Scars 41

54 3 0
                                    

Marisol

Po przebudzeniu przeszłam szereg badań, by wykluczyli powikłania po operacji czy krwiaki, które miałam. Czasami bolała mnie głowa ale lekarze mówili, że to normalne. Wypisali mnie dopiero po tygodniu ale prawda jest taka, że już następnego dnia zaczęłam przechadzać się po oddziale. Czułam napływ energii i siły, nie umiałam jej inaczej spożytkować.

Tatę wypisali dzień po tym, kiedy otworzyłam oczy. Niechętnie wracał do domu ale Elizabeth zapewniła mnie, że się nim zajmie.

Raphael nie chciał słuchać, kiedy wyganiałam go do szkoły, a Avril i Grace codziennie mnie odwiedzały i opowiadały co słychać w szkole. Okazało się, że ze względu na mnie przełożyli bal maturalny i miał się odbyć dopiero na początku kwietnia. Nie mogłam się go doczekać, jak i powrotu do domu.

Zdążyłam spakować już swoje rzeczy do torby i czekałam na Raphaela, który miał mnie odebrać ze szpitala.

– Gotowa? – pojawił się w drzwiach w brązowym płaszczu i potarganych przez wiatr włosach.

– Tak– odpowiedziałam i podeszłam do niego. Pocałowaliśmy się na dzień dobry i wziął moją torbę.

Wyprowadził mnie ze szpitala, mając na twarzy uśmiech. Szczerze mówiąc, dawno nie widziałam by tyle się uśmiechał.

Na parkingu zobaczyłam swoje auto i podeszłam szybciej do niego. Obejrzałam dokładnie i już chciałam wsiąść na kierownicą ale Raphael mnie zatrzymał.

– Śmigaj na druga stronę– rozkazał z powagą.

– To moje auto– mruknęłam.

– Nie dyskutuj– rzekł i zawiedziona posłuchałam go.

Wrzucił moją torbę na tylną kanapę i ruszył do domu.

– Kiedy będę mogła go prowadzić? – zapytałam.

– Kiedy ci pozwolę– odparł ze złośliwym uśmiechem i prychnęłam.

Kwadrans później dojechaliśmy na parking pod moim blokiem. Wjechaliśmy windą na piętro i jak dżentelmen, Raphael otworzył mi drzwi.

Elizabeth oraz ojciec już czekali.

– Witaj w domu– powiedzieli razem.

Z uśmiechem poszłam się do nich przytulić ale zdziwiło mnie, że nie widziałam Melanie.

– Gdzie siostra? – zapytałam.

Uśmiechnęli się do siebie i odwróciłam się. Raphael postawił ją na ziemi i chwile asekurował, a potem zaczęła iść w moja stronę. Ujęło to moje serce i podbiegłam do niej. Chwyciłam szybko i mocno przytuliłam.

– Moja kruszynka już chodzi, dumna jestem.

Postawiłam ją z powrotem na podłodze i przybiegła Chimera, którą pogłaskałam.

Czekała też na mnie wyżerka, z której skorzystałam. Szpitalne jedzenie i dieta, niezbyt mi odpowiadały. Wspólnie zasiedliśmy do stołu w jadalni

– Dziadkowie chcą przyjechać jutro, by cię zobaczyć– powiedział tata.

– Przecież widzieli mnie w święta– zdziwiłam się, nakładając sobie kawałek mięsa.

– Słyszeli o wypadku i martwią się– wyjaśnił.

– No dobrze ale chyba nie opowiedziałeś im wszystkiego? – spytałam.

– No gdzie! Raphaela, by zabili– rzekł.

– Pocieszające– wtrącił mój chłopak.

Długo jedliśmy i tata mi wyjaśnił całą sytuację z Samanthą. Kątem oka zauważyłam, że Raphaela wciąż dręczył ten temat.

Tattoo and ScarsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz