Scars 26

56 3 0
                                    

Raphael

Stałem w osłupieniu. Nie wiedziałam czy to była ta sama osoba, która wciąż błądziła w mojej głowie.

– Penelopy! – Grace podbiegła do niej i pomogła wstać.

– Zabije! – wychrypiała.

– Przestań! – krzyknęła Avril ze łzami w oczach. – Przez ciebie znowu to zrobiła! Zostaw ją w spokoju do cholery!

Chris stanął za swoją dziewczyną i trzymał ją za ramiona, jakby chciał się upewnić, że nie ruszy w stronę Penelopy i jej nie zabije.

– Sama...

– Morda– warknąłem na nią i zapadła cisza. Podszedłem do niej i kucnąłem. – Jeszcze raz się do niej odezwiesz, a obiecuję że własna matka cię nie pozna.

Wstałem i posłałem mordercze spojrzenie Alexowi. Ruszyłem w stronę pokoju Avril ale dogoniła mnie i chwyciła za nadgarstek, bym się zatrzymał.

– Ja pójdę– wyszlochała.

– Chris uspokój ją– powiedziałem do przyjaciela. – Nie jesteś w stanie, zajmę się nią.

Jej oczy zaszły łzami i podała mi kartę do pokoju.

– Nie pozwól, by znowu popełniła błąd.

Przestraszyłem się delikatnie, dlatego pobiegłem do ich pokoju i wszedłem od razu do środka. Zamknąłem drzwi i włączyłem światło ale to nie był dobry pomysł.

Wszędzie leżały ciuchy, kosmetyki. Wszystko było porozrzucane, jakby wpadł tu huragan.

– Mari..s– zobaczyłem ją na łóżku, które nie miało kołdry i poduszki.

Siedziała skulona w kłębek i dostrzegłem zsunięte dresy. Zapaliłem kolejne światło wchodząc do pomieszczenia i ujrzałem ślady krwi na prześcieradle, a także jej udo. Słyszałem cichy płacz.

– Marisol– podszedłem bliżej i uniosła wzrok.

Gniew się usunął. Byłem przerażony jej stanem, nigdy nikogo w takiej sytuacji nie widziałem.

– Przepraszam– wyszlochałam i widziałem jak powstrzymywała płacz. Cała się trzęsła.

– Mówiłem, żebyś nie przepraszała– powiedziałem i przysunąłem się bliżej.

– Nie umiałam– wybuchła płaczem i przytuliłem ją mocno.

Płacz przerodził się w krzyk, który się z niej wreszcie wydostał.

– Nie trzymaj tego w sobie– wyszeptałem, marszcząc brwi. – Uderz mnie, zamiast ranić siebie.

Zacisnęła dłonie w pięści i wciąż tylko krzyczała. Tuliłem ją tak mocno jak tylko mogłem, zastanawiając się co mogę jeszcze zrobić.

– Jestem beznadziejna– powiedziała. – Zjebana, najgorsza. Zawiodłam wszystkich.

– Nie wszystkich, tylko siebie, prawda?

– Nie chciałam, naprawdę– szlochała. – Nie chciałam!

Pogłaskałem ją po potarganych włosach i powoli się uspokajała. Odsunęła się ode mnie cała czerwona i zapłakana.

– Opatrzę ci to– powiedziałem i kucnąłem, by zobaczyć czy nie zacięła się mocniej. Na szczęście były to powierzchowne rany.

W łazience namoczyłem papier i przyłożyłem do ran. Syknęła z bólu i zaczęła znowu drżeć. Przemyłem jej to delikatnie i ubrała się. Zgarnąłem jej ciuchy do walizki, a ona płacząc położyła poduszkę i kołdrę z powrotem na łóżko.

– Raphael– jej głos drżał.

– Tak? – spojrzałem na nią z korytarza.

– Proszę, nie zostawiaj mnie– znowu zaczęła szlochać. – Boję się.

Zgasiłem wszędzie światła i podszedłem do niej, by ją przytulić.

– Nigdzie się nie wybieram Mari– wyszeptałem.

– Straciłam panowanie nad sobą, nic nie pomagało– tłumaczyła. – Bałam się.

– Nie jestem na ciebie zły, ani nie czuję odrazy– powiedziałem. – Już jestem przy tobie.

Nagle osłabła i szybko chwyciłem ją. Położyłem na łóżku i ułożyłem się obok niej. Wtuliła się we mnie i miałem wrażenie, że się cała skurczyła.

Marisol szybko zasnęła, czego nie mogłem powiedzieć o sobie. To nie była ta sama osoba, którą znałem. Jej oczy nie miały prawie źrenic, jej osobowość się zmieniła. Ciekawiła mnie też sprawa incydentu rok temu. Nikt o tym nie mówi głośno, a plotki nie są wiarygodnym źródłem informacji.

Jednak, nie tylko z tego powodu zacząłem się martwić o nią. Czuje to w kościach, że matka coś kombinuje. Przestała pić, siedzi w pracy albo w swoim gabinecie. Ciągle gdzieś dzwoni i rozmawia szeptem. Oby to były tylko mojego domysły.

Tattoo and ScarsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz