Otworzył drzwi wolną ręką za którymi znajdowało się biuro. Prawdopodobnie jego, ponieważ rozsiadł się wygodnie na fotelu przed kilkunastoma telewizorami.
Dobra z tego co widzę, to będą mi dużo płacić - pomyślałam i na to liczyłam.
- Z tego co widzę, to znalazłem dla ciebie idealne stanowisko pracy - powiedział z uśmiechem i odłożył telefon na którym z kimś pisał.
- Zostaniesz moją osobistą asystentką.
- W sumie to czemu nie? Mogę spróbować - powiedziałam po chwili namysłu.
- To świetnie! - ucieszył się chłopak - jutro zaczniesz dzień próbny, a jeśli ci się powiedzie, to twoje wynagrodzenie będzie wynosić 5 000.
- 5 000?! Na tydzień?
- Nie moja droga. Dziennie - po jego słowach byłam w nie małym szoku.
- D-dziennie?
- Tak kochana. A tak w ogóle to jestem Vox - mówiąc to wystawił przede mnie rękę.
- (y/n) - powiedziałam ściskając ją.
- Hmm... (y/n)... ładne imię.
- Eee... dziękuję?
- Chodź, odprowadzę cię do wyjścia. A! I jeszcze jedno, jutro przyjdź na 14:00 i radzę ci się nie spóźnić. Chyba nie chcesz wywołać na mnie złego wrażenia. Prawda?
- Tak oczywiście - odpowiedziałam mu, a gdy byliśmy już przy drzwiach pożegnaliśmy się, oczywiście jak dwie obce na razie osoby, a nie jak koledzy.
W drodze powrotnej do hotelu nie natknęłam się już na Erica, ale czułam, że ktoś m ie obserwuje i nerwowo rozglądałam się dookoła. Po piętnastu minutach w końcu do niego doszłam.Gdy tylko weszłam przez drzwi, Charlie wraz z pozostałymi rzuciła się na mnie.
- I jak? Masz to? Czy nie?
- Dusisz mnie - powiedziałam do dziewczyny, która zawiesiła się na mnie, tym samym zamykając mnie w uścisku.
- O Boże, przepraszam.
- Dzięki za dopływ powietrza. I na pewno nie jestem Bogiem - powiedziałam, a na moje ostatnie zdanie wszyscy się zaśmiali.
- Dobra nie ważne... opowiadaj.
Usiadłam z innymi w salonie i zaczęłam im wszystko opowiadać z najmniejszymi szczegółami. Podczas rozpoczęcia historii opowiedziałam o moim spotkaniu z Eric'em, ale gdy tylko o nim wspomniałam wtrącił się Al.
- Znowu ten dupek?
Wszyscy się na niego popatrzyliśmy ze zdziwieniem. Alastor przecież prawie w ogóle nie używał takich słów. Po chwili ciszy zaczęłam opowiadać dalej, a gdy skończyłam poszłam na górę do pokoju. Za pół godziny Charlie miała skończyć robić obiad, więc miałam trochę czasu dla siebie, który oczywiście ktoś musiał zakłucić. Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Wejdź - powiedziałam.
- (y/n) jest sprawa - powiedział Angel, który w tamtym momencie wyłonił się za drzwi.
- No?
- Ja też tam pracuję.
- Twoim szefem też jest Vox? - zapytałam zdziwiona.
- Nie. Valentino. I proszę cię, żebyś nie gadała z nim za bardzo o mnie. Jasne? Nie chcę być nie miły, ale Val to największy dupek ze wszystkich.
- Dobra spoko. Postaram się.
- Dzięki - powiedział i wyszedł zamykając drzwi, co było trochę dziwne, bo rzadko kiedy to robił.
~skip time~
Wieczorem, gdy miałam się położyć zobaczyłam, że na mojej ścianie siedzi jakiś wielki owad, a z racji tego, że mój strach przed tego typu zwierzętami po śmierci mi został, wrzasnęłam i nie myśląc wybiegłam z pokoju, a następnie wleciałam do pokoju obok. Okazało się, że był to pokój Al'a.
- Alastor proszę pomóż mi - powiedziałam do chłopaka, który leżał na łóżku przykryty kołdrą i patrzył się na mnie pytająco.
- Co się stało sarenko?
- T-tam jest j-jakiś wielki robal - powiedziałam jąkając się - p-pozbędziesz się go? Proszę?
- Oczywiście kochana.
Powiedział i wstał, a ja zrozumiałam, że wejście tutaj było błędem. Już wolałabym spać na korytarzu niż żeby Alastor miał mi pomagać.
Al był bez koszulki, a ja szybko się odwróciłam. Czułam, że moja twarz robiła się powoli czerwona.
- Nie wstydź się - powiedział, a następnie podszedł do mnie od tyłu i położył głowę na moim ramieniu.
- Eee... chodźmy po tego... no... robaka - powiedziałam i zaczęłam iść w stronę drzwi, przez co straciłam jego głowę z mojego ramienia.
Weszliśmy do mnie, a zwierzaka już nie było. Zaczęliśmy go szukać, a po kilku minutach usiedliśmy na łóżku w bezpiecznej dla mnie odległości.
W momencie gdy miałam już wygonić Al'a poczułam jak coś łaskocze mnie w rękę. Popatrzyłam się w tamtą stronę i zobaczyłam go. Robak wchodził na mnie!
Wrzasnęłam na cały głos i zaczęłam machać ręką we wszystkie strony, żeby go tylko strzepnąć.
- Al kurwa weź go!
Próbował złapać mnie za rękę, którą ciągle machałam.
- Spokojnie - próbował mnie uspokoić.
- On się kurwa przyssał czy co?!
W końcu udało mu się mnie złapać i pociągnął w swoją stronę w taki sposó, że siedziałam mu na kolanach. Wziął szybko robaka, a następnie pstryknął i mój problem zniknął.
Siedziałam tak jeszcze trochę próbując złapać oddech i kiedy w końcu mi się to udało zobaczyłam w jakiej pozycji jesteśmy. Siedziałam mu bokiem na kolanach i byłam wtulona w jego nagą klatkę, a on mnie przytulał do siebie.
Próbowałam wstać, ale on tylko wzmocnił swój uścisk, przez co rumieniec wpłynął na moje policzki.
- Al chcę spać.
- To śpij.
- Al. Proszę idź już - powiedziałam, po czym wyszłam z jego uścisku.
- Dobranoc sarenko - powiedział i skierował się w stronę wyjścia.
Gdy już prawie zasypiałam na telefon przyszło mi powiadomienie. Spojrzałam na ekran i zobaczyłam, że to od Erica. Uśmiechnęłam się lekko i otworzyłam wiadomość.
Od: Eric
Hej. Tak sobie myślałem, że może chciałabyś jutro gdzieś że mną wyjść?
Do: Eric
Hej. Chętnie. Może być o 12:00? Bo o 14:00 mam dzień próbny w pracy i nie chciałbym się spóźnić.
Od: Eric
Jasne. Mam nadzieję, że dostaniesz tą pracę. To do jutra. Dobranoc.
Do: Eric
Dobranoc.
Jutro będę musiała się postarać. Nie chcę zrobić złego wrażenia, a jeśli mi się uda dobrze wypaść, to dostanę tą pracę. Mam nadzieję, że będzie fajna - pomyślałam i zaczęłam zapadać w sen.
CZYTASZ
Alastor x reader
RomanceZostałaś otruta i trafiłaś do piekła. Charlie z Vaggi przyniosły cie do hazbin hotelu gdzie planujesz zamieszkać. Poznajesz tam radiowego demona który zaczyna ci się coraz bardziej podobać. A jak Twoja historia dalej się potoczy to sama zobaczysz. U...