Scars 8

90 5 1
                                    

Usiadłam na ławce tuż przed drzwiami do gabinetu dyrektora. Słyszałam tylko urywki rozmów, co doprowadzało mnie do szaleństwa, jak i czekanie.

Nie wiem ile minęło ale w końcu wyszedł nauczyciel, zlustrował mnie wzrokiem i poszedł. Za nim pojawił się Raphael. Z brwi ciekła mu strużka krwi, a w oczach pojawiło się zdziwienie, które zostało przyćmione chłodem. Nie przestraszyłam się, wiedząc że zawsze tak wyglądał. Mimo to zestresowałam się.

Stałam naprzeciw go, próbując wydusić jakiekolwiek słowa. Chciałam przecież z nim porozmawiać.

Nagle Raphael odwrócił ode mnie wzrok i chciał zejść po schodach na parter. Nie mogłam pozwolić, by znowu odszedł bez słowa, nie chciałam by tak zrobił.

Podbiegłam i złapałam go za nadgarstek. Poczułam, jak bardzo był spięty.

– Puść mnie– powiedział.

– Nie– rzekłam od razu. – Powinnam zrobić tak wczoraj, widziałam w jakim stanie byłeś ale...

– Czaje, boisz się mnie– chciał wyrwać się z mojego uścisku ale nie pozwoliłam.

– A jak miałam się poczuć? W dodatku odszedłeś bez słowa– warknęłam na niego i wreszcie się do mnie odwrócił.

Odważnie patrzyłam mu w oczy, jakbym chciała mu udowodnić coś. Zmarszczył czoło i złagodniał.

– Nie chciałem tego– wymamrotał. Chciał dodać coś jeszcze ale zadzwonił dzwonek. – Możemy porozmawiać, gdzieś indziej?

Pokiwałam twierdząco głową i puściłam go wreszcie. Wielki kamień z serca spadł, odciążając mnie.

Wróciliśmy przed szatnie. Czekając na niego, natknęłam się na Avril.

– Dostanę zawału przez ciebie kiedyś– stwierdziła. – Dlaczego za nim poszłaś?

– Musiałam– odparłam. – Musiałam– dodałam szeptem.

Położyła mi dłoń na ramieniu i uśmiechnęła się delikatnie.

– Zajebie go, jak choćby cię tknie– po tych słowach oddaliła się. Zapewne poszła zapalić.

Niedługo po tym wyszedł Raphael i poszliśmy w stronę jego auta.

– Chcesz pojechać do mnie? – zapytał, pakując swoje rzeczy do siebie.

– Nie znam twojego adresu– odparłam.

– Wyślę ci go– powiedział.

Wydawało mi się albo ucieszył się, że nie odmówiłam.

Poszłam do swojego auta i jechałam zgodnie z nawigacją. Nie spodziewałam się, że zaprowadzi mnie na jedno z bogatszych osiedli.

Wjechałam na posesję i pełna zdziwienia wysiadłam z samochodu. Posesja ogrodzona wielkimi tujami, tak by nikt nie podglądał co się dzieje. Przed domem mały ogródek z usypiającymi roślinami ze względu na porę roku. Pochmurne niebo idealnie opisywało kolor elewacji domu.

Podeszłam do drzwi i zadzwoniłam dzwonkiem. Od razu otworzył mi Raphael i zaprosił gestem ręki do środka. Wciąż nie zdążył nic zrobić z krwią na swojej twarzy.

– Przygotuj apteczkę– powiedziałam i zdjęłam buty.

Weszłam do salonu i nie zdziwił mnie odcień szarości. Usiadłam na narożniku, a chwilę później przyszedł z góry Raphael. Podał mi to, o co prosiłam ale nie usiadł obok. Pociągnęłam go więc za rękę i spoczął na kanapie.

Wzięłam wodę utlenioną i delikatnie przyłożyłam do brwi. Przypatrzyłam się czy nie jest sina, wtedy bym go zaciągnęła na usg. Na szczęście była tylko zaczerwieniona. Opatrzyłam ją i natknęłam się na oczy chłopaka. Z bliska wyglądały jakby białe chmury zmieszały się z oceanem, jakby pokazywały horyzont z klifu.

Tattoo and ScarsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz