Weszliśmy do samolotu ciągle się śmiejąc i usiedliśmy na swoich miejscach. Zapieliśmy pasy a gdy bez problemów wystartowaliśmy od razu je rozpieliśmy, wracając do naszej wcześniejszej rozmowy:
- No, zabawnie było udawać twojego chłopaka. - odparł David śmiejąc się.
- Weź, Cole mnie pytał czy będziemy mieć dzieci. - powiedziałam rozbawiona wywracając oczami. - Sam tego chciałeś, po za tym mój tata chyba cię polubił, wiesz?
- Mam nadzieję, starałem się. - powiedział po czym razem wybuchliśmy szczerym śmiechem.
Siedzącą za nami kobieta usypiała właśnie dziecko i chyba nie miała odwagi by przerwać nasza głośna rozmowę, więc jedynie posyłała nam co chwilę zirytowane spojrzenie.
- Chłopaki po nas przyjadą? - zapytałam ciszej.
- Ta, już wcześniej mi mówili, masz tą perukę?
- Tak, ubiorę zanim wysiądziemy.
- Jasne.. a jak twoi rodzice? Rozstaną się?
- Myślę, że tak.. Tiffany okłamywała go bardzo długo, po za tym Tomas pewnie nie chce tkwić w jej długach z kasyna.
- Jezu.. kto by pomyślał, że można aż tak się zasłużyć w kasynie?
- Co nie? Masakra..
- Jak według ciebie przyjmie to wszystko Cole?
- Właśnie sama się zastanawiam. - odparłam wzdychając.
- A jak ty sobie radzisz?
- Ja myślę, że.. Powinni się rozstać już dawno temu..
- Słuchaj.. mogę cię o coś zapytać? Takie ciężkie pytanie.. jeśli nie chcesz to po prostu nie odpowiadaj okej?
- ..Okej?
- Co się stało.. z twoimi biologicznymi rodzicami?
Zastanawiałam się czy o to zapyta.. po wypadku rodziców chodziłam do paru psychologów ale z żadnym z nich nie chciałam o tym rozmawiać.. w zasadzie nigdy nikomu tego nie opowiadałam. Dawno temu się z tym pogodziłam i staram się o tym nie myśleć.. chodź niektóre okropne myśli same pojawiają się w mojej głowie.
Spojrzałam na Davida, patrzył na mnie wyczekująco ale wiedział, że jest to ciężki temat, więc nie chciał naciskać.. westchnęłam i zaczęłam wreszcie opowiadać:
- Mieliśmy się wyprowadzić.. do innego miasta i właśnie jechać obejrzeć dom. Nie chciałam tego.. tego wszystkiego i całej tej wyprowadzki, więc pokłóciłam się z nimi i poszłam normalnie do szkoły a oni pojechali zwiedzić dom. - przerwałam czując łzy w oczach które starałam się powstrzymać. - Po paru godzinach jakaś pani w szkole przyszła i powiedziała mi, że moji rodzice mieli wypadek.. śmiertelny wypadek. Później poszłam do domu dziecka i jakoś tak wyszło, że adoptował mnie Tamas z Tiffany.. strasznie żałuję tej kłótni i wiesz.. myślę, że może jakbym pojechała z nim normalnie obejrzeć ten dom to wszystko skończyło by się inaczej.. może chciałabym żebyśmy zjechali do jakiegoś McDonald's i nie mielibyśmy wypadku? A może powinnam była jechać wtedy z nimi i razem byśmy zginęli.. - powiedziałam czując jak zaczynają lecieć mi z oczu łzy.
- Strasznie mi przykro Meagan.. ale nie powinnaś się o to obwiniać..
- Chyba pora zmienić temat. - zaśmiałam się nerwowo ocierając łzy z moich policzków. - Co z twoją rodziną?
- Wszystkich już znasz. - odpadł wzruszając ramionami.
- Jak to? - zapytałam patrząc na niego zdezorientowana.
CZYTASZ
Podwójne Życie...
FanfictionW świecie pozornego prawa i porządku Meagan Sheine jest szanowaną komendantką policji. Jednak słysząc wiadomość, od szefa policji o oddelegowaniu jej do los Santos, jej życie wywraca się do góry nogami. W nowym mieście, które wydaje się skrywać mas...