Marisol
Przeciągnęłam się i odłożyłam telefon. Znudziło mi się przeglądanie tik toka.
Ziewając, poszłam do garderoby. Ubrałam szare dresy i oversize czarną koszulkę. Włosy rozczesałam i związałam nisko, by mi nie przeszkadzały. Narzuciłam na siebie różową bluzę z kapturem, którą zabrałam kiedyś Avril.
Wróciłam do pokoju i wzięłam telefon. Od razu odpisałam Raphaelowi ale poczułam, że nie miał za dobrego nastroju. Nie powinno mnie to obchodzić.
Schowałam go do kieszeni i podążyłam do kuchni. Byłam znowu sama w domu, ponieważ ojciec całe dnie spędzał w szpitalu albo w robocie. Strasznie mnie ciekawiło, czy znalazł kartkę ode mnie. Ale biorąc to na logikę, nie miał kiedy. Nie było go ciągle w domu, nawet nie wiedziałam czy nocuje tu, czy w szpitalu. Jeden plus, bo miałam spokój od niego.
Puściłam playlistę ze spotify i nucąc pod nosem piosenki zrobiłam sobie na śniadanie tosty. Dorzuciłam do tego kiwi i borówki. Po rozmowie z Raphaelem poczułam, że coś we mnie odżyło. Nie wiem czy to sprawka naszej rozmowy, czy tego że ktoś taki jak on, pojawił się w moim życiu.
Usiadłam przy blacie, a jedząc śniadanie pisałam na zmianę z Raphaelem i Grace. Umówiłam się z przyjaciółką, że pomoże mi z matematyką. Wolałam spędzić czas u niej niż w pustym mieszkaniu.
Po posiłku sprzątnęłam kuchnię. Idąc w stronę schodów, stanęłam jak słup soli, gdy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.
– Panie przodem– ojciec z uśmiechem puścił przodem Elizabeth, która trzymała w foteliku małą kruszynę. Nigdy się tak do mnie nie uśmiechnął...
Zacisnęłam dłoń w pięść i patrzyłam na nich. Macocha od razu się uśmiechnęła, gdy mnie zobaczyła.
– Marisol!
Podeszła do mnie ostrożnie i mocno przytuliła jedną ręką.
– Witaj w domu– odpowiedziałam.
Odsunęła się ode mnie i spojrzałam na swoją siostrę. Spała słodko pod fioletowym kocykiem.
– Pomożesz mi z nią? – zapytała macocha.
– Nie mogę, jadę się uczyć do Grace– odrzekłam.
– Z matmy? – macocha sama, by mnie uczyła ale niezbyt jej to szło.
– Niestety– wzruszyłam ramionami.
– Mogłabyś pomóc jej– ojciec zmierzył mnie ponurym wzrokiem, co tylko mnie utwierdziło, że nie widział kartki.
Patrzyłam na niego i tyle słów rzucało mi się w myślach. Chciałam go ochrzanić za ukrywanie pamiątek po mamie, za to że był fiutem, że go nienawidzę... ale nie miałam siły. Nie widziałam w tym sensu, skoro ciągle uważał mnie za przyczynę nieszczęścia w swoim życiu.
Odwróciłam się na pięcie i spokojnie, trochę smutna, poszłam do pokoju. Spakowałam do torby zbiór zadań z matematyki i wzięłam brudnopis. Dorzuciłam piórnik i zarzuciłam ją na ramię.
Zeszłam niżej, ubrałam buty i płaszcz. Wzięłam klucze, wyszłam z domu i zjechałam windą w dół.
***
– Tu masz dobrze ale tu już nie– pokazywała mi długopisem. – Musisz pamiętać, że to przenosisz też w dół.
– Kuźwa– mruknęłam i położyłam się na dywanie.
– Zrób jeszcze raz– poleciła i posłała mi uśmiech.
– Nie mam już ochoty– powiedziałam.
CZYTASZ
Tattoo and Scars
RomanceMarisol Holt - dziewiętnastoletnia córka sędziego, która przegrała z walką o swoją psychikę. Po tragedii w szkole, trafiła na rok do zakładu dla psychicznie chorych. Po wyjściu powoli zaczyna wracać do życia. Raphael Moore - dwudziestoletni koszykar...