22 Wariatka

1.4K 61 52
                                    

pov: Noemi

Wpatrywałam się w Curta i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Facet postarzał się i zapuścił brodę, a jego włosy także były dużo dłuższe, niż zapamiętałam, ale to na pewno był on. Na sto procent.

- Znowu w tym samym miejscu, Noemi – uśmiechnął się jak gdyby nigdy nic. 

O ile jeszcze przed momentem drżałam ze strachu, to teraz nie czułam nic innego, niż złość. Ogromną wściekłość za to, co zrobił i za to, że zagaduje mnie, jakby to wszystko nigdy się nie wydarzyło.

 Jakbyśmy dalej byli „przyjaciółmi"... odepchnęłam się od ławki i ruszyłam w jego stronę. Gdyby nie to, że oddzielała nas siatka ogrodzeniowa, pewnie rzuciłabym się na niego z pięściami, a tak tylko wczepiłam palce między druty i mocno zacisnęłam.

- Ty! Nie waż się tu przychodzić! Nie próbuj zagadywać Betty! Skąd się tu w ogóle wziąłeś!? - krzyczałam bez ładu i składu. Nie rozumiałam tego. Jak to możliwe, żeby on... żył??? No jak??? A proces? Zwłoki? Całe to cholerne śledztwo?

Mężczyzna uśmiechnął się drapieżnie i wbił we mnie niepokojące spojrzenie swoich ciemnych oczu.

- Nie cieszysz się, że mnie widzisz, moja zabaweczko?

Byłam pewna, że zaraz zwymiotuję. Te słowa w jego ustach... Musiałam na chwilę przymknąć oczy, bo poczułam się źle, tak fizycznie źle.

- Wróciłem, Noemi – kontynuował, cały czas wpatrywał się we mnie – zmieniłaś się... zbrzydłaś przez ten czas, gdy mnie nie było.

- Nie mam już ośmiu lat, więc przestałam ci się podobać? - zapytałam kręcąc głową. Nie mogłam na niego patrzeć. Symbolizował wszystko to, czego się bałam przez większość mojego życia.

- Dokładnie. Szkoda, że dorosłaś... - przeniósł spojrzenie ponad moje ramię – ale znalazłem zastępstwo...

- Nawet nie patrz na nią! Nie waż się do niej podchodzić! - krzyknęłam i naparłam na ogrodzenie. Byłam gotowa rzucić się na niego z pazurami.

Zaśmiał się, gdy zobaczył, jak bardzo się zdenerwowałam.

- Co mi zrobisz, Noemi? Przecież ja nie żyję... Będziesz ścigała ducha? Moja biedna, zepsuta zabaweczka... - popatrzył na mnie z politowaniem – doskonale wiesz, że nic nie możesz zrobić, a ja mogę wszystko. I zamierzam zrobić wszystko z moją nową zabaweczką... - ostatni raz na mnie spojrzał, po czym odwrócił się i odszedł.

- Zadzwonię na policję! Powiem im, kim jesteś! Nie myśl, że teraz ci się uda! - krzyczałam za nim, ale ani razu się nie odwrócił. Ściągnęłam na siebie jedynie zaskoczone spojrzenia pozostałych opiekunów i ich dzieci. Betty podeszła do mnie niepewnie. Przestraszył ją mój wybuch, dlatego szybko się zreflektowałam i próbowałam uspokoić. Wykrzywiłam usta w uśmiechu i kucnęłam, żeby zrównać się z dziewczynką.

- Chodź, kochanie, pójdziemy do domu i porozmawiamy – powiedziałam i wyciągnęłam ku niej rękę. Zbliżyła się, ale cały czas wyglądała, jakby wahała się, czy to zrobić.

- Dlaczego krzyczałaś na Stevena? On jest bardzo miły – zapytała cicho. Podeszła na tyle blisko, że mogłam ją przytulić. Objęłam ją ramionami i pogładziłam po plecach.

- On nie jest miły, skarbie. I nie jest twoim kolegą. To bardzo zły człowiek i nie możesz z nim rozmawiać, dobrze? - odsunęłam się na tyle, żeby widzieć jej twarz – obiecasz mi, że więcej nie będziesz z nim rozmawiała? A jak tylko zacznie cię zaczepiać od razu powiesz to mi, mamie, tacie, albo innej dorosłej osobie? Obiecasz mi to, Betty? - spoglądałam na nią poważnie. Mój ton dał jej do zrozumienia, że działo się coś ważnego, bo widziałam skupienie w jej dużych, niebieskich oczach.

Mistake [18+] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz