21

303 21 11
                                    

Siedziałam tam chyba z dziesięć minut, aż w końcu nie dałam rady, bo moje kończyny zaczęły drętwieć od bezruchu. Powoli wstałam przykładając ucho do drzwi. Nic nie słyszałam. Sięgnęłam za klamkę i lekko je uchyliłam. Wyszłam na korytarz i już miałam cicho pobiec w stronę któregoś z pokoi, gdy nagle ktoś złapał za moje nadgarstki i przyszpilił mnie do ściany obok drzwi. W ciemności nie mogłam zobaczyć kto to, ale rozpoznałam jego ciemną sylwetkę.

- Angel co ty odpierdalasz - powiedziałam najciszej jak mogłam.

- Raczej pytanie, co ty odpierdalasz. Byłem schowany w kącie za drzwiami. Wiesz, że mogłaś nas zdradzić?

- Musiałam wyjść, a tak właściwie to czemu boisz się zostać znaleziony jako pierwszy?

- Wiesz... te moje relacje z Alastorem to nie są do końca jasne... - powiedział pająk puszczając mnie - kilka razy już go wkurwiłem i musiałem zapierdalać po całym hotelu, żeby mnie nie znalazł.

- Dobra... idę gdzieś indziej się schować. Jak chcesz to możesz wziąść moją kryjówkę, bo twoja jest chyba najsłabsza - powiedziałam i skierowałam się w stronę schodów.

- Ejj! Nie obrażaj mojej inteligencji! - powiedział po cichu chłopak.

Szłam powoli i starałam się najpierw badać ostrożnie podłogę, żeby nie wydała żadnego dźwięku. Patrzyłam pod nogi, więc nie widziałam co jest przede mną. Nagle uderzyłam w coś. Myślałam, że to ściana, ale kiedy podniosłam głowę pomyślałam, że gorzej już być nie może.

Przede mną stał Alastor. Patrzył się na mnie i uśmiechał swoim chytrym, ale teraz też przerażającym usmieszkiem.

- Eee... mnie tu nie ma. Jestem wytworem twojej wyobraźni - powiedziałam i zaczęłam biec w stronę windy.

Wcisnęłam przycisk w dół, a po chwili winda przyjechała. Weszłam do niej i kiedy myślałam, że Al sobie odpuścił dał rękę pomiędzy zamykające się drzwi, otwierając je i wszedł do srodka.

Stanął zasłaniając mi przyciski pięter, przez co winda się zamknęła, a my nie jechaliśmy, tylko staliśmy w miejscu.

- Nie mów, że jestem...

- Pierwsza? Tak sarenko. Jesteś pierwsza - odpowiedział i zaczął się do mnie przybliżać.

- To idź szukać dalej.

- Po co? Już znalazłem to, co miałem znaleźć - powiedział uwodzicielsko, a mnie przeszły dreszcze.

Gdy podszedł wystarczająco blisko, położył rękę koło mojej głowy, a drugą dał pod moją brodę i podniósł moją głowę, abym na niego spojrzała. Zaczął przybliżać swoją twarz do mojej zamykając oczy i gdy już miało dojść do pocałunku zrobiłam ruch, którego się nie spodziewał.

Szybko schyliłam się i przeszłam pod jego ręką, którą potem podcięłam mu w dół swoją przez co poleciał ryjem w ścianę windy.

Zaczęłam się śmiać, ale jemu nie było wcale do śmiechu. Złapał mnie szybko za ręce i przyszpilił mnie do ściany.

W momencie kiedy myślałam, że nie ma już drogi ucieszki, drzwi windy się otworzyły i stanął w nich Angel.

- No proszę was... jak już macie się ruchać, to może w jakimś przyzwoitym miejscu? A wy w ogóle jesteście razem? - zaczął pająk, ale czując na sobie zabójczy wzrok Al'a przestał mówić - mnie tu nie było. To tylko... moja dusza. Tak! Właśnie. Jestem duchem. Na razie!

Wykorzystując moment w którym Angel zdezorientował demona, wyrwałam się z jego uścisku i pobiegłam po schodach na dół.

Weszłam do salonu i dopiero wtedy zrozumiałam, że Al m mnie okłamał. Okazało się, że nie znalazł mnie jako pierwszej, tylko jako czwartą.

Na sofie siedziały już oby dwie dziewczyny i Husk, który ku mojemu zdziwieniu, też brał w tym udział.

- Kto był pierwszy? - zapytałam ciekawa.

- Ja... - odpowiedziała niechętnie Charlie.

- Oj.

Usiadłam koło dziewczyn, a po chwili do pomieszczenia weszła Niffty i kilka minut po niej Angel.

- To już wszyscy? - zapytał Al, który właśnie wszedł do salonu.

- Tak. To co mam zrobić?

- No to Charlie... oddaj mi swoją duszę.

Wszyscy popatrzyliśmy się na niego z przerażeniem i gdy po dłuższej chwili nie śmiał się ani nic, już myśleliśmy, że to na serio, gdy nagle wybuchnął śmiechem.

- Żartowałem. Spokojnie. Tak na serio, to musisz zadzwonić do losowej osoby i zaśpiewać jej sto lat.

Charlie popatrzyła się na niego, jak na debila, ale zrobiła to i do śpiewania przyłączyili się prawie wszyscy.

- Spierdalać - powiedział demon po drugiej stronie słuchawki, gdy skończyliśmy swój "występ" a my zaczęliśmy się śmiać.

- Dobra ja idę spać, bo nie dotrwam niestety do rana - powiedziałam żegnają się że wszystkimi i skierowałam się do pokoju.

Położyłam się na łóżku i pomyślałam, że trzeba byłoby znaleźć sobie jakąś pracę, ponieważ będę się tutaj już za niedługo nudzić. Z tą myślą pochłonął mnie sen.

Nastepnego dnia zjadłam szybko śniadanie i poszłam do Charlie. Zapukałam do jej pokoju, a kiedy usłyszałam pozwolenie, weszłam.

- Hej (y/n)! - zawołała radośnie dziewczyna.

- Hej Charlie. Słuchaj mam pytanie. Czy wiesz, gdzie mogę znaleźć jakąś pracę?

- Eee... tak. Polecam ci poszukać u VVV tylko radzę się z nimi nie kłucić i ich omijać, a najlepiej samego Valentino.

- Dobra dzięki - podziękowałam jej i zawróciłam w stronę wyjścia.

- Powodzenia! - krzyknęła za mną dziewczyna, a ja skinęłam głową w jej stronę.

Wyszłam z hotelu i zaczęłam poszukiwania miejsca wskazanego przez Charlie. Szłam niecałe pięć minut, gdy w którymś momencie usłyszałam za sobą znany głos.

- Hej (y/n)!

Odwróciłam się i zobaczyłam biegnącego w moją stronę chłopaka.

- Oo, hej Eric - przywitałam się z nim gdy podbiegł do mnie.

- Gdzie idziesz?

- Do budynku VVV poszukać jakiejś pracy.

Po tych słowach popatrzył się na ciebie trochę dziwnie, ale od razu zmienił wyraz twarzy.

- To fajnie. Chyba. Zaprowadzić cię?

- Przyjaciółka powiedziała mi jak tam dojść ale możesz mi potowarzyszyć jeśli chcesz.

Pokiwał głową na moją propozycję i poszliśmy razem. Przez całą drogę fajnie nam się gadało. Po dziesięciu minutach doszliśmy na miejsce.

- To powodzenia, ja muszę już iść - powiedział, a następnie lekko mnie przytulił, przez co poczułam przyjemne uczucie w podbrzuszu.

Rozeszliśmy się, a ja weszłam do jakiegoś holu. Gdy tylko to zrobiłam pojawił się przede mną mężczyzna z głową telewizora, który wyszedł z... kamery?

- Witaj, w czym mogę ci pomóc?

- Szukam pracy - powiedziałam pewnie, choć wcale się tak nie czułam.

- Pracy tak? - podszedł do mnie powoli i dał mi rękę na plecy - w takim razie chodź ze mną - powiedział i zaczął mnie prowadzić w stronę jakiegoś pomieszczenia.

Alastor x readerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz