Raphael
Stałem w osłupieniu. Nie wiedziałam czy to była ta sama osoba, która wciąż błądziła w mojej głowie.
– Penelopy! – Grace podbiegła do niej i pomogła wstać.
– Zabije! – wychrypiała.
– Przestań! – krzyknęła Avril ze łzami w oczach. – Przez ciebie znowu to zrobiła! Zostaw ją w spokoju do cholery!
Chris stanął za swoją dziewczyną i trzymał ją za ramiona, jakby chciał się upewnić, że nie ruszy w stronę Penelopy i jej nie zabije.
– Sama...
– Morda– warknąłem na nią i zapadła cisza. Podszedłem do niej i kucnąłem. – Jeszcze raz się do niej odezwiesz, a obiecuję że własna matka cię nie pozna.
Wstałem i posłałem mordercze spojrzenie Alexowi. Ruszyłem w stronę pokoju Avril ale dogoniła mnie i chwyciła za nadgarstek, bym się zatrzymał.
– Ja pójdę– wyszlochała.
– Chris uspokój ją– powiedziałem do przyjaciela. – Nie jesteś w stanie, zajmę się nią.
Jej oczy zaszły łzami i podała mi kartę do pokoju.
– Nie pozwól, by znowu popełniła błąd.
Przestraszyłem się delikatnie, dlatego pobiegłem do ich pokoju i wszedłem od razu do środka. Zamknąłem drzwi i włączyłem światło ale to nie był dobry pomysł.
Wszędzie leżały ciuchy, kosmetyki. Wszystko było porozrzucane, jakby wpadł tu huragan.
– Mari..s– zobaczyłem ją na łóżku, które nie miało kołdry i poduszki.
Siedziała skulona w kłębek i dostrzegłem zsunięte dresy. Zapaliłem kolejne światło wchodząc do pomieszczenia i ujrzałem ślady krwi na prześcieradle, a także jej udo. Słyszałem cichy płacz.
– Marisol– podszedłem bliżej i uniosła wzrok.
Gniew się usunął. Byłem przerażony jej stanem, nigdy nikogo w takiej sytuacji nie widziałem.
– Przepraszam– wyszlochałam i widziałem jak powstrzymywała płacz. Cała się trzęsła.
– Mówiłem, żebyś nie przepraszała– powiedziałem i przysunąłem się bliżej.
– Nie umiałam– wybuchła płaczem i przytuliłem ją mocno.
Płacz przerodził się w krzyk, który się z niej wreszcie wydostał.
– Nie trzymaj tego w sobie– wyszeptałem, marszcząc brwi. – Uderz mnie, zamiast ranić siebie.
Zacisnęła dłonie w pięści i wciąż tylko krzyczała. Tuliłem ją tak mocno jak tylko mogłem, zastanawiając się co mogę jeszcze zrobić.
– Jestem beznadziejna– powiedziała. – Zjebana, najgorsza. Zawiodłam wszystkich.
– Nie wszystkich, tylko siebie, prawda?
– Nie chciałam, naprawdę– szlochała. – Nie chciałam!
Pogłaskałem ją po potarganych włosach i powoli się uspokajała. Odsunęła się ode mnie cała czerwona i zapłakana.
– Opatrzę ci to– powiedziałem i kucnąłem, by zobaczyć czy nie zacięła się mocniej. Na szczęście były to powierzchowne rany.
W łazience namoczyłem papier i przyłożyłem do ran. Syknęła z bólu i zaczęła znowu drżeć. Przemyłem jej to delikatnie i ubrała się. Zgarnąłem jej ciuchy do walizki, a ona płacząc położyła poduszkę i kołdrę z powrotem na łóżko.
– Raphael– jej głos drżał.
– Tak? – spojrzałem na nią z korytarza.
– Proszę, nie zostawiaj mnie– znowu zaczęła szlochać. – Boję się.
Zgasiłem wszędzie światła i podszedłem do niej, by ją przytulić.
– Nigdzie się nie wybieram Mari– wyszeptałem.
– Straciłam panowanie nad sobą, nic nie pomagało– tłumaczyła. – Bałam się.
– Nie jestem na ciebie zły, ani nie czuję odrazy– powiedziałem. – Już jestem przy tobie.
Nagle osłabła i szybko chwyciłem ją. Położyłem na łóżku i ułożyłem się obok niej. Wtuliła się we mnie i miałem wrażenie, że się cała skurczyła.
Marisol szybko zasnęła, czego nie mogłem powiedzieć o sobie. To nie była ta sama osoba, którą znałem. Jej oczy nie miały prawie źrenic, jej osobowość się zmieniła. Ciekawiła mnie też sprawa incydentu rok temu. Nikt o tym nie mówi głośno, a plotki nie są wiarygodnym źródłem informacji.
Jednak, nie tylko z tego powodu zacząłem się martwić o nią. Czuje to w kościach, że matka coś kombinuje. Przestała pić, siedzi w pracy albo w swoim gabinecie. Ciągle gdzieś dzwoni i rozmawia szeptem. Oby to były tylko mojego domysły.
CZYTASZ
Tattoo and Scars
RomanceMarisol Holt - dziewiętnastoletnia córka sędziego, która przegrała z walką o swoją psychikę. Po tragedii w szkole, trafiła na rok do zakładu dla psychicznie chorych. Po wyjściu powoli zaczyna wracać do życia. Raphael Moore - dwudziestoletni koszykar...