Scars 22

70 3 0
                                    

 Nagle wyczułam placem coś podobnego do głęboko zagojonej rany i dokładniej przyjrzałam się. Od tej wypukłości wyrastały gałęzie, a sama nie była za duża.

– Co to? – zapytałam.

– Wspomniałem, że ojciec się nielegalnie bił i wciągnął mnie w to?

– Tak– odparłam.

– Wąż, który pokazuje parę kłów symbolizuje mojego ojca– zaczął. – Zwykle walczył z dwoma sztyletami i mówili, że są jak kły– wyjaśnił. – Ale jego zabójca przyszedł też po mnie, dźgnął nożem i znalazłem się jedną nogą w grobie– wyznał i znieruchomiałam. – Cudem mnie uratowali, a ja zrobiłem z tego tatuaż, by pamiętać że życie wypływało ze mnie w tamtej chwili– lekko smutny nawiązał ze mną kontakt wzrokowy i jakby czekał, na moją reakcję.

Wtedy zdałam sobie z czegoś sprawę.

– Tatuaże to też blizny, każdy ma swoje znaczenie– wyszeptałam.

– Tak jak twoje– przyznał. – Każde oparzenie czy rysa kryje w sobie ból i koszmary.

– Ale u ciebie to co innego... twoje są piękne– wydusiłam.

– Tu się mylisz, twoje są tak samo urokliwe jak moje– powiedział. – Wyobraź sobie ile kwiatów wyrosłoby na twoim ciele, gdyby każda zakiełkowała i zakwitły dzikie róże.

Uśmiechnęłam się. Nie wiedziałam jak to robił ale poczułam się otulona przez masę kwiatów. Do tego jego spojrzenie było całkiem interesujące. Potrafił zobaczyć koszmar od drugiej strony i zamienić go w piękne marzenie.

Jego ręka znalazła się na moim policzku i znów spojrzał mi głęboko w oczy.

– Właśnie tak powinnaś się uśmiechać– znów miał ten kojący ton.

Przysunęłam się bliżej i mocno przytuliłam do jego piersi. Czułam znów motylki, a serce zabiło mocniej dla niego.

– Dziękuję– powiedziałam. – Za tą rozmowę i za to, że wypiłeś drinka– dodałam.

– Zabije tego drania kiedyś– westchnął i pogładził mnie po nagich plecach.

– A ja ci w tym pomogę. 

Zostaliśmy tak jeszcze chwilę ale potem zaczęło burczeć mi w brzuchu. Znalazłam jakieś szersze dresy i dałam je Raphaelowi, a potem ubrał moją bluzkę, w której spałam. Ja narzuciłam na siebie bluzę i założyłam kaptur na głowę.

– Twoi rodzice są w domu? – zapytał, gdy wychodziliśmy z pokoju.

– Tak– odparłam.

– O matko– mruknął.

Zeszliśmy po schodach i zobaczyłam tatę na kanapie, który trzymał Melanie. Liz krzątała się w kuchni.

Ojciec od razu posłał mroczne spojrzenie do Raphaela.

– Kto to? – zapytał wrogo.

– Przyjaciel– odparłam i poszłam do siostry. – Chodź do mnie szkrabie– wzięłam siostrę na ręce i delikatnie ją podrzucałam.

Ojciec wstał i podszedł do Raphaela, który nie bardzo wiedział, jak się zachować.

– Oliver Holt– tata wyciągnął pierwszy dłoń do niej.

– Raphael Moore– uścisnął rękę.

– Oliver! – zawołała macocha z kuchni i poszedł jej w czymś pomóc.

Podeszłam do Raphaela z uśmiechem i pokazałam mu siostrę.

– To jest Melanie– przedstawiłam ją.

Chłopak się uśmiechnął i delikatnie wyciągnął palec w do niej. Uścisnęłam go małą rączką i roześmiał się.

– Ale słodka– wyszeptał.

– W końcu to moja siostra– powiedziałam.

Chwilę jeszcze pobawiliśmy się z Melanie, a potem Elizabeth zawołała nas na śniadanie. Usiedliśmy w kuchni na stołkach i panowała cisza. Tata wciąż zerkał na Raphaela, a ja nie mogłam ze śmiechu.

– Jak było wczoraj na imprezie? – zapytała Liz.

– Nawet na trzeźwo bawiłam się dobrze– odpowiedziałam. – Ale Alexander wkroczył do akcji i musieliśmy wracać– mruknęłam.

– Zrobił ci coś? – spytał od razu tata.

Spojrzałam na Raphaela i nie czułam, żeby porozmawiać o pigułce gwałtu przy śniadaniu i Melanie.

– Obroniłem ją– odpowiedział za mnie.

Tata zaczął swój wykład jaki to Alex jest pojebany. Dawniej, by się tym nie przejął ale ostatnimi czasy zaczął się zbyt zamartwiać.

– Poradzę sobie z nim– wymamrotałam. – A jak coś to twoi prawnicy mnie obronią– dodałam.

– Ani mi się waż– zagroził widelcem i pokazałam mu język w odpowiedzi.

Atmosfera się rozluźniła i Elizabeth wyraźnie zainteresowała się Raphaelem, była dla niego bardzo uprzejma.

Po posiłku wróciliśmy do mojego pokoju, gdzie dzwonił mój telefon. Miałam dziesięć nieodebranych połączeń od Avril, a Raphael parę od Chrisa.

Zadzwoniłam do przyjaciółki i wyjaśniliśmy jej wszystko, przez co się wściekła. Chris był z nią i również podzielał nasz gniew.

– Jeśli w Szwecji się do was zbliży, to damy mu popalić– powiedział Chris.

– Lepiej spędźmy ten czas z dala od niego i Penelopy, a będzie wszystko okej– westchnęłam.

Rozmawialiśmy jeszcze pół godziny, a potem wróciłam do łóżka. Miałam ochotę jeszcze na drzemkę ale Raphael martwił się o Chimerę, dlatego odwiozłam go do domu. 

Tattoo and ScarsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz