Scars 21

69 3 0
                                    

Przekręciłam się na drugi bok i wtuliłam bardziej w ciało Raphaela. Chłonęłam od niego ciepło, odwlekając wyjście spod kołdry.

– Powiedz, że już nie śpisz– odezwał się nagle.

Zdziwiona uniosłam głowę i zobaczyłam go z dziwnym wyrazem twarzy. Siedział oparty o ścianę, cały blady.

– Coś się stało? – zapytałam, siadając naprzeciw niego.

– Po pierwsze, dlaczego jestem u ciebie? – zapytał. Nakreśliłam mu sytuację z klubu ale nie wspominałam o tym, co się działo w nocy w moim pokoju. – To wszystko?

– Nie pamiętasz niczego, naprawdę? – spytałam i pokiwał przecząco głową. – To dobrze.

– Czemu? – zdziwił się. – Coś zrobiłem? Powiedz!

Oczy zrobiły się mu jak pięć złotych, jakby się przestraszył. Pierwszy raz widziałam go w takim stanie ale nie mogłam się mu dziwić. Nie pamiętał nawet tego, że wypił za mnie drinka. Pewnie próbuje na siłę sobie przypomnieć, a amnezja wywołuje u niego strach.

Wyszłam całkiem spod kołdry i usiadłam mu na udach. Spojrzałam prosto w oczy i ujęłam twarz dłońmi.

– Nikt ci nic nie zrobił, nikomu ty nic nie zrobiłeś– powiedziałam łagodnie, starając się delikatnie uśmiechnąć. – Zabrałam cię stamtąd od razu, byłeś cały czas ze mną.

Głośno wypuścił powietrze z płuc i spuścił wzrok. Po chwili zorientowałam się, że wbił w coś wzrok i spojrzałam natychmiast na swoje uda. Spodenki nie zasłaniały praktycznie niczego. Wszystko zobaczył. Cofnęłam dłonie i czekałam na jego reakcję.

Najpierw poczułam strach i chęć ucieczki, albo schowania się pod kołdrą lecz potem mi ulżyło. Nie rozumiałam tego. Tak bardzo starałam się to ukrywać przed światem, dlaczego czuję ulgę?

Chyba poczułam spokój, że tak po prostu się wydało. Nie umiałabym mu prawdopodobnie pokazać później.

– Marisol– uniósł na mnie wzrok.

Marszczył czoło, delikatnie uchylił wargi, jakby chciał coś powiedzieć ale ciągle przeskakiwał z ud na moje oczy i odwrotnie. Do tego jego wzrok był załamany, przestraszony, zaskoczony.

Nie wiedziałam co powiedzieć, na języku miałam tyle słów ale nie umiałam ich ułożyć w zdanie. Czułam tylko zbliżające się łzy, do piekących oczu. Tylko nie płacz.

– Przepraszam– wydusiłam z siebie. – Chciałam, żebyś zobaczył to teraz, a nie później.

– Dlaczego przepraszasz? – zapytał i patrzył na mnie tymi jasnymi oczami.

– Nie chciałam cię przestraszyć– odparłam i zacisnęłam dłonie w pięści. Próbowałam powstrzymać płacz ale zawsze, kiedy o tym myślałam, albo co gorsza mówiłam, ciężko mi było się opanować.

– Trochę mnie to zaskoczyło– przyznał. – Ale to nie powód byś przepraszała. Nigdy za to nie przepraszaj– rzekł z powagą. – To nie jest coś, za co powinnaś przepraszać Mari– jego słowa ujęły moje serce i każdą bliznę z osobna. Poczułam, że mnie zrozumiał i jego obraz powoli rozmazywały łzy, nagromadzone pod powiekami.

– Całe moje ciało jest takie– miałam głos jak galareta, a gardło zaciskało się. – Sama je sobie zniszczyłam i teraz jestem tak wściekła...– zaczęłam szlochać i zakryłam twarz rękoma.

– Chodź do mnie– wyszeptał i jego dłonie znalazły się na moich plecach, a potem szybko przyciągnął mnie do siebie. – Jeśli ci pomaga, to płacz. Zostanę tak długo, jak będzie trzeba– jego głos był niezwykle kojący, jak delikatny letni deszczyk. – Ale nie robisz tego już? – spytał, na co odpowiedziałam przeczącym ruchem głowy.

– Jestem pod opieką psychiatry, biorę antydepresanty, jestem wariatką– powiedziałam na bezdechu.

– Jesteś wariatką w dobrym znaczeniu tego słowa– parsknął delikatnie śmiechem. – Postawiłaś się mojej matce, wyciągnęłaś mnie nie raz na miasto i tylko ty jedna mogłaś stwierdzić, że w zimę zatańczysz na parkingu podczas cholernej ulewy– dodał.

Roześmiałam się na wspomnienie naszego tańca w deszczu i odsunęłam się od niego. Był spokojny, a nawet się uśmiechał.

– Jesteś energiczna, pomysłowa, chodzisz zazwyczaj z głową w chmurach i cieszysz się jak dziecko, kiedy dostaniesz erotyczną książkę– komplementował mnie, a mi tylko spływały łzy po policzku. – Potrafisz rozładować sytuację żartem, albo obrazić dziewczynę, która mnie za plecami obgadywała– wytarł moje policzki kciukiem. – A to...– dotknął moich ud swoimi dłońmi. –... to dowodzi temu jak silna jesteś i co przezwyciężyłaś.

Nie mogłam uwierzyć w jego słowa, nie docierało do mnie że ktoś mógł polubić moje ciało, skoro ja sama go nienawidziłam.

– Akceptacja przyjdzie z czasem ale nie możesz być dla siebie taka ostra– westchnął. – Jesteś piękna, masz zajebiste ciało, a twoja burza loków dodaje ci słodkości– jeszcze bardziej się uśmiechnął, podczas, gdy ja tylko się na niego patrzyłam.

Nie wierzyłam, dlatego chwyciłam za brzegi koszulki i zdjęłam ją.

– Powtórzysz to co powiedziałeś, widząc to? – zapytałam, drżącym głosem.

Spojrzał w dół, pod pępek, potem w górę pod piersi i nad nie. Chwilę mu zajęło zanim wrócił na moją twarz wzrokiem.

– Marisol, jesteś piękna, twoje ciało zajebiste, a twarz słodka– powtórzył, ku mojemu zaskoczeniu. – Myślałaś, że ucieknę przetraszony?

Zamrugałam powiekami i ostatnia łza spłynęła po policzku. Możliwe, że na siłę chciałam zmienić jego zdanie, by przyznał mi rację.

– Nie wierzyłam, że ktoś mógłby polubić je. Każdy uważał to za odrazę– rzekłam cicho.

– To niech spierdalają– wzruszył ramionami. – Na ludzką głupotę nie ma leku– dodał czym ponownie mnie rozbawił.

– A te erotyki to nawet edukacyjne są– zażartowałam i oboje zaśmialiśmy się.

Raphael się uśmiechał, widział moje ciało i nadal się dla mnie uśmiechał. Jest niesamowity.

– Coś ci pokażę– chwycił moją dłoń i przyłożył do prawej piersi, do tatuażu z gałęziami liści i kwiatów.

Tattoo and ScarsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz