Wciąż siedziałam na ławce patrząc na trzecie przychodzące połączenie od mamy.. skoro wciąż do mnie dzwoni to musi być coś poważnego.. boję się odebrać, wcale nie chcę słuchać teraz złych wieści.. a może nie będą takie złe? Kogo próbuje oszukać.. za pewne będzie to najgorsza informacja jaką dostanę od momentu wypadku rodziców.. no po drodze była jeszcze wieść o rozpoczęciu tej choroby. Niby wiedziałam, że kiedyś Tomasowi musi się pogorszyć.. ale nie spodziewałam się, że nastąpi to tak szybko.
Wzięłam się w garść i w końcu odebrałam telefon słysząc z drugiej strony głos Tiffany:
- Halo? No w końcu Meagan! Co ty tam robisz? W sumie nie ważne.. dzwonię przekazać ci, że Tomas leży w szpitalu. - mówiła zdenerwowana, jakby wcale się nie martwiła.
- Tak właśnie myślałam.. - odparłam spokojnie próbując powstrzymać łzy które same zaczęły pchać mi się do oczu. - Co mu się stało?
- Ym.. wiesz, był w pracy jak zwykle i nagle zasłabł.
- Czekaj jak to w pracy? Przecież on nie może pracować.. - powiedziałam zdezorientowana.
- No, znaczy nie w pracy, tylko wiesz... coś koło domu robił.
- ..Okej? I co z nim? - zapytałam z nadzieją, że może nie być jeszcze tak źle..
- Lekarz mówi, że gorzej już być nie może.
Po prostu świetnie.. chyba sam wszechświat sobie ze mną pogrywa..
- Choroba postępuje i trzeba pilnie operować. - odparła obojętnie.
- ..Mogę z nim porozmawiać? - zapytałam zmartwiona.
- Nie! Znaczy.. Tomas aktualnie jest z śpiączce, więc ciężko z nim pogadać..
- Wiesz.. wybacz, ale wcale nie brzmisz na zmartwioną..
- Co!? Jak możesz Meagan oczywiście, że się martwię! I to na pewno bardziej niż ty.
- Dobra, dobra.. spokojnie, tata jest u tego swojego lekarza tak? Wszystko będzie dobrze?
- Jesteśmy u jakiegoś.. tego.. neurochirurga, potrzebujemy pieniędzy na operację.
- Neurochirurg? Chwila.. jaką chorobę ma tata? - zapytałam z emocji aż wstając z ławki.
- Nie powinnaś go tak nazywać ale Tomas ma okropnego.. raka mózgu.
- O boże.. - odparłam zakrywając usta dłonią. Kompletnie puściłam mimo uszu pierwszą część zdania. Rak mózgu? To w ogóle da się wyleczyć.. nie mogę znów stracić taty.. myśląc już o najgorszym scenariuszu z moich oczu poleciały pierwsze łzy. - To.. będą czekać z operacją aż się wybudzi?
- Chyba tak, ale wiesz.. chcą zobaczyć pieniądze na teraz bo.. Tomas zajmuje miejsce w szpitalu.
- ...Ile potrzebujemy? - zapytałam.
- Sto pięćdziesiąt tysięcy.
- ..Okej ..czyli jest dużo gorzej niż sądziłam .. a ile mamy odłożone?
- Jakieś trzydzieści dwa tysiące. - odparła obojętnie.
- CO?! Jak to? Przecież to niemożliwe.. przelałam ci już przynajmniej pięćdziesiąt koła.- No ale wiesz.. poszło na drobne wydatki..
- Drobne?!
- Tomas musiał zażywać takie.. drogie leki.
- Jakie niby leki? Czemu nic o tym nie wiem? Od kiedy je bierze? Nie pomyślałaś, że to przez nie mogło mu się pogorszyć? - wściekła zaczęłam zasypywać Tiffany pytaniami.
CZYTASZ
Podwójne Życie...
FanfictionW świecie pozornego prawa i porządku Meagan Sheine jest szanowaną komendantką policji. Jednak słysząc wiadomość, od szefa policji o oddelegowaniu jej do los Santos, jej życie wywraca się do góry nogami. W nowym mieście, które wydaje się skrywać mas...