41 W końcu jest tak, jak powinno być

1K 48 55
                                    

Rozdział 18+ ze względu na trudne tematy, które podejmuje. Nie należy się wzorować na bohaterach, bo to, co robią, nie jest odpowiednim sposobem na rozwiązywanie problemów. 

pov: Noemi

Niezbyt dobrze pamiętałam to, co działo się później, jednak byłam pewna, że był tam ze mną Alex. Skąd w ogóle się pojawił? Co tam robił? 

Czułam, jak delikatnie mnie podnosił i coś do mnie mówił, ale nie mogłam skupić się na słowach, bo bolało mnie praktycznie całe ciało. Jedną z dłoni kurczowo przyciskałam do brzucha, choć byłam pewna, że to i tak nic mi nie da.

Już po wszystkim.

Nawet nie wiedziałam, kiedy zaczęłam płakać.

- Spokojnie, kochanie, już jedziemy. Zaraz będziemy w szpitalu – głos Alexandra był cichy, choć dało się w nim wychwycić zdenerwowanie. Gdy trochę uchyliłam powieki, zauważyłam, że jesteśmy w samochodzie.

- Alex... - wyszeptałam.

- Ciii, kochanie. Nic nie mów. Zaraz dojedziemy – mężczyzna przesunął dłoń po moich plecach chcąc poprawić pozycję, a ja od razu syknęłam z bólu – przepraszam, Emi, nie chciałem – prędko się wytłumaczył. Nie miałam siły odpowiedzieć mu cokolwiek.

Usłyszałam dźwięk dzwonka telefonu. Blake odebrał połączenie, ale odzywał się półsłówkami, więc nic nie rozumiałam z tej rozmowy.

- Deacon ma go przesłuchać. Nie limituję metod. Niech robi, co musi – powiedział i rozłączył się. Położył dłoń na tej mojej, która spoczywała na brzuchu. Mocniej przycisnęłam moją do swojego ciała. 

Nie miałam pojęcia, po co to robiłam, przecież dziecko nie mogło tego czuć, bo było zbyt małe, ale tak jakoś chciałam być bliżej niego. Objąć i ochronić. Przeprosić za to, że zawiodłam. Byłam za nie odpowiedzialna i nie spisałam się.

- Spokojnie, Noemi, już jesteśmy, zaraz ktoś cię obejrzy – Alex przysunął się do mnie i muskał ustami moją skroń, a następnie oparł policzek o moją głowę – już jesteśmy. Jesteś bezpieczna. Nikt już cię nie skrzywdzi, obiecuję.

Zamknęłam oczy. Nie chciałam, żeby zobaczył w nich, że już bardziej nie dało się mnie skrzywdzić. Wszystko, co najgorsze właśnie mnie dotknęło. Niestety nie tylko mnie.

Nie miałam pojęcia jakim cudem tak szybko znaleźliśmy się w szpitalu, ale gdy po raz kolejny otworzyłam oczy, widziałam nad sobą obce, poważne twarze.

- Nie ma otwartych złamań, ale dłoń jest spuchnięta, trzeba prześwietlić – mówił ktoś.

- Plecy posiniaczone, podejrzewam kilka złamanych żeber – odezwał się inny głos.

- Konieczna tomografia głowy. Nie widać ran, ale czuję, że jest poobijana – kolejna osoba nie tylko się odzywała, ale i dotykała moją głowę, przez co krzywiłam się z bólu.

- Alex... - powiedziałam cicho. Zaczęłam kręcić głową, żeby odszukać go wzrokiem, ale nie byłam w stanie nic zauważyć, gdyż nieznajomi zasłaniali mi cały widok.

- Jesteś w szpitalu, pamiętasz jak się nazywasz? - zapytała mnie jedna z kobiet. Położyła obie dłonie na moich policzkach i spoglądała czujnie w moje oczy.

- Noemi... Noemi Nolan-Davies – odpowiedziałam po chwili.

- Ile masz lat?

- dwadzieścia cztery.

- Gdzie mieszkasz?

- W Chicago.

Nie rozumiałam sensu tych pytań, a do tego odpowiadanie na nie strasznie mnie męczyło.

Mistake [18+] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz