Scars 35

50 3 0
                                    

Wbiegliśmy do szpitala i Liz zapytała się coś w recepcji, a następnie pojechaliśmy windą w górę. Kiedy się zatrzymała byliśmy na piętrze intensywnej terapi. Od razu rozpoznałem goryli pana Holt.

– Tam– powiedziałem i podeszliśmy do nich. – Co się stało do cholery? – zapytałem.

– Jakiś gościu się zatrzymał przed nami na środku skrzyżowania, a potem wjechało w nas auto– odpowiedział. – Pan Holt ma wstrząs mózgu i rozcięte udo– dodał.

– Mam to gdzieś, gdzie Marisol?! – szarpnąłem go za gajerek.

– Raphael– Elizabeth próbowała do mnie dotrzeć ale nie puściłem go.

– Trzech mężczyzn wyjęło ją nieprzytomną z auta. Jednego zdołaliśmy schwytać ale tamta dwójka uciekła.

– Porwali ją?! – kobieta uniosła głos.

Opadłem na krzesło i zakryłem twarz dłonią. Moje serce waliło jak młot o kowadło. Moje myśli zaczęły krążyć w głowie bez żadnego celu. Nie byłem w stanie skupić się na tym, co robić. Płacz Melanie to przerwał.

Pani Elizabeth zostawiła mi ją i pobiegła do sali swojego męża. Wyjąłem ją z fotelika i podrzucałem na rękach.

– Nic się nie dzieje– skłamałem.

Powoli się uspokajała, a moja złość rosła. Zamiast szukać swojej dziewczyny, ogarniałem dziecko. Nie, Marisol chciałaby, by była bezpieczna. Muszę się uspokoić.

Chwilę później kobieta wyszła blada z pokoju i wzięła ode mnie córkę. Spojrzała na mnie ze łzami w oczach.

– Prosi cię do siebie– powiedziała.

Bez zastanowienia pobiegłem tam i obdarował mnie gniewnym spojrzeniem. Leżał z odsłoniętą nogą, która była w bandażach. Na głowie miał opatrunek, a na policzkach zadrapania.

– Nawet nie wiesz jak mam ochotę przypierdolić ci w twarz– syknął. – Ale to nie twoja wina– dodał i odwrócił ode mnie wzrok.

– Słyszałem, że jednego złapali– powiedziałem z głosem, przepełnionym chęcią zemsty.

Zacisnął dłonie w pięści.

– Gdyby nie Marisol, zmiażdżyłby mnie autem. Odciągnęła mnie– rzekł. – Dlatego idź na komisariat i wyciągnij z niego wszystko, nawet siłą– warknął i znowu spojrzał na mnie. – Znajdź moją córkę za wszelką cenę, ochronię cię prawnie– dodał.

– Tak zrobię– odwróciłem się i chwyciłem za klamkę od sali.

– Moore– zawołał mnie i zatrzymałem się. – Wiem jak ją kochasz, dlatego nie pozwól jej zginąć.

Wyszedłem z sali i ominąłem wszystkich. Wyjąłem telefon i zadzwoniłem do kolegi ojca.

– Co jest? – zapytał, kiedy odebrał.

– Złapali jednego z gangsterów– powiedziałem.

– Tak, przesłuchują go ale milczy jak grób– syknął.

– Będę za kwadrans. Przygotuj mi go i nie pozwól, bym zabił– warknąłem.

– Nie mogę, oszalałeś?! – uniósł głos.

– Prokurator Holt wybroni nas– dodałem. Głośno westchnął.

– Dobra, czekam– rozłączył się.

Wybiegłem ze szpitala i wsiadłem w samochód Marisol. Ruszyłem tak szybko, jak tylko mogłem i wjechałem na drogę. Złamałem parę przepisów jadąc na komisariat ale czułem się bezsilny, przez co narastał we mnie gniew. Zupełnie jak wtedy, gdy z życia zniknął ojciec.

Tattoo and ScarsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz