Scars 9

95 3 0
                                    

Wróciłam do domu i miałam ochotę wypić całą butelkę wina. Wiedziałam jednak, że u Avril będzie cała wódka i tylko to skłoniło mnie do pozostania jeszcze chwilę trzeźwą.

– Marisol– usłyszałam głos ojca za sobą, kiedy wchodziłam po schodach. Zatrzymałam się ale nie chciałam na niego spojrzeć. Czułam, że się popłacze. – Możemy porozmawiać?– zapytał.

Przepraszam.

– Nie mam ochoty– odparłam oschle ale nie chciałam, żeby tak zabrzmiało.

Pobiegłam do siebie i westchnęłam z ulgą. Nie chcę z nim rozmawiać, po części chcę, by zrozumiał jak ja się do cholery czułam. Tu nie wystarczy jedno jebane przepraszam.

Napisałam do Raphaela i rzuciłam telefon na łóżko. Skierowałam się do garderoby, ubrałam dresy, bluzę z kapturem i wyciągnęłam sportową torbę w odcieniu różu Barbie. Spakowałam parę ciuchów, a potem dorzuciłam laptopa, wszystkie potrzebne ładowarki i zapięłam ją. Wiem, że miałam być później ale chcę już znaleźć się daleko od domu.

Zniosłam na dół rzeczy i zobaczyłam Elizabeth. Na rękach trzymała siostrę, która spała.

– Mari, chodź– wyszeptała do mnie macocha. Postawiłam torbę przy drzwiach i podeszłam cicho do niej. Widok Melanie mnie rozczulił i uśmiechnęłam się do niej. – Potrzymasz ją? Muszę skończyć obiad– poprosiła.

– Jasne.

Delikatnie wzięłam ją na ręce i przytuliłam. Mała na chwilę otworzyła oczka, okrągłe szaro niebieskie ślepia.

– Hej śliczna– powiedziałam półgłosem z szerokim uśmiechem. Wydała z siebie jakiś dźwięk, a potem zamknęłam znowu oczy. Miałam wrażenie, że się delikatnie uśmiechnęła.

Kołysałam delikatnie Melanie, przechadzając się niedaleko kuchni jakieś pół godziny. Macocha skończyła swoje danie i wzięła ode mnie swoją córkę.

– Zostaniesz na obiad? – zapytała. Pokręciłam przecząco głową. – To pozdrów ode mnie Avril i odezwij się czasem– dodała.

Posłałam jej uśmiech w odpowiedzi i ubrałam się. Kątem oka zobaczyłam tatę, dlatego chwyciłam bagaż i wyszłam z domu. Odetchnęłam z ulgą, gdy tylko usłyszałam jak się zamykają drzwi. Czułam się jak tchórz ale ile razy ja próbowałam z nim porozmawiać. W duszy liczyłam, że nie znudzi mu się po jednej mojej odmowie.

Zjechałam windą do garażu, wsiadłam do auta i nie spiesząc się pojechałam na MacDrive. Zamówiłam Big Maca z dużym shaikiem truskawkowym. Mój głód obudził się natychmiast, gdy poczuł zapach fast fooda. Zjadłam go na parkingu ale wciąż byłam głodna. Nie złożyłam kolejnego zamówienia, ponieważ znów zaczęłabym zajadać emocje. Dlatego żeby tego uniknąć, zapaliłam. Potem odjechałam i przejechałam całe miasto. Nie było łatwo, ponieważ zebrała się większość aut i tworzyły się korki.

Dojechałam do Avril po piątej. Podwórko posiadała duże ale dom skromny, urokliwy i mały. Zamknęłam za sobą bramę i usłyszałam jak pies przyjaciółki szczeka. Uśmiechnęłam się, wzięłam bagaż z auta i poszłam do domu. Na szczęście miałam klucze, dlatego weszłam do środka i Hrabia zaczął na mnie radośnie skakać.

– No cześć, też się za tobą stęskniłam– zaczęłam go głaskać, a potem leniwym krokiem zjawiła się Bella, pięciomiesięczna kotka, uwielbiałam ją dlatego, że byłam kociarą.

Weszłam do małego korytarza i skręciłam w lewo. Weszłam do pokoju pogrążonego w artystycznym nieładzie i postawiłam torbę na łóżku. Bella oczywiście zainteresowała się nią.

Tattoo and ScarsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz