Scars 17

67 4 0
                                    

Raphael

Tuż przed ósmą zajechałem na parking i zatrzymałem się na ostatnim wolnym miejscu parkingowym. Wepchałem się komuś, ale kto by do mnie o to podskoczył.

Wysiadłem z samochodu i poszedłem do szkoły. Dzięki Marisol nie musiałem sprawdzać planu. Ruszyłem prosto pod salę i wszedłem równo z nauczycielką. Zająłem miejsce obok Chrisa i zbiłem z nim sztamę na przywitanie.

– Czemu wczoraj się nie odzywałeś? – zapytał szeptem.

– Byłem zajęty– odpowiedziałem.

– Czym? – zdziwił się i pokazałem mu zdjęcie suczki. – Skąd wytrzasnąłeś psa?

– Ostatnia ławka ciszej– warknęła nauczycielka.

Schowałem telefon i zignorowałem pytanie kumpla. Po drugiej stronie sali siedziała Marisol i patrzyła zaciekawiona w moją stronę. Mrugnąłem ukradkiem w jej stronę i wygodnie rozsiadłem się słuchając chociaż trochę nauczycielki.

Dzwonek oznajmił przerwę i Chris zaciągnął mnie na palarnię. Tam też spotkaliśmy dziewczyny. Gołąbeczki się przywitał, a ja objąłem Marisol i widziałem jej pogłębiający się uśmiech.

– Pochwal się– powiedział nagle do mnie Chris.

– Czym? – zdziwiła się Avril.

Pokazałem im zdjęcie psa i zapiszczały.

– Chce ją zobaczyć– westchnęła Marisol.

Schowałem telefon i zamilkłem. Z chęcią bym ich zaprosił ale nie chcę ich narażać.

– Treningu dzisiaj nie mamy, to może wpadniemy do ciebie– zaproponował Chris.

– Na chwilę możecie przyjechać– rzekłem.

Matka z tego co pamiętałem, miała wtedy pracę. Umówiliśmy się, że zaraz po szkole pojedziemy do mnie.

– A słyszeliście, że ma być wycieczka integracyjna? – zapytała Avril.

– Serio? Dokąd? – spytała Marisol.

– Może teraz nam babka powie– dmuchnęła i zgasiła papierosa.

Wróciliśmy do szkoły i miała rację. Od razu zaczęła się lekcja od informacji o zwiedzaniu niektórych zakątków Szwecji. Niestety, miała się odbyć dopiero w grudniu. Cena nie wszystkich zadowoliła ale dziane dzieciaki takie jak nasza czwórka, od razu się zgłosiła. Na nasze nieszczęście zgłosił się jeszcze Alexander oraz Penelopy.

Spojrzałem na Marisol. Wiele razy widziałem jak kwasi się na samo imię tej dziewczyny ale wtedy zdawała się mieć całkowicie to w dupie.

Do grudnia było daleko, a ja i Chris mieliśmy jeszcze sześć meczów do rozegrania, by popchnąć naszą drużynę na zawody międzynarodowe. Zaczęło mi coraz bardziej zależeć, żeby chociaż trochę się zbliżyć do wygrania ich wszystkich. Zapowiada się ciekawa końcówka roku.

Kiedy o dwunastej zadzwonił dla nas ostatni na dzisiaj dzwonek, pojechaliśmy do mnie. Wstawiłem auto do garażu i wpuściłem znajomych do domu. Avril była w szoku i wciąż miała oczy szeroko otwarte.

– Jesteś synem tej znanej babki w sądzie? – zapytał Chris.

– Tak i to wam musi starczyć– odparłem i ukradkiem spojrzałem na Marisol. Zmarkotniała, gdy o niej usłyszała. Nie dziwiłem się jej. – Chodźcie na górę– zaprowadziłem ich do swojego pokoju, który zabezpieczyłem matami chłonnymi, gdyby psiak nie wytrzymał.

– Czuje się jak w jakimś pieprzonym pałacu– wymamrotała Avril.

Otworzyłem drzwi do sypialni i zobaczyłem, że zwierzak zdołał wdrapać się na moje łóżko i skulić w słodką kulkę.

– Cicho i ostrożnie, boi się ludzi– ostrzegłem i zamknąłem drzwi do pomieszczenia.

– Ugryzie? – spytała Avril.

– Nie wiem.

Dziewczyny przodem poszły i zwierzak spojrzał w ich stronę ale nie słyszałem warczenia.

– Jak się wabi? – zapytała Marisol.

– Nie wiem jak ją nazwać– powiedziałem i usiadłem przy biurku.

Avril ostrożnie zbliżyła dłoń i zaczęła głaskać, to samo zrobiła Marisol. Pieszczotliwie do niej mówiły, a przy tym tak bardzo się uśmiechały.

– Może kulka? – zapytałem.

Obie się skrzywiły.

– Bardziej to chimera– prychnął Chris.

Zaśmiałem się i postanowiłem, że zostanie małą Chimerą.

Kiedy Avril miała już coś powiedzieć, drzwi gdzieś w domu trzasły. Chimera zaczęła warczeć i modliłem się, żeby był to tylko przeciąg.

Wyszedłem z pokoju i zbiegłem po schodach. Moja matka jak gdyby nigdy nic, usiadła z butelką wina, zrzucając szpilki z nóg.

– Na co się gapisz? – syknęła.

Usłyszałem kroki znajomych i pojawili się na schodach, tak by matka mogła wszystkich oblecieć lodowatym wzrokiem.

– To chyba po niej odziedziczył wzrok– wyszeptał Chris, a Marisol uderzyła go w ramię.

– Od kiedy takie ścierwo jak ty ma znajomych? – zapytała drwiąco.

– Mogłabyś chociaż raz ugryźć się w język– upomniałem ją i od razu się wściekła.

– Nie pouczaj mnie!

Westchnąłem i spojrzałem na nich.

– Lepiej jak już pójdziecie.

– Z chęcią– stwierdziła Avril i zeszli po schodach.

– Blondi czekaj! – zawołał matka.

Marisol się zatrzymała i odwróciła w jej stronę z iście gniewnym spojrzeniem. Nic nie powiedziała, ale widziałem jak gryzła od środka policzki.

– Idź– ponagliłem.

– To ty jesteś dziewczyną tej porażki? – zapytała.

Marisol spojrzała się najpierw na mnie z niedowierzaniem i pokręciłem głową. Jednak, żar w jej oczach był tak duży, że mogłem od razu się domyślić, iż się mnie nie posłucha. 

Tattoo and ScarsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz