Zostałaś otruta i trafiłaś do piekła. Charlie z Vaggi przyniosły cie do hazbin hotelu gdzie planujesz zamieszkać. Poznajesz tam radiowego demona który zaczyna ci się coraz bardziej podobać. A jak Twoja historia dalej się potoczy to sama zobaczysz.
U...
Zamurowało mnie. Czy on mi właśnie zadał pytanie czy mi się to podobało? Patrzyłam na niego przez kilka minut jak na największego debila na świecie, a on się na mnie gapił z tym swoim uśmieszkiem.
- Wiesz... jakby to powiedzieć... mojej syreniej wersji to się na pewno podobało - mi też. To jest w tym wszystkim najgorsze, że nie tylko tamtej wersji się to podobało. Nie mogłam mu tego powiedzieć. Jeszcze nie.
- Wiem, że tamtej się to podobało, bo uwierz było to bardzo dobrze widać i słychać - powiedział to swoim uwodzicielskim głosem na co zrobiłam się czerwona - Tylko ja się pytam czy TOBIE się to podobało.
- A co mi się miało niby podobać? - Spytałam poważnym głosem, który nie do końca mi wyszedł taki jaki bym chciała żeby był.
- Wiem, że kłamiesz sarenko.
- Ja kłamię? Nie wcale. - próbowałam jakoś wyjść z tej sytuacji bez pogarszania jej, ale mi się nie udało.
- Jakbyś mówiła prawdę to byś nie była taka czerwona - mówiąc to uśmiechnął się jeszcze bardziej, a ja zrobiłam się pewnie czerwona jak burak - dobra nie ważne. Za godzinę będzie obiad, a i jeszcze jedno. Wiem, że nie masz jeszcze walizki a musisz się do czegoś spakować więc ci kupiłem.
- Kupiłeś mi walizkę? Oszalałeś? Kupiłabym sobie sama a teraz mam u ciebie dług.
- Nie masz żadnego długu. Poprostu uznajmy, że to prezent ode mnie. Poczekaj.
Zanim zdążyłam coś powiedzieć wyszedł z mojego pokoju i gdzieś poszedł. Usiadłam na łóżku i na niego czekałam. Na szczęście nie zajęło mu to długo i po chwili wlazł do mojego pokoju z walizką w kolorze czarnym.
- Al... nie trzeba było, naprawdę.
- A ja myślę, że trzeba było, no bo do czego byś się spakowała?
- Moglibyśmy mieć razem walizkę - palnęłam bez zastanowienia i dopiero po chwili zorientowałam się co powiedziałam i w jaki sposób to zabrzmiało. - znaczy się... nie o to mi chodziło, bo wiesz... - próbowałam jakoś wybrnąć z sytuacji w którą sama się wkopałam przez swoją głupotę.
- To o co ci chodziło? - Zapytał z tym swoim chytrym uśmieszkiem.
- Nie ważne już. Daj tą walizkę - podeszłam do niego i chciałam wziąść walizke, ale gdy tylko podeszłam on dał swoje dwa palce na moją brodę a następnie podniósł moją głowę i dał mi całusa w czoło.
- Czekam w kuchni - powiedział a następnie wyszedł, zostawiając mnie samą.
Wszystko zadziało się tak szybko, że nie zdążyłam nawet zareagować, ale gdy zrozumiałam co się właśnie stało zarumieniłam się i lekko uśmiechnęłam.
Otworzyłam walizkę i to co tam zobaczyłam odebrało mi mowę. W środku znajdowała się sukienka, która wyglądała następująco:
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.