Scars 25

67 3 1
                                    

Rano powtórzyłam czynności z dnia poprzedniego i po śniadaniu ruszyliśmy na Sztokholm. Czekał nas cały dzień zwiedzania i wycieczka po mieście. Odwiedziliśmy siedzibę parlamentu, to co mogliśmy zobaczyć, a po obiedzie poszliśmy do muzeum Nobel Prize, gdzie mieliśmy wykupiony dostęp na występ grupy aktorskiej. Dopiero koło ósmej wieczorem wróciliśmy do hotelu. Byłam wyczerpana, dlatego szybko zasnęłam, gdy tylko przytuliłam się do poduszki. Musiałam wyspać się na następny dzień ponieważ zdradzili nam, że wieczorem prawdopodobnie będzie zorza polarna.

Wyjechaliśmy o dziesiątej do Narodowego Parku w pobliżu wsi Abisko. Udzielili nam warsztatów, oprowadzili po wiosce i zaliczyliśmy spacer po tamtejszych terenach, które pokrywały się śniegiem. Mieliśmy też szczęście, ponieważ zobaczyliśmy małe stado reniferów. Było parę młodych, które wyglądały tak słodko, że się miało ochotę je tulić w nieskończoność.

Zobaczyliśmy także stację badawczą, a mężczyzna którą się nią zajmował objaśnił nam jak działa.

Koło godziny piątej zjedliśmy obiadokolację w jednej z gospod, a potem zostały tylko oczekiwanie.

Udało mi się przysnąć na chwilę ale obudziła mnie nauczycielka.

– Szybko, chodźcie!

Wszyscy zerwali się jak poparzeni i wybiegli na zewnątrz. Widok był niesamowity.

Niebo mieniło się zielenią, odcieniami niebieskiego i wirowały. Kolory były tak jakby blade ale wyjaśnili nam, że to przez odległość od bieguna.

– Coś niesamowitego! – powiedziałam i nie mogłam oderwać od tego wzroku.

– Warto było czekać– rzekła Avril.

– Oj warto– przytaknęła Zoya.

Nie obyło się bez zdjęć. Zrobiliśmy tyle ile się dało.

Zachwycona stałam obok Raphaela, który się mi znowu przyglądał tym czarującym wzrokiem. Odbijałam się w jego oczach, a on zapewne w moich.

– Zrobimy sobie zdjęcie? – zaproponowałam nieśmiało.

– Czyń honory– rzekł.

Z uśmiechem zrobiliśmy sobie parę fotek ale niestety, czas ekscytacji dobiegł końca i musieliśmy wracać. Liczyłam, że odpocznę następnego dnia. Nogi odmawiały mi posłuszeństwa.

Autobus odwiózł nas do hotelu i zmęczeni weszliśmy do środka. Myślałam już tylko o łóżku.

Wchodząc po schodach ktoś mnie trącił i straciłam równowagę. Raphael mnie podtrzymał ale wkurzył się, że Alex zrobił to celowo. Ruszył za nim na nasze piętro.

– Prosisz się o wpierdol chamie– syknął.

– To dawaj, z chęcią wreszcie zobaczę jak cię wyrzucą ze szkoły– prychnął.

Raphael się spiął. Chris ruszył w jego stronę ale zatrzymałam go i sama do nich podeszłam. Chwyciłam go za nadgarstek i liczyłam, że się powstrzyma.

– A ty jak zawsze się wtrącasz– mruknęła Penelopy.

– Ty też powinnaś to zrobić– uniosłam zirytowana głos.

– Niech się biją– wzruszyła ramionami.

– Jesteś jeszcze gorsza niż byłaś– warknęłam na nią i popchnęła mnie.

– Nie obrażaj mnie mała szmato– wysyczała przez zęby. – Kurwiłaś się na lewo i prawo, nie masz prawa mnie pouczać.

– Uczyłam się od najlepszych– odgryzłam się ale coraz bardziej się denerwowałam.

– Pizda jedna– jej dumne spojrzenie, gdzieś zniknęło. – Powinnaś zostać w tym zakładzie.

Zacisnęłam dłoń w pięść. – Może byś wreszcie zniknęła stąd– parsknęła. – Ktoś taki popierdolony nie powinien już żyć– dodała. Nie byłam w stanie jej nic odpowiedzieć. Mój oddech przyspieszał, a furia ponownie się we mnie budziła. – Dziwię się, że nie skończyłaś ze sobą– uśmiechnęła się do mnie.

– Penelopy! – krzyknęła Avril.

– Powinnaś już razem z matką gryźć piach– zadrwiła.

Kiedy wspomniała o mamie, coś we pękło. W mgnieniu oka chwyciłam ją za szyję i przygwoździłam do ściany. Dyszałam wściekła na nią, chcąc udusić.

– Marisol! – pisnęła przyjaciółka ale nikt do mnie nie podszedł.

Zaciskałam dłoń na szyi żmijii, a ona miała czelność mnie jeszcze drapać.

– Przypominasz sobie coś? – spytałam ją i zaczęłam się psychicznie uśmiechać w jej stronę. Wreszcie zobaczyłam strach w jej podłych oczach. – Żałuję, że nie wycisnęłam z ciebie życia– powiedziałam. – Dlaczego mam cierpieć, skoro nic nie zrobiłam?

Coraz mocniej klepała mnie w rękę bym ją puściła ale nie miałam takiego zamiaru.

– Sama powiedziałaś, że jestem pojebana więc dlaczego prosisz się, bym wydłubała ci oczy? – pytałam. – No dlaczego?! – krzyknęłam i mocniej ją przydusiłam.

– Marisol!! – krzyknął Raphael i nagle oprzytomniałam.

Alex odsunął się ode mnie z odrazą. Spojrzałam na dziewczyny, które były przerażone do szpiku kości. Bałam się spojrzeć na Raphaela, a wspomnienia spojrzeń ludzi z klasy przeleciały mi przed oczami. Zaczęłam panikować, dlatego uciekłam do swojego pokoju.

Podeszłam do łóżka i nie potrafiłam uspokoić oddechu. Kretynka! Jesteś beznadziejna!

Łzy zaczęły przepełniać moje oczy i miotałam się po pomieszczeniu. Wbijałam paznokcie w skórę dłoni, szarpałam włosy i powstrzymywałam krzyk, który od środka mnie rozpieprzał.

Nie potrafiłam odwrócić swoich myśli. Wrzeszczały na mnie.

– Przestań...– szlochałam ciągle.

Oddychałam gardłowo dławiąc się własną śliną i zaczynałam całkowicie tracić nad sobą kontrolę. Musiałam zająć czymś dłonie.

Chwyciłam kołdrę i wyrzuciłam ją na połowę pokoju, to samo zrobiłam z poduszkami ale nic nie dało. Buzowały we mnie emocje, napędzane koszmarnymi wspomnieniami i słowami. Miałam w głowie karuzelę. Bałam się.

Cyrkiel.

Podeszłam do walizki i z przyzwyczajenia szukałam cyrkla ale nigdzie nie znalazłam.

– Kurwa! – krzyknęłam i zaczęłam szukać czegokolwiek.

Z kosmetyczki wypadły nożyczki i zatrzymałam się na chwilę. Patrzyłam na nie jak zahipnotyzowana aż wreszcie sięgnęłam.

Usiadłam na łóżku i zsunęłam dresy do kolan. Płakałam coraz mocniej, krzyczałam od środka bardziej.

Zdesperowana chwyciłam końcówkę nożyczek i jak opętana posuwałam nożyczki po prawym udzie. Płakałam z bólu, wstydu, złości i własnej głupoty. Cisnęłam nożyczkami o ścianę i rozpłakałam się.

Niech mnie ktoś zabije wreszcie, zanim sama to zrobię. 

Tattoo and ScarsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz