Scars 1

186 6 0
                                    

Marisol

Uniosłam się i ziewnęłam, nie zakrywając ust. Wydałam przy tym delikatny dźwięk, a potem przygarbiona, spojrzałam na ścianę przede mną, parę drzwi oraz biurko otoczone przez półki z książkami.

Przeniosłam wzrok na pościel, pachnącą, gładką i w odcieniu butelkowej zieleni. Taki kolor, powinny mieć moje oczy ale po tym wszystkim co się stało, nie jestem już tą samą osobą.

Zacisnęłam dłonie w tkaninę i usłyszałam jak serce zabiło mi mocniej, ze strachu i stresu. Zabawne, ponieważ bije normalnie ale czuję, jakby było już martwe.

Nie chcę tam wracać...

Wzięłam głęboki wdech i spokojnie wypuściłam powietrze. Miałam pójść tam, jakbym wcale nie zniknęła na rok. Motywowanie siebie, nigdy nie szło mi najlepiej ale czas, bym wróciła do ludzi. Choćbym nie chciała, musiałam tam iść. Dwie osoby na mnie czekały i chyba uduszą z tęsknoty.

Usta delikatnie drgnęły w kształt smutnego uśmiechu i wysunęłam blade nogi spod kołdry. Przeleciałam po nich wzrokiem i odruchowo przejechałam dłońmi po udach. Włosy stanęły mi dęba i poczułam chłód na wspomnienie bólu.

Pokręciłam głową i wstałam. Puszysty dywan gładził moje stopy, a ja nałożyłam słuchawki na uszy i puściłam PINKY PROMISE autorstwa Neoni i Neffex. Potem rzuciłam telefon na łóżko i chwyciłam szklankę ze stolika nocnego. Wzięłam parę ogromnych łyków i odstawiłam na miejsce. Z szufladki mebelka, wyciągnęłam potrzebne leki i zostawiłam je obok szklanki. Na pusty żołądek nie mam zamiaru znowu ich brać.

Naciągnęłam na siebie luźne szare dresy, a na górze zostawiłam sam czarny stanik. Przeciągnęłam się ponownie i podeszłam bliżej biurka.

Po prawej stronie otworzyłam parę czarnych drzwi, które prowadziły do łazienki, i jednocześnie tworzyły kontrast na ścianie wyłożonej białymi cegłami.

Podeszłam do ogromnego lustra i włączyłam jego oświetlenie. Jaskrawe kółeczka odbijały się w moich zmęczonych oczach o odcieniu zieleni. Kiedyś uwielbiałam je ale odkąd wróciłam do ojca i miasta, jakoś przygasły i nie mają w sobie tej dzikości.

Tak bardzo mi jej brakuje...

Odkręciłam pozłacany kran przy marmurowym zlewie i opłukałam twarz, a następnie osuszyłam ją ręcznikiem.

Pchnęłam kolejne drzwi i zapaliłam światło w ciemnym pomieszczeniu. Żyrandol i podświetlane szafy od razu się włączyły, oświetlając mi drogę.

Ściągnęłam dresy i rzuciłam je na skórzaną pufę w pomieszczeniu. Chciałabym móc pójść w nich do szkoły, dodałabym oversize bluzę i byłoby mi wygodnie... Niestety, córka głównego sędziego Los Angeles i najbardziej wpływowego człowieka w całym stanie, musiałam wyglądać jak on. Chociaż wcale nie byłam jak mój ojciec.

Wybrałam eleganckie czarne spodnie z wysokim stanem i delikatnie szerszymi nogawkami. Nie przepadałam za dzwonami z prostego powodu, wyglądam w nich okropnie.

W spodnie włożyłam dolną część białej bluzki bez rękawów ale ze stójką. Zostawiłam dwa pasemka długich włosów w kolorze ciemnego blondu, a resztę upięłam klamrą.

Obkręciłam parę razy głowę i patrzyłam jak długie włosy obijają się o moje barki.

Tęskniłam za ich długością.

Dodałam złote kolczyki i nie mogło zabraknąć wisienki na torcie, czyli wisiorka po mojej mamie. Złote serduszko na łańcuszku, to jedyna pamiątka jakiej ojciec nie zdołał zniszczyć, po jej śmierci. Chociaż minęło już 5 lat, on wciąż wini mnie za to, co się stało.

Tattoo and ScarsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz