Usiadłam na ławce tuż przed drzwiami do gabinetu dyrektora. Słyszałam tylko urywki rozmów, co doprowadzało mnie do szaleństwa, jak i czekanie.
Nie wiem ile minęło ale w końcu wyszedł nauczyciel, zlustrował mnie wzrokiem i poszedł. Za nim pojawił się Raphael. Z brwi ciekła mu strużka krwi, a w oczach pojawiło się zdziwienie, które zostało przyćmione chłodem. Nie przestraszyłam się, wiedząc że zawsze tak wyglądał. Mimo to zestresowałam się.
Stałam naprzeciw go, próbując wydusić jakiekolwiek słowa. Chciałam przecież z nim porozmawiać.
Nagle Raphael odwrócił ode mnie wzrok i chciał zejść po schodach na parter. Nie mogłam pozwolić, by znowu odszedł bez słowa, nie chciałam by tak zrobił.
Podbiegłam i złapałam go za nadgarstek. Poczułam, jak bardzo był spięty.
– Puść mnie– powiedział.
– Nie– rzekłam od razu. – Powinnam zrobić tak wczoraj, widziałam w jakim stanie byłeś ale...
– Czaje, boisz się mnie– chciał wyrwać się z mojego uścisku ale nie pozwoliłam.
– A jak miałam się poczuć? W dodatku odszedłeś bez słowa– warknęłam na niego i wreszcie się do mnie odwrócił.
Odważnie patrzyłam mu w oczy, jakbym chciała mu udowodnić coś. Zmarszczył czoło i złagodniał.
– Nie chciałem tego– wymamrotał. Chciał dodać coś jeszcze ale zadzwonił dzwonek. – Możemy porozmawiać, gdzieś indziej?
Pokiwałam twierdząco głową i puściłam go wreszcie. Wielki kamień z serca spadł, odciążając mnie.
Wróciliśmy przed szatnie. Czekając na niego, natknęłam się na Avril.
– Dostanę zawału przez ciebie kiedyś– stwierdziła. – Dlaczego za nim poszłaś?
– Musiałam– odparłam. – Musiałam– dodałam szeptem.
Położyła mi dłoń na ramieniu i uśmiechnęła się delikatnie.
– Zajebie go, jak choćby cię tknie– po tych słowach oddaliła się. Zapewne poszła zapalić.
Niedługo po tym wyszedł Raphael i poszliśmy w stronę jego auta.
– Chcesz pojechać do mnie? – zapytał, pakując swoje rzeczy do siebie.
– Nie znam twojego adresu– odparłam.
– Wyślę ci go– powiedział.
Wydawało mi się albo ucieszył się, że nie odmówiłam.
Poszłam do swojego auta i jechałam zgodnie z nawigacją. Nie spodziewałam się, że zaprowadzi mnie na jedno z bogatszych osiedli.
Wjechałam na posesję i pełna zdziwienia wysiadłam z samochodu. Posesja ogrodzona wielkimi tujami, tak by nikt nie podglądał co się dzieje. Przed domem mały ogródek z usypiającymi roślinami ze względu na porę roku. Pochmurne niebo idealnie opisywało kolor elewacji domu.
Podeszłam do drzwi i zadzwoniłam dzwonkiem. Od razu otworzył mi Raphael i zaprosił gestem ręki do środka. Wciąż nie zdążył nic zrobić z krwią na swojej twarzy.
– Przygotuj apteczkę– powiedziałam i zdjęłam buty.
Weszłam do salonu i nie zdziwił mnie odcień szarości. Usiadłam na narożniku, a chwilę później przyszedł z góry Raphael. Podał mi to, o co prosiłam ale nie usiadł obok. Pociągnęłam go więc za rękę i spoczął na kanapie.
Wzięłam wodę utlenioną i delikatnie przyłożyłam do brwi. Przypatrzyłam się czy nie jest sina, wtedy bym go zaciągnęła na usg. Na szczęście była tylko zaczerwieniona. Opatrzyłam ją i natknęłam się na oczy chłopaka. Z bliska wyglądały jakby białe chmury zmieszały się z oceanem, jakby pokazywały horyzont z klifu.
CZYTASZ
Tattoo and Scars
RomanceMarisol Holt - dziewiętnastoletnia córka sędziego, która przegrała z walką o swoją psychikę. Po tragedii w szkole, trafiła na rok do zakładu dla psychicznie chorych. Po wyjściu powoli zaczyna wracać do życia. Raphael Moore - dwudziestoletni koszykar...