19

354 22 8
                                    

Obudziłam się rano z wielkim kacem. Myślałam przez chwilę, dlaczego w ogóle go mam, bo istoty takie jak ja nie miały miały go, nawet po najmocniejszym alkoholu jaki w ogóle tutaj istniał. Przez chwilę się nad tym głowiłam, ale po chwili przypomniałam sobie, że przecież część moich mocy oddałam Alastorowi przy mojej misji ratunkowej.

Nie pamiętałam nic, co działo się wczoraj wieczorem, ale nie przejmowałam się tym zbytnio. Przecież co takiego mogło się wydarzyć?

Wstałam z łóżka i oprócz bólu głowy, pojawił się jeszcze jeden o wiele bardziej groźniejszy objaw. Dostałam gęsią skórkę, która utrzymywała się przez około minute, a nie było mi wcale zimno, ani nic podobnego. Oznaczało to, że dzisiaj stanie się coś złego. Albo już się stało.

- Spokojnie, to nic takiego - mówiłam do siebie i próbowałam się uspokoić.

Po zrobieniu swojej porannej rutyny zeszłam do kuchni i zaczęłam robić sobie śniadanie. Postawiłam na tosty. Była dopiero 05:20 więc jeszcze nikogo nie było. Obudziłam się dość wcześnie, a to był już drugi objaw tego, że stało się coś złego, przez co coraz bardziej się stresowałam.

- Hej (y/n) - powiedziała Niffty, która pojawiła się nagle koło mnie.

- Oo, hej Niffty - odpowiedziałam zajadając się swoim tostem.

- Pokazać ci moją ulubioną rzecz? - spytała cyklopka, a ja twierdzącą pokiwałam głową.

Niffty wspięła się na stół, przy czym jej trochę pomogłam i gdy myślałam, że zatańczy czy coś, ona podeszła do krawędzi stołu i wyjebała się na twarz na podłogę.

- Niffty wszystko... okej? - zapytałam się trochę przerażona, a odpowiedź jaką dostałam niezbyt mnie zdziwiła.

- Jejjj ból. Haha - chodziła do klubów BDSM więc wiedziałam, że lubiła trochę bólu, ale nie przypuszczałam, że jest sadystką.

- Taa... jejj? Heh... - odpowiedziałam dojadając swojego tosta.

Zrobiłam sobie jeszcze kawę na rozbudzenie, którą gdy tylko wypiłam postanowiłam się gdzieś przejść. Wyszłam z hotelu i ruszyłam ulicami miasta. Podczas gdy tak szłam, zaczęłam się zastanawiać nad dzisiejszymi oznakami niebezpieczeństwa. Nie wiedziałam co o tym myśleć i czy mój umysł nie płata mi figli, ale wolałam mieć się na baczności.

Rozmyślałam tak i nie zauważyłam jak jakaś postać idzie wprost na mnie. Wpadliśmy na siebie i się wyjebaliśmy.

- Patrz jak chodzisz kurwa! - krzyknęłam, bo nie byłam w nastroju do rozmów. Poprostu moje myśli mnie zadręczały.

- Sorry - powiedział chłopak, który podawał mi rękę, żebym wstała. Wyglądał normalnie jak człowiek, tylko jego skóra była blada.

- Nie potrzebuję niczyjej pomocy, a już na pewno twojej - warknęłam i wstałam, a on szybko zabrał dłoń.

Popatrzyliśmy się na siebie, a nasz wzrok się spotkał. Miał ciemno niebieskie oczy. Były ładne.

- Dobra sorki, że byłam nie miła. Po prostu miałam trudny poranek, a moja głowa po wczorajszym upiciu się dalej mnie boli.

- Spoko rozumiem. Jestem Eric - przedstawił się i wyciągnął dłoń w moim kierunku. Lubiłam to imię, ale w tym chłopaku coś mi się nie podobało.

- (y/n) - odpowiedziałam i złapałam go za rękę w geście przywitania.

- Mogę twój numer? - zapytał nagle.

- No nie wie... - chciałam zaprzeczyć, ale zanim dokończyłam mówić on mi przerwał.

- Moglibyśmy się lepiej poznać i takie tam.

- いいえ - odpowiedziałam mu po japońsku (tłumaczenie macie na końcu~autorka) mając nadzieję, że nie zrozumie i już chciałam zawrócić do hotelu, gdy nagle się odezwał, co mnie zdziwiło.

- No proszę.

- A co? Zakochałeś się? - popatrzył się na mnie zakłopotanym wzrokiem, a ja od razu dodałam - dobra kurwa luz, żartowałam.

Zaczęliśmy się śmiać, a ja podałam mu swój numer, który od razu wpisał.

- Już 06:00 muszę wracać - powiedziałam i pożegnałam się z chłopakiem, a następnie ruszyłam w stronę hotelu.

~skip time~

Weszłam do hotelu, a następnie poszłam do kuchni skąd dochodziły dźwięki rozmów.

- Jesteś już! - zawołała Charlie - gdzie byłaś?

- Poszłam się przejść, bo miałam kaca po wczorajszym dniu, a rześkie powietrze mi pomogło.

- Miałaś kaca? Przecież syreny nie m... aa no tak. Zapomniałabym - powiedziała dziewczyna i popatrzyła się na Alastora.

- No co? - zdziwił się demon, na co ja lekko zachichotałam.

- Tak w ogóle, to poznałam takiego jednego chłopaka. Fajny był - mówiąc to popatrzyłam się na Al'a który mimo, że się uśmiechał nie zdołał zasłonić tego, że był lekko chyba zazdrosny.

- Opowiadaj - zainteresował się Angel.

Po około dziesięciu minutach opowiadania Alastor wyglądał tak, jakby chciał kogoś zamordować i mimo, że chciał zakryć to uśmiechem, to niezbyt mu się yo udało. Słodko wyglądał z taką miną.

- A tobie co Al? - zapytał się pająk, który widocznie też to zauważył - zazdrosny?

- Nie. Czemu miałbym być zazdrosny?

- Gdybyś nie był zazdrosny, to nie miałbyś na twarzy wymalowanej miny mówiącej "chce kogoś zajebać" - gdy tylko Angel to powiedział, Al od razu zmienił swoją minę.

- Nie ważne. (Y/n) chodź do mnie. Musimy pogadać - powiedział, a mnie po kręgosłupie przeszły ciarki, które w ogóle nie były przyjemne.

Wszyscy popatrzyli się na mnie, a ja nie miałam innego wyboru niż pójść za nim. Albo miałam tylko nie chciałam go mieć?

- Co chcesz? - zapytałam gdy weszłam do jego pokoju.

- Żebyś usunęła jego numer.

- Chyba cię coś jebło. Nie zrobię tego - powiedziałam i miałam wyjść, ale drzwi jakimś sposobem były zamknięte.

- Coś mi się zdaje sarenko, że będziesz musiała to zrobić - stwierdził, a na mojej szyi i rękach pojawiły się zielone łańcuchy.

- C-co? Jak?! - zawołałam zrozpaczona.

- Wiesz... wydaje mi się, że wczoraj zbyt dobrze się bawiłaś, aby potem trzeźwo myśleć i się zgodziłaś.

- To nie fair! - krzyknęłam.

- Za późno. A teraz usuń jego numer.

- Nie - postawiłam się mu, chociaż wiedziałam, że mam marne szanse.

- Czyli tak chcesz się bawić - powiedział i pociągnął łańcuchy przez co upadłam przed nim na kolana - i co teraz sarenko?

- Pieprz się Alastor.

- Mógłbym to zrobić... ale tylko z tobą - powiedział i zaczął ciągnąć mnie, więc musiałam się do niego zbliżać.

- Al... nie zrobię ci sam wiesz czego...

- Ach tak? To szkoda. Wiesz w sumie to mógłbym ci odpuścić usuwanie jego numeru, ale musiałabyś mi dać się napić twojej krwi... - myślałam trochę nad tym co powiedział i zdecydowałam, że chyba nie zaszkodzi jak się zgodzę.

- Dobra, ale tylko trochę - powiedziałam, a on od razu podniósł mnie i wbił się w moją szyję.

Na początku bolało mnie, ale potem ból zmienił się w przyjemność i nawet cichy jęk wydobył się z moich ust. Teraz Alastor nie tylko pił że mnie, ale też zaczął popychać mnie w kierunku ściany.

--------------------‐-----------
いいえ - czyt. Īe - Nie

Mam nadzieję, że rozdział się podobał.

Pytanie czy w następnym rozdziale zrobić scenę 16+ czy 18+ a może w ogóle ma im coś przerwać. Piszcie.

Alastor x readerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz