28

291 24 6
                                    

Cofaliśmy się coraz bardziej, aż nagle zapaliły się światła. Oczom ukazała nam się jadalnia z wielkim stołem pośrodku na którym siedzieli nasi przyjaciele. Ale coś mi nie pasowało.

- Aha - powiedział Al i zaczął iść w głąb sali.

- Al czekaj!

- Co? - zapytał się.

- Popatrz na ich oczy... - powiedziałam i przez to co zobaczyłam, prawie dostałam zawału.

Oni nie mieli oczu, tylko czarne guziki, a ich usta były zaszyte.

- Co do... - zaczął mówić demon, ale mu przerwałam.

- To iluzja... za mną! - zawołałam I zaczęłam biec po schodach do góry.

- Myślałem, że tylko syreny mogą tworzyć iluzje.

- Bo tak jest... - odpowiedziałam mu dalej biegnąc w górę.

- Czyli ona jest... - Alastor nie zdążył dokończyć, bo wszystko zaczęło się za nami zawalać.

- Tak jest syreną, a teraz spoerdalamy! - krzyknęłam i przyspieszyłam tępo jak się tylko da.

Po kilku minucie biegu w górę w końcu dotarliśmy do drzwi. Gdy tylko je otworzyliśmy od razu je zamknęliśmy za sobą. Staliśmy zdyszeni, gdy nagle za nami było słychać śpiew. Odwróciliśmy się i zobaczyliśmy Evelyn. Była zmieniona w syrenę, ale w nie taką co zmieniałam się ja. Ja byłam dobrą, ale ona złą. Jej włosy wydłużyły się do granic możliwości tak samo jak pazury, które miała dwa razy dłuższe od moich. Jej oczy były całe czarne, a jej zęby zaostrzone do rozszarpywania swoich ofiar.

- Co ty odpierdalasz - zapytałam się jej, a ona przestała śpiewać zdziwiona.

- Dlaczego to na ciebie nie działa?! - krzyknęła zdenerwowana.

- Bo jestem syreną?

- Wiem! Ale dlaczego to na niego nie działa?! Rozkazałam ci z nią zerwać!

- Po pierwsze, to on ma część mojej mocy. Po drugie, to skąd wiesz, że jestem syreną skoro ci tego nie mówiłam i po trzecie to nie jesteśmy nawet razem - powiedziałam zmieniając się w moją demoniczną formę.

- Jak to nie jesteście? Vo... znaczy... kłamiesz!

- Hmm... Vox, tak? To teraz grzecznie do niego pójdziesz i powiesz mu, że ci się nie udało i że się zwalniam. Albo będę musiała cię stąd wyjebać - mówiąc to przystawiłam się do ataku.

- Nigdy nie przyznam się do porażki. Bo nie będę jej nawet mieć - powiedziała I rzuciła się na mnie na co zrobiłam unik.

- Gdzie są pozostali? - zapytałam.

- U Vox'a. Spokojnie... są pod najlepszą opieką - powiedziała i znowu na mnie skoczyła.

- Al. Biegnij do Vox'a! Już! - zawołałam.

Evelyn znowu mnie zaatakowała, ale tym razem obie leżałyśmy na podłodze. Alastora już nie było, więc nie mógł mi pomóc. Odepchnęłam ją zanim mogła dać ręce na moją szyję i szybko wstałam.

- Czego Vox od ciebie chciał? - zapytałam w gotowaosci aby zrobić w razie czego unik.

- Miałam sprawić, aby Al się we mnie zakochał. Następnie miałam z nim zrobić co nie co i miał mi oddać swoją duszę. Ale przeszkodziłaś mi ty i to, że ma część twojej mocy - powiedziała i zaczęła mnie okrążać szykując się do ataku.

- Czemu to chciałaś w ogóle zrobić?

- Ponieważ dobrze by mi zapłacił. I zdradzę ci tajemnicę... chciał pozbyć się swojego rywala.

- No... oni od zawsze byli rywalami - odpowiedziałam.

- Nie w tym sensie... podobasz się Vox'owi - na te słowa mój mózg chwilowo się wyłączył, a Evelyn zaatakowała powalając mnie znowu na ziemię.

Przyłożyła mi do szyi nóż, który nawet nie wiem skąd wzięłam. Kiedy myślałam, że to już koniec nagle z jej ust zaczęła kapać krew, a chwilę potem upadła obok mnie. Dopiero wtedy zobaczyłam kto ją zabił.

- Eric! - zawołałam, a następnie wstałam i go przytuliłam.

- Hej (y/n)... nic ci się nie stało?

- Chyba nie. Dzięki tobie.

- A gdzie pozostali? - zapytał chłopak.

- Al poszedł po resztę i pewnie za niedługo wrócą - w momencie gdy to powiedziałam drzwi od hotelu się otworzyły i wszedł demon z pozostałymi.

Gdy tylko zobaczyli w jakiej pozycji znajdowałam się z chłopakiem od razu popatrzyli się na nas dziwnie. Chciałam odejść od niego, ale trzymał mnie mocniej. Nagle zobaczyłam zielone światło i poczułam wokół swoich nadgarstków łańcuchy. Wystarczyło jedno szarpnięcie Al'a abym znajdowała się już w jego ramionach. Zmieniłam swoją formę na normalną, a on zaczął mnie delikatnie głaskał, przez co lekko się zarumieniłam. W pewnym momencie wykonał jakiś ruch ręką i znaleźliśmy się u niego w pokoju.

- Co on tu robi? - zapytał.

- Uratował mnie.

- Tyle to jeszcze ok... ale czemu się przytulaliście?

- To przytulić się już nawet nie można?

- Można... ale nie z nim.

- To z kim?

- Mam twoją duszę (y/n), więc jesteś moją własnością. Możesz się przytulać tylko do mnie.

- Mam prawo decydować o tym z kim się przytulam - powiedziałam i zaczęłam iść w stronę drzwi.

Miałam je już otworzyć, ale poczułam uścisk na moim ramieniu. Al pociągnął mnie i przyszpilił do ściany. Trzymał moje ręce po obu stronach mojej głowy i zaczął przybliżać swoją twarz do mojej.

- A-al... co ty robisz?

- Cii - powiedział i gdy już miało dojść do pocałunku, na moim nosie usiadł robak.

Zaczęłam głośno krzyczeć i nawet wyrwałam się z uścisku demona.

- Zabierz to! - krzyczałam i waliłam się po nosie.

- Spokojnie... to tylko jakiś robak, który boi się bardziej ciebie, niż ty jego.

- G-gdzie on jest?

- Na twoich włosach.

Od razu po jego słowach zaczęłam się walić w czubek głowy i nagle poczułam jak coś włazi mi do ucha. Krzyknęłam tak głośno, że chyba było mnie w całym piekle słychać, a Al nawet zatkał uszy.

- Weź to! - powiedziałam i wskoczyłam na chłopaka ciągle próbując strzepać z siebie robaka.

Demon wziął go z moich włosów, a następnie pstryknął palcami na co robak zniknął.

- Już. Zadowolona?

- Tak - powiedziałam, a gdy tylko zauważyłam w jakiej pozycji się znajdujemy od razu z niego zeszłam rumieniąc się przy tym.

Powiedziałam Alastorowi, że idę do siebie i tak zrobiłam. Po około godzinie usłyszałam pukanie do drzwi, a po chwili weszła do środka Charlie.

- Hej Charlie. O co chodzi.

- Hej. (y/n) jest sprawa. Ja i reszta wyjeżdżamy do mojego taty na tydzień i czy mogłabyś zostać w hotelu i go pilnować?

- Tak jasne - powiedziałam szczęśliwa.

- Naprawdę? Nie gniewasz się, że nie jedziesz z nami?

- Oczywiście, że nie. Przynajmniej sobie odpocznę trochę od Alastora, Niffty i Angela - powiedziałam.

- I wtym problem... Al zostaje.

- Z-zostaje?

- Takkk! Ale chyba sobie bez nas poradzicie prawda?

- No... chyba tak. Hah.

- To super - powiedziała dziewczyna i miała już wychodzić.

- To kiedy jedziecie?

- Jutro z rana.

Alastor x readerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz