Scars 7

96 4 0
                                    

Marisol

Przeciągnęłam się i odłożyłam telefon. Znudziło mi się przeglądanie tik toka.

Ziewając, poszłam do garderoby. Ubrałam szare dresy i oversize czarną koszulkę. Włosy rozczesałam i związałam nisko, by mi nie przeszkadzały. Narzuciłam na siebie różową bluzę z kapturem, którą zabrałam kiedyś Avril.

Wróciłam do pokoju i wzięłam telefon. Od razu odpisałam Raphaelowi ale poczułam, że nie miał za dobrego nastroju. Nie powinno mnie to obchodzić.

Schowałam go do kieszeni i podążyłam do kuchni. Byłam znowu sama w domu, ponieważ ojciec całe dnie spędzał w szpitalu albo w robocie. Strasznie mnie ciekawiło, czy znalazł kartkę ode mnie. Ale biorąc to na logikę, nie miał kiedy. Nie było go ciągle w domu, nawet nie wiedziałam czy nocuje tu, czy w szpitalu. Jeden plus, bo miałam spokój od niego.

Puściłam playlistę ze spotify i nucąc pod nosem piosenki zrobiłam sobie na śniadanie tosty. Dorzuciłam do tego kiwi i borówki. Po rozmowie z Raphaelem poczułam, że coś we mnie odżyło. Nie wiem czy to sprawka naszej rozmowy, czy tego że ktoś taki jak on, pojawił się w moim życiu.

Usiadłam przy blacie, a jedząc śniadanie pisałam na zmianę z Raphaelem i Grace. Umówiłam się z przyjaciółką, że pomoże mi z matematyką. Wolałam spędzić czas u niej niż w pustym mieszkaniu.

Po posiłku sprzątnęłam kuchnię. Idąc w stronę schodów, stanęłam jak słup soli, gdy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.

– Panie przodem– ojciec z uśmiechem puścił przodem Elizabeth, która trzymała w foteliku małą kruszynę. Nigdy się tak do mnie nie uśmiechnął...

Zacisnęłam dłoń w pięść i patrzyłam na nich. Macocha od razu się uśmiechnęła, gdy mnie zobaczyła.

– Marisol!

Podeszła do mnie ostrożnie i mocno przytuliła jedną ręką.

– Witaj w domu– odpowiedziałam.

Odsunęła się ode mnie i spojrzałam na swoją siostrę. Spała słodko pod fioletowym kocykiem.

– Pomożesz mi z nią? – zapytała macocha.

– Nie mogę, jadę się uczyć do Grace– odrzekłam.

– Z matmy? – macocha sama, by mnie uczyła ale niezbyt jej to szło.

– Niestety– wzruszyłam ramionami.

– Mogłabyś pomóc jej– ojciec zmierzył mnie ponurym wzrokiem, co tylko mnie utwierdziło, że nie widział kartki.

Patrzyłam na niego i tyle słów rzucało mi się w myślach. Chciałam go ochrzanić za ukrywanie pamiątek po mamie, za to że był fiutem, że go nienawidzę... ale nie miałam siły. Nie widziałam w tym sensu, skoro ciągle uważał mnie za przyczynę nieszczęścia w swoim życiu.

Odwróciłam się na pięcie i spokojnie, trochę smutna, poszłam do pokoju. Spakowałam do torby zbiór zadań z matematyki i wzięłam brudnopis. Dorzuciłam piórnik i zarzuciłam ją na ramię.

Zeszłam niżej, ubrałam buty i płaszcz. Wzięłam klucze, wyszłam z domu i zjechałam windą w dół.

***

– Tu masz dobrze ale tu już nie– pokazywała mi długopisem. – Musisz pamiętać, że to przenosisz też w dół.

– Kuźwa– mruknęłam i położyłam się na dywanie.

– Zrób jeszcze raz– poleciła i posłała mi uśmiech.

– Nie mam już ochoty– powiedziałam.

Tattoo and ScarsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz