Scars 37

61 4 0
                                    

Chwyciłam rurę i zdeptałam jej mocno nadgarstek. Znowu wrzasnęła.

– Morda– warknęłam i zamachnęłam się.

Uderzyłam celnie w kolano i znowu krzyknęła. Przyłożyłam jej rurę do ust i zaczęłam tracić nad sobą kontrolę. Deptałam jej nadgarstek z potężną siłą, uderzałam po nogach, brzuchu. Chciałam ją zamordować w potwornych cierpieniach. Zemścić za mnie i Raphaela.

– Jesteś zdana na moją łaskę– wycedziłam przez zęby. – Jak mogłaś go zabić? – zapytałam, a łzy rozmazały mi jej wściekłe oblicze. Całe ciało zadrżało, a adrenalina powoli ze mnie schodziła.

– Słabi umierają– wydusiła z siebie.

– Masz na myśli siebie?

Widziałam przerażenie w jej oczach, kiedy uniosłam rurę nad swoją głowę. Nie mogła nic zrobić, nie mogła uciec czy nawet sięgnąć po pistolet. Cios takim czymś, sprawi jej bolesną śmierć.

– Mari, nie! – ktoś krzyknął i powoli odwróciłam głowę w lewą stronę.

Raphael trzymał się za lewe ramię ale zbliżał się do mnie. Patrzyłam nie wierząc swoim oczom. To iluzja, wyobrażam sobie go. Strzeliła przecież do niego!

Szedł dzielnie do mnie z zakrwawioną ręką. Krople krwi wyznaczały ścieżkę, którą kroczył.

– Nic mi nie jest– powiedział. – Widzisz?

Rura wypadła mi z rąk, a hiperwentylacja w jaką wpadłam dawała o sobie znaki. Powoli zdrętwiała mi każda część ciała i upadłam na kolana. Gwałtownie wypuszczałam powietrze ustami i nie byłam w stanie się uspokoić. Każda część ciała mnie bolała, czułam jak słabnę.

Raphael podbiegł i uklęknął przy mnie. Złapał za twarz i uniósł ją, bym spojrzała w jego oczy. Wciąż żyły, wciąż posiadały blask.

Strach powrócił do mnie i rozpłakałam się jak dziecko. Przytuliłam się do niego mocno dławiąc się łzami.

– Debilu... po coś tu przyjechał? – zapytałam.

Serce ostro mnie zakuło i szarpnęłam się za lewą pierś. Nie wiedziałam co się dzieje, co się stało, co zrobiłam. Znowu straciłam panowanie nad sobą, tak jak w Szwecji. Panikowałam, nawet kiedy czułam, że jest przy mnie.

– Bałem się o ciebie– powiedział. – Ale teraz to nie ważne.

Z daleka usłyszałam wyjące syreny i wiedziałam, że sprowadził wsparcie.

Przylgnęłam do jego ciała i wsłuchałam się w jego serce, które biło równie szybko co moje. Sekundy upływały, a dopasowałam się do jego oddechów i zdołałam opanować emocje. Wtedy zakręciło mi się w głowie, straciłam siły i ręce bezwładnie mi opadły. Zjeżdżałam w dół, a świat wokół mnie zamilkł. Nic nie słyszałam, nic nie widziałam. Gdzie jesteś, Raphael?

Tattoo and ScarsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz