12 - 18+

502 22 9
                                    

Sceny 18+
--------

Obudziłam się sama nie wiem gdzie. Wszędzie było ciemno. Próbowałam wstać, ale gdy tylko się podniosłam poczułam wielki ból w okolicy brzucha. Popatrzyłam dlaczego.  Miałam bandaż, który był trochę zakrwawiony. Położyłam się znowu.

Leżałam tak dopóki moje oczy nie przyzwyczaiły się do ciemności. Byłam w jakimś pokoju. Nie pamiętam co się stało ani jak się tu znalazłam.Powoli zapadałam znowu w sen, ale tą chwilę przerwały otwierające się drzwi.

- (y/n)? - powiedział jakiś głos. Był trochę dziwny, bo było go słychać tak jakby przez radio.

- Tak, to ja. Co Ty robisz w moim domu i kim ty jesteś? - zapytałam zdezorientowana.

- Eee.. potem się wyjaśni. Poczekaj tu chwilę.

Dziwna postać zniknęła, ale zostawiła otwarte drzwi przez co mogłam zobaczyć korytarz i jedno już wiedziałam. To na pewno nie był mój dom.

- (y/n)!! Tak się cieszę, że się obudziłaś! - do pokoju wbiegła jakaś dziewczyna i miała mnie przytulić ale się odsunęłam - (y/n) nie pamiętasz mnie?

- Nie. Gdzie ja jestem. Kim wy jesteście.

- Chodź z nami do salonu - powiedziała i pomogła mi wstać.

Gdy wyszłam z ciemnego pokoju do jasnego korytarza od razu zmrużyłam oczy. Popatrzyłam się na dziewczynę. Dziwnie wyglądała, ale nie zwracałam na to większej uwagi.

Kiedy zeszłyśmy ze schodów moja rana dała o sobie znak. Skuliłam się trochę, ale na szczęście ból po chwili ustał. Weszłam do salonu i przez to co tam zobaczyłam zamurowało mnie. Byli tam ludzie wyglądający jak zwierzęta, a przynajmniej niektórzy.

- (y/n) musimy porozmawiać i przedstawić ci twoją sytuację - powiedziała blondynka.

- Co się stało Charlie? - spytała dziewczyna z X na oku.

- Słuchajcie wszyscy... (y/n) straciła pamięć przez to, że ubyło jej dużo krwi - wszyscy popatrzyli się na mnie w szoku i z przerażeniem.

- Naprawdę niczego nie pamiętasz? - zapytał chłopak w czerwonej marynarce, który nie wiadomo jak pojawił się nagle obok mnie.

- Naprawdę - powiedziałam.

- Nawet tego jak za dotykanie moich włosów musiałaś mi służyć przez cały dzień i gdy niołaś mi kawę to się z nią wyjebałaś?

- Nawet tego.

- Dobra to tak (y/n) umarłaś i jesteś w piekle. Ja jestem Charlie... - zaczęła mi opowiadać blondynka.

Gdy już prawie skończyła ktoś zapukał do drzwi hotelu, a ona pobiegła otworzyć.

- Witaj w Hazbin hotel mogę w czymś pomóc?

- W zasadzie to tak. Szukam takiej jednej osoby, nazywa się (y/n) jest może tutaj? - powiedział nieznajomy.

- Tak, jest. Zapraszam - otworzyła szerzej drzwi i gestem ręki zaprosiła go do środka - tylko jest mały problem, bo (y/n) po tej eksterminacji straciła pamięć dlatego, że została dźgnięta nożem w brzuch i ubyło jej sporo krwi wiec może cię nie pamiętać.

- Spoko przypomni się jej.

- (y/n)! Zobacz kto przyszedł - zawołała Charlie i weszła do salonu, a wraz za nią jakiś chłopak.

- Kim ty jesteś? - zapytałam, bo nie pamiętałam go w ogóle.

- Nie pamiętasz mnie? Za życia byliśmy przyjaciółmi, ale potem staliśmy się parą - powiedział, a Alastor przyglądał mu się z uśmiechem, który wyglądał na sztuczny.

- Byliśmy razem? Pamiętałabym. Przecież pamiętam swoje życie przed śmiercią.

- Oj (y/n) jesteś taka głupiutka. Byliśmy razem tylko kilka dni, a potem zostałaś otruta i umarłaś - niezbyt wierzyłam w to co mówił, ale miałam nadzieję, że sobie przypomnę.

- Naprawdę? To jak masz na imię - zapytałam.

- Jestem John. Teraz pamiętasz?

- Nie. Pamiętam tylko tyle, że miałam przyjaciela o takim imieniu.

- Najpierw przyjaciela, potem chłopaka - próbował mnie przekonać.

- Fajna sztuczka John, bo wiesz... tak się składa, że akurat bardzo dobrze pamiętam kto mnie otruł i to był jakiś niby przyjaciel o tym samym imieniu. Więc wypierdalaj sukisynie albo tak ci dojebie, że nie będziesz wiedzieć jak masz na imię więc wybieraj pierwsza opcja czy druga? - popatrzył się na mnie tylko z chytrym usmieszkiem i podszedł do mnie szybkim krokiem.

- Trzecia - złapał mnie za nadgarstek i już po chwili znajdowaliśmy się w miejscu którego nie kojarzyłam.

Znajdowaliśmy się w zupełnie pustym pomieszczeniu bez okien, a drzwi z tego co mogłam dostrzec były zamknięte na kłódkę. Chciałam zacząć śpiewać, ale zanim zdążyłam wydać choć najmniejszy dźwięk popchał mnie na podłogę i kopnął w brzuch. Skuliłam się z bólu, który zadał mi kopniakiem w ranę i korzystając z tego, że ledwo co się ruszałam zakleił mi usta, a moje ręce związał liną.

- Teraz mi nie uciekniesz i uwierz, że nikt cię tu nawet nie znajdzie. Wiesz... gdybyś przyjęła tą wersję gdzie byłbym twoim chłopakiem i nie byłabyś dla mnie taką suką to może zrobilibyśmy to w lepszych warunkach - zaczął do mnie podchodzić a ja się cofałam dopóki nie poczułam za plecami zimnej ściany - no ale wybrałaś tą opcję więc niech ci będzie. Nie będę wybrzydzać.

Kucnął przy mnie, a ja resztkami sił próbowałam go odepchnąć nogami.

- Hej, hej. Obiecuję, że to nie będzie bolało.

Wyjął ze swojej kieszeni małe nożyczki i zaczął przecinać mi koszulkę. Gdy tylko to zrobił zajął się moimi spodniami, a ja przez ból rany nie wiedziałam co się dzieje. Zdjął mi spodnie i rzucił je w kąt, a po chwili zaczął zajmować się sobą.

Zmienił moją pozycję z siadu do pozycji leżącej i widząc, że nie mogę mu już nic zrobić odkleił moje usta.

- A-alastor - wyszeptałam.

- On cię nie uratuje złotko. Jego już nie ma - powiedział i odchylił mi głowę ciągnąć za włosy.

Zaczął lizać końcem języka moją linie żuchwy ale coś mi się w tym nie podobało. To nie był on. To nie był Alastor. Gdy znalazł się przy obojczyku zassał moją skórę zostawiając mi malinkę, a ja powstrzymywałam się od jęknięcia.

- Czemu nie jęczysz (y/n)? Rozumiem, bo ja to nie on? Ja jestem ze sto razy lepszy niż on i udowodnię ci to dzisiaj - powiedział.

Próbował rozłożyć moje nogi. Resztkami sił próbowałam trzymać je złączone, ale w końcu mu się udało. Wbił się we mnie brutalnie, a po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Bolało, bardzo bolało. Zaczął się energicznie we mnie poruszać, a ja leżałam bezwładnie na podłodze. Widziałam jego twarz. Wiedziałam, że zaraz dojdzie, a ja stracę swoje dziewictwo. Nie chciałam tego. Nie z nim.

Po około minucie usłyszałam jego głośny jęk i poczułam rozchodzące się we mnie ciepło.

- A ty nie doszłaś jeszcze? Spokojnie zaraz to naprawimy - powiedział i już chciał włożyć we mnie palce, gdy nagle drzwi wyleciały z trzaskiem, a w przejściu stanęła Vaggie i Cherry Bomb.

- Ty kurwo jebana. Chcesz mieć rozrywkę? To będziesz ją mieć! - zawołała Cherry.

John się podniósł i zaczął się ubierać. Miał się właśnie przeteleportować, gdy Vaggie rzuciła w niego swoją włócznią. Trafiła prosto w serce. Podbiegły do mnie, ale po chwili zrobiło mi się czarno przed oczami.

-------------------------------
Mam nadzieję, że się podobało♡
Moja mina gdy to pisałam: 😐
Moje myśli: co ja robię ze swoim życiem.

Jak myślicie co wydarzy się dalej? I co zrobi Alastor. Pewnie ogl byliście ciekawi czemu go nie było tylko była Vaggie i Cherry.
I pytanie, czy zrobić krótki rozdział o tym samym co tu tylko z perspektywy Alastora?

Alastor x readerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz