja mogłem uratować moją zdrętwiałą rękę. Czułem się jakbym zrobił coś złego, coś zakazanego, ale przecież ja tylko na nią patrzyłem i przytulałem. Brakowało mi odwagi żeby się ruszyć a co dopiero, coś powiedzieć.
- Zjemy coś? - niezręczną ciszę przerwała Yuri.
- Z przyjemnością. - odpowiedziałem i w tym samym czasie, w pośpiechu wstalismy z podłogi.

Ja poszedłem do kuchni zrobić nam śniadanie, a dziewczyna zniknęła w korytarzu.
- Łazienka? Drugie drzwi po lewo - zasugerowałem.

YURI

Stanęłam w łazience przed lusterkiem. Przed pieknym lustrem w złotej ramie. Łazienka tez piękna. Ściany wylożone blekitnymi kaflami ze złotym przemazem. Na bogato. Zerknęłam znów w lustro. Ale mi głupio. Dobrze że się nie rozmazałam. Chociaż pasowałoby zmyć ten makijaż. Nabrałam emulsji do mycia twarzy na dłonie i umyłam nią twarz. Zrobiło mi się lżej. Na półeczce leżały ładnie zwinięte błękitne ręczniki. Wybrałam sobie jeden i wytarłam w niego twarz. Znów spojrzałam na siebie w lusterku.
Jak to się stało że ja tu jestem?

Hae przyjechał po mnie do baru. Ale skąd wiedział że tam jestem?
I jakiś typ ze mną siedział i wyjadał mi sushi. I WonWoo kłócił sie z Hae, pamiętam jak przez mgłę. Za to dzień pamiętam doskonale.

W dzień zadzwonił Jungkook z przeprosinami że się nie spotkamy bo idzie z tancerką do lekarza na badanie USG. Szlag by to trafił. Mój facet nie miał czasu.

A może to już nie mój facet?
A może to już jej facet?

Zerknęłam do lusterka i odkręciłam wodę. Złapałam ją w dłonie i ochlapalam nią twarz raz jeszcze. Wytarłam buzie w ręcznik i wyszłam z łazienki.

HaeIn miał ładne mieszkanko, nie tak wielkie jak Jungkooka ale wielkość była idealna. Szłam chwilkę korytarzem i weszłam w dużą przestrzeń. Po lewo była kuchnia, zamiast ściany odzielajacej pomieszczenie był bufet i do tego stały dwa hokery. Na wprost przy samym oknie stal okragly stół z czterema krzesłami. Przy stole urzędował Hae. Ustawiał miseczki. Podeszłam do stołu i usiadłam na wprost chłopaka.

Spojrzałam się na niego. Czyżby był zawstydzony?
- Hae, jak się tu znalazłam? - chwyciłam łyżkę I zanurzyłam ją w zupie.
- Obudziłaś mnie nocnym telefonem. Życzyłaś mi związku z jakąś babą.
- Przepraszam. Hae, tak bardzo cie przepraszam, pomyliłam numery. - złapałam się za głowę. - To miało być do Jungkooka.
- Chcesz pogadać? - zapytał troskliwie - I dlaczego byłaś w barze? - dodał.
- Jungkook i Hyun-Ah będą mieć dziecko. - powiedziałam mieszając zupę bez celu. - Widzisz, zamiast być wczoraj ze mną i wspierać mnie po stracie naszego dziecka, on poszedł z tancerką do lekarza na usg ich dziecka.

Lost Your Way //JJK/2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz