Kolejka znacznie zmalała i wreszcie nadeszła nasza kolej. Odłożyliśmy wszystkie metalowe przedmioty i przeszliśmy bez problemu przez skaner. Szliśmy już prosto do naszego samolotu gdzie zajęliśmy wybrane wcześniej miejsca.
Oczywiście jak zwykle nic nie szło po naszej myśli i już na starcie pilot poinformował nas, że lot ma zostać przedłużony o kilka godzin i za nie długo będzie pierwsza przesiadka. Wszyscy pasażerowie zapieli pasy i wreszcie wystartowaliśmy.
- Leciałeś kiedyś samolotem? - zapytałam.
- Tak, ale to ja prowadziłem.
- Masz licencję lotniczą?
- A to takie dziwne? Nie tylko na samolot, mam jeszcze na helkę.
- Na helikopter też mam, leciałam nie raz policyjnym ale u nas w Kalifornii rzadko się go wyjmuje.
- Dia ma szkołę lotniczą.
- Serio? Nieźle.. każdy w zakszocie ma licencję?
- Ta, od razu zrobiliśmy jak Dia otworzył szkołę.
- Wiesz co? Już ostatnio chciałam cię o coś zapytać.. - Mężczyzna spojrzał na mnie zdezorientowany. - Dlaczego wybrałeś akurat crime?
- Um.. tego się raczej nie wybiera, mieliśmy kiedyś takiego małego przyjaciela Kui Chaka, w sumie to był ojciec Heidi.
- I.. co się z nim stało?
- To, bardzo długa historia w skrócie musieliśmy między sobą wybrać kto zginie..
- Jezu.. to straszne. - odparłam przerażona, widziałam, że dla chłopaka jest to ciężki temat, ale postanowił kontynuować, więc nie chciałam mu przerywać.
- Wybraliśmy Erwina.. ale Vasquez zastrzelił Kuia, później okazało się, że się na to umówili..
- Przykro mi..
- W porządku, po prostu dawno o tym nie myślałem, wiesz na zakonie jest nawet jego mały pomnik.
- Na prawdę? Pokażesz mi kiedyś?
- Jasne, w ogóle kui był kiedyś właścicielem Burger Shota, to była taka przykrywka jak Erwin udaje pastora co nie?
- Działała?
- Przez parę tygodni ale, później połączyliśmy się z zakonem i tak powstał Zakszot.
- Czekaj czy wasza nazwa to po prostu połączenie Zakonu i BurgerShota?
- No tak, kiedyś miało by Burgon.
- Burgon? - powiedziałam śmiejąc się.
- No serio. - odparł również się śmiejąc.
- Opowiedz coś o chłopakach.
- O chłopakach? Co mogę ci powiedzieć.. Erwin, Dia i San założyli zakon.
- San?
- Tak, San Torinio ale teraz raczej nie zobaczysz go w mieście, wyjechał dawno temu.
- Oh.. okej, a co z Laborantem? Dlaczego ciągle jest w tej dziwnej masce? Jeszcze nie widziałam, żeby ją kiedyś zdjął.
- To ty nie wiesz? - zapytał zdziwiony.
- Czego nie wiem?
- Myślałem, że Alex ci coś wspominał, na pewno coś musiał ci o nas opowiedzieć nie? W końcu mówiłaś, że po to tutaj przyjechałaś.
- Dostałam od niego tylko karteczkę z listą ludzi z zakszotu.
- Aha.. no, kiedyś Dia razem z inną grupą - Landrynkami nagle się do nas odwrócili i zaczęli nas poddawać.
CZYTASZ
Podwójne Życie...
FanfictionW świecie pozornego prawa i porządku Meagan Sheine jest szanowaną komendantką policji. Jednak słysząc wiadomość, od szefa policji o oddelegowaniu jej do los Santos, jej życie wywraca się do góry nogami. W nowym mieście, które wydaje się skrywać mas...