Scars 6

89 5 0
                                    

Wsiedliśmy do mojego auta, a Marisol zaczęła mnie prowadzić. Myślałem, że będzie mieszkać na obrzeżach miasta, jak ja. Zdziwiłem się, kiedy jechaliśmy w głąb miasta, które powoli zasypiało.

Cisza między nami zaczęła mnie irytować. Dlaczego? Przecież uwielbiam samotność, ciszę.

– Tu w lewo– powiedziała i włączyłem kierunkowskaz.

Zjechałem z głównej ulicy i stanąłem przed szlabanem. Nie mogłem wjechać, ochroniarz już mnie spiorunował wzrokiem.

– Dziękuję– rzekła i odpięła pas. Upewniła się, że wszystko wzięła i w końcu spojrzała na mnie. –Wiem, że nie wejdziesz– dodała.

– Skąd? – zdziwiłem się.

– Kobieca intuicja– wzruszyła ramionami i delikatnie się uśmiechnęła. – Do zobaczenia w poniedziałek– wyciągnęła dłoń w moją stronę.

Podałem jej swoją rękę i poczułem jej delikatną, jedwabną skórę, jej ciepło. Jednak, szybko się opamiętałem. Wycofałem dłoń.

– Do poniedziałku– rzuciłem.

Wysiadła z samochodu i odprowadziłem ją wzrokiem. Było to trudne, gdyż zlewała się z otaczającym mrokiem, przez ciemny płaszcz.

Wbiłem wsteczny i ruszyłem w drogę powrotną. Kwadrans później wjechałem na jedno z wielu osiedli bogaczy. Zwykle są to jacyś biznesmeni lub lekarze. Moja rodzina jest jedyna, która ma powiązania z prawem.

Zatrzymałem się przed zdalnie otwieraną bramą. Kiedy rozpoznała moją rejestrację, zaczęła się odsuwać. Potem ruszyłem pod górę usypaną białymi kamyczkami. Wcisnąłem guzik na pilocie przy breloku kluczy, brama garażowa powoli się uniosła, ukazując bmw mojej matki oraz mój motocykl, który odziedziczyłem po ojcu. Zaparkowałem między pojazdami i nie spiesząc się, wysiadłem z samochodu.

Wszedłem do środka domu i ściągnąłem buty. Otworzyłem kolejne drzwi i kroczyłem po białych kaflach. Minąłem pralnię, siłownię oraz dawny gabinet ojca, który stoi zamknięty od dwóch lat.

Dotarłem do salonu w bladym odcieniu szarości. Zimne cegły zdobią ścianę, przy której stoi siwy narożnik. Na nim zaś leży blondwłosa kobieta, która kończy pić wino z gwinta.

Rzuciłem torbę na schody po swojej prawej stronie. Wtedy uniosła na mnie pogardliwe czarne oczy.

Wszedłem na czarne panele, zbliżając się do niej. Na stoliku kawowym był czysty kieliszek, z którego miała pić ale elegancja nie poszła w parze z emocjami, jakie zapija.

– Dziwka cię z łóżka wygoniła? – zapytała, odkładając butelkę. Spojrzałem na nią, matka opróżniła sama wino. To akurat nie jest jej rekord ale już widzę, że zaczyna jej odwalać.

– Przysłała mnie tu, by sprawdzić czy żyjesz– odpowiedziałem, wkładając ręce do kieszeni. – Na moje nieszczęście jeszcze zipiesz.

– Gówniarzu jeden! – uniosła głos, gwałtownie wstając. – Wypierdalaj mi z tego domu! Nie potrzebuję darmozjadów!

– Uważaj, żebyś nie rozjebała sobie zębów– prychnąłem. – Co by klienci powiedzieli?

– Nie powinno cię to obchodzić– syknęła i podeszła bliżej. – Jesteś takim samym nieudacznikiem jak on– nawiązała do ojca, znowu.

– Ty jesteś jeszcze gorszą porażką, skoro wychowałaś takiego śmiecia jak ja– zakpiłem.

Zaciskała coraz bardziej dłonie w pięści i wiedziałem co nadchodzi. Musiałem się przygotować na prawy cios od matki, kolejny raz.

– Tristan był pizdą ale ty już kurwa nie wiem kim jesteś– śmiała się, mówiąc coraz bardziej niewyraźnie. – Uderzyłeś kobietę– wytknęła mi kolejną wadę. Szkoda, że sama ma ich więcej niż ja i ojciec razem zsumowani.

– Gdybyś widziała coś więcej niż stan konta, dostrzegłabyś przyczyny mojego i ojca zachowania– odwróciłem się i chciałem pójść na górę. Niestety, mama nie wytrzymała i zaczęła okładać moje plecy.

– Nienawidzę cię! Nienawidzę go! Zjebaliście mi życie! – krzyczała, drapała i biła.

Cała pani prokurator Samantha. Nadaje się do psychiatry, a jak tak jej źle...

– Skoro ci zjebaliśmy życie, dołącz do ojca– wymamrotałem i nagle przestała.

Obeszła mnie i niespodziewanie dostałem z liścia w lewy policzek. Nie była za silna ale twarz lekko zapiekła. Spojrzałem na matkę z mordem w oczach, chcąc jej oddać za wszystkie krzywdy jakie mi wyrządziła, ale złość zniknęła. Jej oczy na chwilę zabłysły łzami, których się brzydzi. Uważa je za słabość i oznaką bycia pizdą.

Wbiegła po schodach, chwilę słyszałem jej chaotyczne i szybkie kroki, a potem trzasnęła drzwiami. Nagle w domu zapanowała kompletna cisza. Poczułem się, jakby bicie mojego serca, było jedynym dźwiękiem. Ogarnął mnie chłód. Dlaczego nie zostałem u Marisol?

Zgasiłem światło w salonie i wszedłem do kuchni, która mieściła się obok salonu. Oparłem się o zimny blat. Zacisnąłem na nim swoje dłonie i dałbym wszystko, by cofnąć czas. Nigdy nie chciałem uderzyć matki, ani innej kobiety. Ale zacząłem wierzyć, że jestem śmieciem i patologią, skoro to zrobiłem. Jak ty to tato zrobiłeś, że z nią tyle wytrzymałeś?

Zwiesiłem głowę w dół. Poczucie bezsilności, krzykliwe myśli w których gardziłem sobą, nasilało się. Ciekawiło mnie, kiedy siebie sam wykończę.

Znając teren domu na pamięć, wróciłem po torbę i wszedłem na górę. Odruchowo sprawdziłem czy drzwi od balkonu są zamknięte i poszedłem do swojego pokoju, który znajdował się nad garażem. Można powiedzieć, że lewe skrzydło było całe moje.

Otworzyłem jedną część ogromnych ciemnych drzwi i wszedłem do swojego pokoju. Pchnąłem je tylko, by szybciej się zamknęły i poszedłem w lewo. Wrzuciłem do garderoby torbę, a obok w łazience zapaliłem światło. Zdjąłem wszystkie ubrania i rzuciłem na kafelki, będącymi podłogą. Nad zlewem wisiało kwadratowe lustro, w którym utkwiłem wzrok.

Pierwsze co dostrzegłem to bliznę, która prawie odebrała mi życie. Postanowiłem z niej zrobić coś pięknego. Rozciągają się od niej, w stronę serca, szyi i ramienia, liście w towarzystwie kwiatów, które tracą swoje płatki. Szkoda, że matka nigdy nie zrozumie jego prawdziwego znaczenia, którym nie jest bunt nastolatka.

Wszedłem do kabiny prysznicowej i odkręciłem wodę. Wszedłem pod ciepłą wodę z nadzieją, że zrobi mi się cieplej ale skądże... Każdy włos na ciele stanął dęba.

Przemyłem twarz, a potem dokładnie się umyłem. W garderobie zrzuciłem ręcznik z bioder i wciągnąłem byle jakie dresy. Z torby wyciągnąłem telefon i usiadłem z nim na zwykłym dwuosobowym łóżku. Podparłem głowę dłonią i zobaczyłem parę wiadomości od Marisol. Ucieszyłem się, że nie zdążyła zasnąć.

Tattoo and ScarsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz