6 Piękna nieznajoma

2K 88 145
                                    

pov: Noemi

Mężczyzna nawet nie ukrywał, iż bawiło go moje zdenerwowanie. Mnie nie było do śmiechu. Ani trochę.

Ta cała pomyłka z jego porwaniem była jednym z gorszych doświadczeń, jakie przyszło mi przeżyć, dlatego, że to właśnie on w nim uczestniczył. 

Nie losowy facet, tylko on. Blake. 

Poznanie go w tak niefortunnych warunkach było jak podpisanie wyroku śmierci. Jeśli miałabym być szczera, to nie chciałabym go spotkać w żadnych warunkach, ale te, które były moim udziałem, zdawały się wybitnie niesprzyjające.

- Dzień dobry! - krzyknęła rozradowana Polly i wlepiła w mężczyznę zafascynowane spojrzenie, którego nawet nie odwzajemnił. Nie spuszczał wzroku ze mnie.

- Przepraszam, ale właśnie wychodzę. Muszę... pojechać do mieszkania, po coś... - powiedziałam pierwsze, co przyszło mi do głowy. Chciałam, żeby sobie poszedł, bo w końcu nie mieliśmy o czym rozmawiać.

- Ale przecież mieszkasz piętro wyżej... To gdzie ty chcesz jechać? - zdziwiła się moja pracownica, przez co miałam ochotę palnąć ją czymś w ten pusty, różowy łeb.

 Blake uśmiechnął się jeszcze szerzej, gdy usłyszał, co powiedziała Polly. Zamknęłam na chwilę oczy i zacisnęłam usta. To nie mogła być prawda... To tylko jakiś koszmar. Na pewno mi się to śniło.

- Dobrze wiedzieć... - zadowolony głos Alexa przegonił moją ostatnią, złudną nadzieję. Otworzyłam oczy i powtórnie na niego spojrzałam – twoja koleżanka ma na imię?... - zapytał, a ja wcale nie miałam ochoty mu odpowiadać.

- Polly! Mam na imię Polly i jestem pana wielką fanką! - krzyknęła dziewczyna i gwałtownie zerwała się z krzesła. 

Obawiałam się, że zaraz złapie Blake'a i uściśnie, ale na szczęście ostatnie szare komórki obudziły się na czas i koleżanka zatrzymała się w pół kroku. Może to też dlatego, iż Alexander obrzucił ją niechętnym spojrzeniem.

- Fanką? Co dokładnie masz na myśli? - zapytał spokojnym głosem. Wydawało mi się, że wyczuwam w nim nutę drwiny.

- Całokształt pana działalności... - zaczęła, a ja miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Mężczyzna wyglądał, jakby się dobrze bawił, wysłuchując farmazony mojej pracownicy – i ogólne pana. Podziwiam pana.

- W takim razie... Polly... może mogłabyś coś dla mnie zrobić? - zapytał pozornie uprzejmym głosem i spojrzał uważnie na dziewczynę. Koleżanka na te słowa zrobiła wielkie oczy: była zaskoczona, ale jednocześnie podekscytowana, że rozmawiała z Alexem.

- Pewnie! Zrobię wszystko – odrzekła od razu, więc musiałam przystopować jej nierozsądnie zapędy.

- Polly jest w pracy i nie może teraz nic innego robić. Ma... pracować – powiedziałam szybko i spojrzałam twardo na mężczyznę. Nie chciałam, żeby wciągał moją pracownicę w jakieś niebezpieczeństwo.

- Ale ja z chęcią zrobię! Dla pana Blake'a... - dziewczyna w poważaniu miała moje protesty i w dalszym ciągu wpatrywała się w Alexa jak w obraz.

- Świetnie, Polly. Cieszę się, że mogę na ciebie liczyć – odwrócił się tak, że widziałam jego profil. Stanął naprzeciwko koleżanki i kontynuował – potrzebuję, żebyś pojechała na stację paliw przy motelu „Havana" na North Clark Street i kupiła mi puszkę coli. Cola musi być koniecznie z tamtego sklepu, rozumiesz? - zapytał poważnie, a dziewczyna kiwnęła głową, ale też zmartwiła się.

- Ale ja nie mam prawa jazdy... Po siedemnastym razie odpuściłam egzamin. Wszędzie jeżdżę autobusami – odparła szczerze.

- Mój kierowca cię zawiezie – machnął ręką na jednego z mężczyzn, na co ten od razu podszedł do drzwi i je otworzył, zachęcając Polly do wyjścia.

Mistake [18+] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz