3 Mała tajemnica

2K 89 132
                                    

 Czy można nie przepadać za bliskością innych osób? Samemu z niej rezygnować? Nie wchodzić w żadne interakcje z mężczyznami z własnego wyboru?

Można.

Szczególnie wtedy, gdy zostało się mocno skrzywdzonym i ma się uraz do jakichkolwiek kontaktów.

Można być „hot" laską, która nie boi się spędzić kilku dni na leżance u tatuażysty i robi sobie dziarę na pół ciała, a jednocześnie wzdryga się przed pocałunkami i nie lubi, gdy ktoś gapi się na jej cycki. Można być dziewczyną, która jest w stanie praktycznie ze wszystkim sobie poradzić i nie ma dla niej rzeczy niemożliwych, jednak kompletnie nie odnajduje się w relacjach damsko – męskich, gdyż zwyczajnie się ich obawia.

Z własnego wyboru byłam singielką. Siostra się ze mnie śmiała, że w końcu zostanę starą panną ze spasionym kotem, a ja zawsze się jej odgryzałam, że nie każdy musi wychodzić za mąż zaraz po liceum i od razu rodzić dzieci, bo przecież można mieć inne ambicje, jak na przykład porywanie ludzi. Oczywiście tylko dla zabawy.

 A poza tym nie byłam stara, miesiąc temu skończyłam dwadzieścia cztery lata, a mój Puszek nie był spasiony, tylko... no, puszysty.

Moje dwudziestoczteroletnie „staropanieństwo" mi nie przeszkadzało. To nie tak, że nie mogłam znaleźć sobie chłopaka. Mogłam. Po prostu nie chciałam. Tak było bezpieczniej.

Pewne wspomnienia zostają z nami na całe życie i nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak wpływają na nasze decyzje.

Gwałt jak najbardziej mógł spaczyć obraz mężczyzn w moich oczach i to... praktycznie na zawsze.

 W końcu było to takie zdarzenie, o którym chciało się jak najszybciej zapomnieć, a jednocześnie było to niemożliwe, bo uderzało w jedną z pierwotnych potrzeb człowieka: potrzebę bliskości i prokreacji. Sam Maslow dał seks u podstawy swojej piramidy, na równi z potrzebami fizjologicznymi i coś w tym musiało być, aczkolwiek była to kwestia dyskusyjna, bo w końcu wiele osób z tego rezygnowało i jakoś żyło. 

Na przykład ja... Skręcało mnie na samą myśl, iż mogłabym z kimkolwiek... Po prostu nie.

Była to taka moja mała tajemnica. Siostra i mamy myślały, że byłam po prostu rozrywkowa i jeszcze się nie wyszalałam, tylko tak sobie skakałam z kwiatka na kwiatek, dlatego nie spotykałam się z nikim na stałe. Utrzymywałam je w tej niewiedzy. Nikt nie musiał wiedzieć, jak było naprawdę. W końcu byłam dorosła i samodzielna.

Przez jakiś czas chodziłam nawet na terapię, ale potem, gdy wynikły te wszystkie problemy z moją mamą... to nikt nie chciał już ze mną rozmawiać.

 W końcu nie było przecież żadnego gwałtu. Nikt nie przyniósł zapłakanej i zakrwawionej ośmiolatki do szpitala, nikt jej nie badał. Wszystkie dokumenty magicznie wyparowały, a lekarze zajmujący się tą sprawą albo nabrali wody w usta... albo zaginęli.

Nie było to zaskoczeniem. Burmistrz nigdy by nie przyznał, iż jego młodszy syn był pedofilem. Był zbyt ważny, a ja byłam dla niego nikim. Dzieckiem wychowywanym przez dwie szurnięte matki – feministki, które tylko robiły problemy, bo walczyły o prawa kobiet. Byłam kłopotem, który można było łatwo usunąć. W końcu, kto uwierzy dziecku? I to z „takiej" rodziny? Dzieci kłamią i tylko sieją zamęt.

Mama mi wierzyła i przez to została ukarana. Nie poszła na ugodę i nie przyjęła kasy za milczenie. Co więcej – próbowała sama wymierzyć sprawiedliwość. Nie wyszło jej to na dobre.

 Od szesnastu lat odsiadywała wyrok za morderstwo z wyjątkowym okrucieństwem. Oczywiście, że tego nie zrobiła. Nie zabiła tego faceta, a jedynie go postrzeliła, jednak policja jej nie uwierzyła, gdyż następnego dnia znaleziono zwęglone zwłoki Curta Mitchella. 

Mistake [18+] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz