28 Twarde postanowienie

1.1K 49 51
                                    

pov: Noemi

Nie mogłam zapomnieć o Alexie. Gdy tylko zamknęłam na chwilę oczy od razu przypominała mi się ta noc, a szczególnie nasze ostatnie wspólne chwile.

 Leżeliśmy w łóżku przekraczając wyznaczone dziesięć godzin, ale jednomyślnie udawaliśmy, że nie patrzymy na zegarek. Chcieliśmy, żeby to, co było między nami nie miało „daty ważności" i to z tak krótkim terminem. Mężczyzna powoli przesuwał dłonią po moim ramieniu, żeby na koniec położyć ją na policzku i gładzić go delikatnie kciukiem.

 Cały czas spoglądał mi w oczy i o matko, co to było za spojrzenie... Jakbym była wyjątkowo cennym losem na loterii, albo jakimś pięknym, niespotykanym okazem drogiego klejnotu. Czułam się... wyjątkowa. Nawet Troy nigdy nie spoglądał tak na Nicole, a w końcu byli zgodnym i szczęśliwym małżeństwem. Nie pamiętałam, czy mama Jane przyglądała się tak Rose, bo od dawna nie widziałam ich razem...

- Właściwa osoba... - wyszeptał i przysunął się, żeby pocałować mnie czule i bardzo delikatnie, wręcz ulotnie.

- Niewłaściwy czas... - odparłam, gdy minimalnie się od niego odsunęłam.

Gdybyśmy się spotkali w innych okolicznościach... Gdyby nie był tym, kim był, a ja... gdybym nie była... zepsuta, to może... może mielibyśmy szansę na coś.

Zdawałam sobie sprawę, że nigdy nie będę do niego pasowała. Dla takich mężczyzn jak on były tylko takie dziewczyny jak Lucy: piękne, bogate, zadbane i przyzwyczajone do luksusu. Idealne.

Na szczęście za marzenia się nie płaci...

- Dobrze się czujesz? - głos Polly poprzedzony gwałtownym pstryknięciem palców wyrwał mnie z rozmyślań. Potrząsnęłam głową: musiałam przestać bujać w obłokach i w końcu zająć się pracą.

- Yyy... dobrze. Po prostu zastanawiam się nad... - spojrzałam na ekran otwartego laptopa – porwaniem. Nad nowym porwaniem. To już w następnym tygodniu i tak myślę, jak to zrobić.

- Ale przecież już uzgodniliśmy, że Allie się podłoży i odciągnie uwagę. W tamtym tygodniu o tym rozmawialiśmy... - powiedziała podejrzliwie koleżanka – na pewno wszystko w porządku?

- Tak. Jest świetnie – uśmiechnęłam się do niej. Kompletnie wyleciało mi z głowy, że poczyniliśmy już jakieś ustalenia. Jak mogłam o tym zapomnieć? Zdecydowanie potrzebowałam kawy, bo działałam na zwolnionych obrotach. 

Sięgnęłam po kubek z jeszcze trochę ciepłą kawą (swoją drogą: kiedy ja ją zaparzyłam? To też mi uciekło). Upiłam łyk i uśmiechnęłam się do Polly. Niech nie myśli, że coś się dzieje. Jeszcze zacznie mi ględzić i nie będę miała życia...

- Czy ty się... zakochałaś?

Nagłe pytanie dziewczyny spowodowało, że zakrztusiłam się kawą. Zaczęłam tak mocno kaszleć, że po policzkach płynęły mi łzy. Gdy już w końcu mogłam złapać oddech, wydusiłam z siebie:

- No gdzie? Ja i zakochana? Tylko w Puszku, przecież wiesz...

- No dobra... bo tak, jak obserwuję cię od rana: dziwnie się zachowujesz, uśmiechasz się sama do siebie, a za chwilę rumienisz, jakbyś myślała o czymś zboczonym. Do tego ewidentnie jesteś rozkojarzona, niewyspana i kręcisz się na tym krześle, jakby coś cię bolało od zbyt intensywnego używania... - rzuciła mi sugestywne spojrzenie – a uwierz mi, znam się na tym. Kiedyś miałam takiego jednego chłopaka, który lubił ostrą zabawę. Raz mnie związał, tak z tyłu, że ręce miałam na plecach, a potem...

- U mnie nic takiego się nie działo – urwałam szybko jej wywód. Wolałam nie słuchać o jej perwersyjnych przygodach łóżkowych. Wolałabym też, żeby nic nie wiedziała o moich, może nie perwersyjnych, aczkolwiek... intensywnych.

Mistake [18+] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz