Gra skończyła się dopiero po północy, kiedy nie byłam w stanie już wziąć szklanki do ręki. Nie miałam ochoty pić, mimo że prawie nic nie czułam. Avril i Chris byli najmocniej wstawieni, a Raphael troszeczkę bardziej ode mnie. Plątał mu się język ale starał się wciąż utrzymać tą kamienną twarz.
– Mam dość! – krzyknęła Avril.
Chłodne powietrze wpadało do pokoju przez otwarte okno, zabierając ze sobą smród papierosów oraz dym. Zawiało idealnie na mnie i poczułam ulgę.
– Ja też.
– Też.
Chłopcy oparli się o ścianę z rezygnacją na twarzy. Prychnęłam pod nosem, widząc zawiedzioną twarz Avril. Teraz się zacznie.
– A ja mam pomysł– spojrzała się kapryśnie na Raphaela, który z kolei posłał mi pytające oczęta. Uśmiechnęłam się tylko.
– Wpakowaliście się po uszy– westchnęłam z uśmiechem i wstałam.
Zakradłyśmy się do sypialni ojca Avril i udało nam się wykraść whiskey. Poszłam po kieliszki i przyniosłam je do pokoju.
– Tych dwoje– Avril wskazała na mnie i Chrisa. – Chcą, bym zaczęła cię lepiej traktować. Zrobię to pod jednym warunkiem.
– Mam się bać? – spytał z wrogim nastawieniem.
Przyjaciółka rozlała w cztery kieliszki whiskey i podała każdemu.
– Ta runda to nasza przysięga, że jej nic nie zrobisz. Oni są świadkami– wyjaśniła.
Raphael spojrzał na mnie wyraźnie zaskoczony ale się zgodził. Ucieszyłam się i wypiliśmy do dna, krzywiąc twarze.
– Matko– poczułam odruch wymiotny i zatkałam buzie. – Nienawidzę whiskey.
– Ochyda do porzygu– stwierdziła przyjaciółka i wstała z butelką.
– Jesteś ostro wstawiona, ja to zaniosę– powiedziałam.
– Tylko go nie budź, błagam– wymamrotała i usiadła na łóżku.
Wyszłam z pokoju i na paluszkach odniosłam butelkę. Potem przemknęłam korytarzem i wpadłam na coś. W pierwszej kolejności pomyślałam o drzwiach ale nie zostawiałam ich otwartych.
Spojrzałam w górę i zobaczyłam Raphaela.
– Toaleta jest tam– pokazałam palcem.
– Nie szukam kibla– mruknął.
– A co się stało?
Kiwnął głową i zaglądnęłam do pokoju. Avril i Chris zaczęli się ostro bawić. Prychnęłam i zgasiłam im światło. Potem zamknęłam drzwi i zostałam sam na sam z Raphaelem.
– Do przewidzenia to było– wzruszyłam ramionami. Weszłam do łazienki i chwyciłam swoją bluzę. – Chodź– powiedziałam, zakładając ją.
– Gdzie idziemy? – zapytał.
– Muszę doglądać pieca, póki nie zaśniemy– odpowiedziałam, otwierając drzwi do kotłowni. – Możemy tu posiedzieć, jak chcesz.
– Lepsze to niż słuchanie jak sobie robią dobrze– zażartował.
Zamknęłam drzwi ale wciąż coś słyszeliśmy.
– Muzyka? – spytałam.
– Muzyka.
Włączyłam playlistę na spotify, by zagłuszyć ich lecz nie za głośno. Dołożyłam do pieca drewna i papieru. Potem usiadłam zmęczona na sofie.
– Urwę jajca Chrisowi, jak ją zrani– zagroziłam.
– Ja też, chyba z rok truł mi o nią głowę– prychnął.
Uśmiechnęłam się i ziewnęłam.
– Niech szybko skończą– wymamrotałam.
– Są pijani, więc możliwe że padną zanim zaczną– rzekł.
– Nie do końca, alkohol pobudza bardziej do tego– powiedziałam i spojrzałam się na niego. Wbił we mnie ciekawskie oczy.
– Mogę cię o coś spytać? – zapytał. Pokiwałam twierdząco głową. – Przeleciałaś ich wszystkich, czy tylko zwaliłaś?
Odwróciłam wzrok od niego i spuściłam go. Wreszcie zapytał, mogłam się domyślić.
– Czasami nawet nie zwaliłam, to tylko plotki chłopaków, którzy nie umieli mnie zrozumieć– odpowiedziałam. – Nie zaprzeczałam, bo podobała mi się ta władza nad chłopakami i ich towarzystwo. Mogłam się odstresować, gdy tylko chciałam ale potem...– urwałam i pogłaskałam swój nadgarstek. –...przychodziła wstyd i panika.
– Panika?
– Miałam i pewnie będę miała ataki paniki. Długo nie umiałam ich oszukiwać, że coś więcej do nich czuję, gdy chcieli posunąć się dalej. Byli tylko zabawkami, a zabawka to nie rzeczywistość– powiedziałam. – Głupio mi za to jaka byłam ale nie znałam innego sposobu na odreagowanie emocji bez bólu.
Nagle poczułam ciepłą dłoń na ramieniu. Przyciągnął mnie do siebie i zaczął głaskać po głowie.
– Możesz być dumna z siebie, że zrozumiałaś swój błąd– rzekł. – Nie każdy go widzi.
Uśmiechnęłam się delikatnie i rozluźniłam.
Rozmowa zmieniła tor drogi na naszych rodziców. On skarżył się na swoja matkę, a ja na ojca. Nim się obejrzeliśmy, doszła pierwsza w nocy.
– Sprawdzę, czy gołąbki śpią– powiedział i wstał. Ja zaraz za nim i spojrzałam do pieca. Skończyło się palić. – Śpią.
– Okej, zaraz przyjdę.
Zgasiłam światło i weszłam po cichu do pokoju. Położyłam materac, który był oparty o ścianę. Rzuciłam poduszki i dwa koce.
– Zmieścimy się? – zapytał Raphael, przy czym stanął strasznie blisko mnie. Czułam jego oddech na szyi i stanęłam na baczność. Tylko nie kark.
– Tak.
Odsunęłam się od niego i zdjęłam bluzę. Raphael zdjął koszulkę i położył się w samych spodniach. Po wzięciu głębokiego wdechu położyłam się obok, odwrócona plecami do niego. Zamknęłam oczy ale było mi za gorąco, nie ważne jakiej bym pozycji nie przyjęła. Usilnie chciałam zasnąć ale nie mogłam.
Usiadłam powoli i ściągnęłam z siebie bluzę, którą założyłam wcześniej. Zostałam na samym staniku.
Odprężyłam się i zakryłam kocem, obracając się w stronę Raphaela. Zmęczenie wzięło górę i miałam gdzieś, dlaczego na plecach Raphaela czułam sutki.
– Marisol– wyszeptał moje imię.
Niechętnie podniosłam głowę i otworzyłam powieki. Przede mną pojawił się obraz twarzy chłopaka. Zamarłam, patrzyłam się w kontur oczu. Czułam jego oddech na swoich ustach, był gorący. Moje ciało doznało dreszczy. Co teraz?
CZYTASZ
Tattoo and Scars
RomanceMarisol Holt - dziewiętnastoletnia córka sędziego, która przegrała z walką o swoją psychikę. Po tragedii w szkole, trafiła na rok do zakładu dla psychicznie chorych. Po wyjściu powoli zaczyna wracać do życia. Raphael Moore - dwudziestoletni koszykar...